Reklama

Ewa poznała Tomka w klasie maturalnej na majowym wyjeździe windsurfingowym, który zafundowali jej rodzice na 18. urodziny. – Przez trzy dni wpatrywał się we mnie na plaży. Zwróciłam na niego uwagę dopiero wtedy, kiedy przyniósł mi zimną i pyszną kawę frappé. Tak zaczęła się nasza znajomość. Po maturze dostałam się w Warszawie na studia (skąd on pochodzi) i zaczęliśmy być razem.
Ewa, dziś 26-letnia, przyznaje, że przez dwa lata znajomości nie widziała świata poza swoim chłopakiem. Nie dostrzegała również jego wad i tego, że różnili się w podejściu do spraw zasadniczych. Jakich? Na przykład kwestii wspólne zamieszkania. – Choć był ode mnie cztery lata starszy, nie potrafił się usamodzielnić. Zawsze był spóźniony. Palił tony marihuany, ciągle o czymś zapominał. Na dodatek co roku zmieniał prywatną uczelnię, którą opłacali mu rodzice, bo nie wiedział, co tak naprawdę chce w życiu robić – mówi Ewa. Śmieje się, że ulubionym cytatem Tomka był tekst jednego z bohaterów filmu „Chłopaki nie płaczą”, który pragnął zostać „obywatelem świata tak jak Tony Halik.” Któregoś razu zapomniał pojawić się na jej imprezie urodzinowej (bo zaspał). Coś w niej pękło. Poczuła, że nie może tak dłużej żyć.
Zerwanie z Tomkiem nie było jednak łatwe. Cały warszawski świat Ewy (pochodziła z Trójmiasta) kręcił się wokół jej chłopaka. Zaprzyjaźniła się z jego przyjaciółmi, weekendy spędzała z jego rodziną, wspólnie wyjeżdżali na jego działkę na Mazurach. Wiedziała, że kończąc z Tomkiem, zostanie w Warszawie sama. Ta obawa była tak silna, że powstrzymywała ją przed rozstaniem, mimo że z dnia na dzień przestawała go kochać. – Po trzech latach związku traktowałam Tomka jak przyjaciela, który potrzebuje wsparcia, a nie jak ukochanego faceta. Nie miałam ochoty na seks, więc wymyślałam setki powodów, aby nie doszło do zbliżenia. Czułam, że przestaję radzić sobie z problemami w naszym związku. Zagłuszałam konflikt wewnętrzny, objadając się.
W grudniu, po ponad trzech latach związku, kiedy Tomek zapomniał zadzwonić do mnie z tygodniowego wyjazdu służbowego, postanowiłam w końcu z nim porozmawiać. Opowiedziałam mu o swoich rozterkach i poprosiłam o miesiąc przerwy. Zgodził się. Ewa wyjechała z rodzicami i ich przyjaciółmi na narty do Austrii. Przyznaje, że już w okolicach Wiednia podjęła decyzję, że jednak nie odejdzie od Tomka. Wydawało jej się, że jest zbyt słaba. Nieustannie myślała o swoim nieudanym związku aż do momentu, kiedy na stoku pojawił się Maciek, syn przyjaciół rodziców, którego pamiętała jako pięciolatka biegającego półnago po ich ogrodzie. Dorósł i wyglądał tak, że teraz ona miała ochotę biegać z nim półnago, nie tylko po ogrodzie.
19-letni instruktor jazdy na nartach i na snowboardzie nie ukrywał swojego rosnącego zainteresowania Ewą. – Spędzaliśmy ze sobą każdą minutę. Zjeżdżaliśmy razem z głównych tras, skakaliśmy. Dzięki niemu zapomniałam o całym bożym świecie. Pierwszy raz całowaliśmy się i kochaliśmy już dwa dni po spotkaniu! To był drugi facet w moim życiu, z którym poszłam do łóżka (a właściwie położyłam się na śniegu, bo zrobiliśmy to na ośnieżonej polanie). Może to brzmi strasznie, ale ta zdrada dała mi siłę, aby zakończyć związek z Tomkiem. Po powrocie do Warszawy zdecydowałam się na rozmowę. Z Maćkiem romansowałam przez kolejny rok, ale nigdy nie wyniknęła z tego poważna relacja. Gdyby nie on, może byłabym dziś nieszczęśliwą żoną i matką, a nie zadowoloną z życia singielką – dodaje Ewa.
