Zmieniłam samą siebie!
Miałam juz dość roli szarej myszki, która odwala robotę za balującą koleżankę. A także: samotnych wieczorów, przepłakanych nocy i dni, które różniły się tylko numerkiem w kalendarzu. Jak wyrwać się z tej matni?
- Naj
No już sama nie wiem, z kim mam dzisiaj iść do klubu: z Markiem czy Karolem… Obaj są tacy zabawni… – Kaśka od pół godziny paplała przez telefon z przyjaciółką. – Może skończyłabyś te prywatne rozmowy i wzięła się do pracy? – do pokoju weszła szefowa ze stosem papierów. – Ten projekt musisz poprawić jeszcze dziś – oznajmiła, rzucając dokumenty na biurko. – Nie wyjdziesz, póki nie skończysz. – A to jędza – syknęła Kaśka, gdy za szefową zamknęły się drzwi. – Aniu, zrobisz to za mnie? – zaczęła się przymilać. – Ty i tak z nikim się nie umawiasz, więc możesz posiedzieć dłużej… A ja, no wiesz, muszę się ubrać, umalować… Mam dziś ochotę przetańczyć całą noc. Skinęłam głową. Robiłam dobrą minę, ale zrobiło mi się przykro. „Tak, mam wolny czas” – myślałam. „Aż za dużo”.
Partner z przypadku
Tego wieczora wracając do domu, zatrzymałam się przed pierwszą sklepową wystawą. Popatrzyłam na swoje odbicie w szybie. Szare włosy zaczesane w cienki ogonek, pulchna twarz bez śladu makijażu. Wielkie ciało zapakowane w duży męski T-shirt i szerokie spodnie, które w założeniu miały zatuszować moje zbyt obfite krągłości. Zamiast tego, jeszcze je podkreślały. Tragedia. Kto by chciał umówić się z takim potworem? Kaśka to co innego. Śliczna, szczupła. Nie może opędzić się od facetów. Ja nie miałam nawet przyjaciół. Odwróciłam się od wystawy i powlokłam na przystanek. Zobaczyłam jak „172” odjeżdża mi sprzed nosa. „No tak, jeszcze to” – pomyślałam zrezygnowana. Z budynku obok dobiegała cicha muzyka. Podeszłam zaciekawiona. Przez okno zobaczyłam kręcące się pary. Szkoła tańca. Od dziecka marzyłam, żeby nauczyć się tańczyć. Raz nawet poszłam na zajęcia szkolnego kółka, ale instruktorka nie chciała przyjąć grubej dziewczynki. Więcej już nie próbowałam. Teraz wyobraziłam sobie siebie wirującą lekko w takt muzyki w objęciach przystojnego partnera. W zwiewnej sukience i butach na wysokim obcasie… – Wchodzisz? – męski głos przywołał mnie do rzeczywistości. Odwróciłam się spłoszona. Przede mną stał całkiem przystojny chłopak. – Nie… ja tylko… – zaczęłam, ale chłopak nie pozwolił mi dokończyć. – Ja też się spóźniłem. Wejdziemy razem, to może bura będzie mniejsza. – Ale ja jeszcze nigdy nie tańczyłam – próbowałam się opierać. – Ja też nie. Ale muszę się nauczyć. Moja dziewczyna uwielbia taniec, a ja ruszam się jak słoń – powiedział i lekko pchnął mnie w kierunku drzwi. – Aha, mam na imię Adrian, a ty? – Anka – odparłam cicho i posłusznie weszłam na salę. – Proszę się więcej nie spóźniać – nauczyciel spojrzał na nas groźnie. – Pierwszy raz? To macie szczęście. Szybciutko dołączcie do grupy. Dziś będziemy się uczyć walca. Od podstaw. Proszę uważnie patrzeć, razem z Jolą pokażę teraz kroki. Stanęłam pod ścianą. Patrzyłam na płynącą po parkiecie parę i robiło mi się coraz bardziej smutno. „Nigdy nie będę tańczyć tak lekko” – pomyślałam. – „Co ja tu w ogóle robię? Pewnie się tylko ośmieszę”. Powoli zaczęłam wycofywać się w kierunku drzwi ale Adrian złapał mnie za rękę. – Błagam cię, nie uciekaj, też jestem przerażony – wyszeptał. Zostałam. Wspólnie wytrzymaliśmy do końca lekcji. Starałam się nie deptać mu po palcach ale im bardziej o tym myślałam, tym gorzej mi wszystko wychodziło. Ze zdenerwowania sztywniały mi nogi. – Proszę się rozluźnić – krzyczał nauczyciel. – To naprawdę nie takie trudne. – Uff, nie wiedziałem, że taniec to taka harówka – powiedział po zakończeniu zajęć Adrian. – Chodź, muszę przedstawić cię swojej dziewczynie. Niech Ewa pozna osobę, dzięki której przetrwałem te męki. Czeka już na zewnątrz. Przesiedzieliśmy w kawiarni dwie godziny. – Jestem ci bardzo wdzięczna – powiedziała na zakończenie Ewa. – Ze mną za nic w świecie nie chciał zapisać się na kurs. Gdyby nie ty, pewnie w ogóle nie wszedłby do środka. Mam nadzieję, że przyjdziesz na następną lekcję? Zwierzył mi się, że bez ciebie więcej nie zatańczy. – To pewnie dlatego, że jestem taka niezdarna i gruba? I trudno być gorszym tancerzem ode mnie? – zapytałam rozzłoszczona. – No co ty, dlatego że jesteś taka odważna – odpowiedziała. – Przyznał, że dodajesz mu pewności siebie! Poszłam na kolejną lekcję. A potem na następną. Adrian zawsze na mnie czekał. Na początku dalej myliliśmy kroki i deptaliśmy sobie po palcach ale było przy tym dużo śmiechu. Już nie byłam taka spięta jak na pierwszej lekcji. Czułam się coraz pewniej. Zauważyłam nawet, że inni radzą sobie trochę gorzej niż ja. Po zajęciach Ewa zawsze czekała na Adriana i razem szliśmy do pubu. Po pewnym czasie dołączyli do nas inni kursanci: Ewelina, Darek, Magda, Kaceper, Dorota i Konrad. Tworzyliśmy zgraną paczkę. – Słuchajcie, musimy odmienić Ankę – powiedziała któregoś wieczoru Ewa, gdy siedzieliśmy w pubie. – Przecież ona nie może wiecznie wyglądać jak chłopczyca! Jej słowa dotknęły mnie do żywego. Poczułam jak łzy napływają do oczu. Już myślałam, że znalazłam prawdziwych przyjaciół a tu taka pomyłka. – Dlaczego mi to robisz? – zapytałam. – Wiem, że jestem gruba i nieatrakcyjna. Nie musisz mi tego przypominać. Wstałam i zaczęłam zbierać się do wyjścia. – Przestań, nikt nie zamierzał cię obrazić – odpowiedziała Ewa. – Po prostu wszyscy chcemy, żebyś wreszcie poczuła się dobrze we własnej skórze. Jutro zabieramy cię do fryzjera i na zakupy. Ewelina ma zaprzyjaźnioną stylistkę. Zrobi z ciebie bóstwo! A potem kupisz sobie kilka sukienek i buty na obcasiku. – Ale ja jestem za gruba i w ogóle… – próbowałam protestować. – Postanowione i już – uciął Darek. Nazajutrz dziewczyny stawiły się pod moją pracą. Darek czekał w samochodzie. – No to zaczynamy – oznajmiła Ewa. – Najpierw fryzjer! W salonie spędziłam dwie godziny. Koleżanka Eweliny zrobiła mi naprawdę świetną fryzurę: delikatny balejaż w różnych odcieniach blond i brązu. Do tego delikatny makijaż. – O rany, to naprawdę ja? – wykrztusiłam, patrząc w lustro. – Ty, ty – roześmiały się dziewczyny. – No ale dość tych zachwytów, czas na zakupy. Buszowałyśmy po butikach prawie do zamknięcia. Wybrałam dwie pary butów na obcasie i trzy sukienki. Szczególnie zadowolona byłam z takiej ciemnozielonej. – No widzisz, wystarczył jeden ciuch i malutki obcasik a już ruszasz się inaczej – stwierdziła Ewa, gdy obracałam się przed lustrem w przymierzalni. – Naprawdę, świetnie wyglądasz. Aha, bym zapomniała… Jutro ja też przyjdę na lekcję tańca. Zobaczę, czego nauczył się Adrian. Posmutniałam. – No to ja chyba nie idę – powiedziałam. – Nie będę przecież tańczyć sama. – Bez obaw, nie zostawimy cię bez partnera – odparła Ewa. – Adrian przyprowadzi kolegę. To fajny chłopak, tylko bardzo nieśmiały. Ma nadzieję, że go rozruszasz. – No tak, tylko ciekawe, czy będzie chciał mnie poznać? – Spokojnie, Adrian opowiadał mu o tobie. Jest zachwycony!
Rozwijam skrzydła!
Następny dzień w pracy ciągnął się niemiłosiernie. Co chwilę spoglądałam na zegarek. Na dziesięć minut przed końcem weszła do pokoju szefowa. Ze stosem dokumentów pod pachą. – Któraś z was będzie musiała zostać dłużej – oświadczyła. – Trzeba poprawić kolejny projekt. Kaśka od razu zerwała się zza biurka. – Anka może zostać – zaszczebiotała. – Prawda Aniu? – Nie ma mowy – odparłam. – Teraz twoja kolej na nadgodziny. A ja, no wiesz, muszę się jeszcze przebrać, umalować… Mam dziś ochotę przetańczyć całą noc. Kiedy wychodziłam z pracy Kaśka siedziała za biurkiem z rozdziawionymi ze zdziwienia ustami. Szefowa uśmiechała się pod nosem. – Dobrej zabawy, Aniu – powiedziałami na pożegnanie. – I tak trzymaj!