WINA W WINIE
Ze świadomością zdrady żyje się ciężko. A jak czuje się osoba, która zdradziła podwójnie – ukochanego mężczyznę oraz przyjaciółkę? – Z Aśką przyjaźniłam się od pierwszego roku studiów – opowiada Marta. – Przez trzy lata mieszkałyśmy razem. Była przy mnie, kiedy poznałam Jacka. Pośredniczyła w naszym pierwszym spotkaniu i stała przy mnie murem, kiedy po roku w związku zaczęły pojawiać się problemy. Jestem jedynaczką, która dzięki pojawieniu się Asi poczuła, że ma siostrę – wyznaje Marta. Na czwartym roku, kiedy jej związek z Jackiem po dwóch latach sielanki przeżywał kolejny kryzys, jej przyjaciółka Asia poznała „wyśnionego faceta”. Marek był obłędnie przystojnym tancerzem, który planował doktorat z filozofii. Zabójcza mieszanka. – Zaczęliśmy razem we czwórkę wychodzić na imprezy, do kina, gotować wspólne kolacje. Jednak coraz częstsze kłótnie z Jackiem sprawiały, że wieczory spędzaliśmy w naszym „tercecie egzotycznym”.
Aśka była totalnie zakochana. Ja natomiast udawałam, że nie widzę, jak Marek na mnie ukradkiem spogląda – opowiada Marta, bawiąc się nerwowo długopisem. Mijały kolejne miesiące, w trakcie których pomiędzy Martą a Jackiem było raz lepiej, raz gorzej. Asi z Markiem układało się idealnie, tak przynajmniej wyglądało to z boku. Dziewczyny cały czas mieszkały razem. Pewnego piątku, kiedy Asia nagle musiała wyjechać do domu, w mieszkaniu Marty zadzwonił dzwonek. – Otworzyłam. W drzwiach stał spocony (wracał z klubu fitness) Marek. W prawej ręce trzymał torbę treningową, a w lewej dwie butelki czerwonego, wytrawnego wina. Z wrażenia (i podniecenia) zaniemówiłam. „Aśki nie ma. Wróci w niedzielę, więc chyba przyjechałeś na marne” – powiedziałam. Wszedł i zapytał, czy może się wykąpać. Straciłam rozsądek, zgodziłam się – przyznaje Marta. Mówi, że kiedy Marek wyszedł spod prysznica, usiedli obok siebie na kanapie i otworzyli pierwszą butelkę wina. Po drugim kieliszku poczuła, że atmosfera staje się niebezpiecznie przyjemna i ogarnia ją pożądanie. Co działo się dalej, nie do końca pamięta.
– Obudziłam się rano i znalazłam na poduszce kartkę: „Dziękuję za pyszną noc, która, mam nadzieję, zostanie między nami. Marek”. Pobiegłam do toalety i zwymiotowałam. Świadomość tego, co wydarzyło się poprzedniej nocy dotarła do mnie z całą brutalnością. Nagle zadzwonił dzwonek. Otworzyłam drzwi. Stała w nich Aśka – wróciła dzień wcześniej. W prawej dłoni trzymała torbę, w lewej butelkę czerwonego wina. To niefortunne déjà vu uświadomiło mi, że muszę powiedzieć jej prawdę.
Pomiędzy kolejnymi łykami winnego trunku wyznałam najlepszej przyjaciółce, że minionej nocy przespałam się z jej facetem. Wstała, dała mi w twarz i wyszła z mieszkania. Następnego dnia zabrała swoje rzeczy i wyprowadziła się. Nazajutrz porozmawiałam z Jackiem. Wyszedł bez słowa. Kiedy zamykał za sobą drzwi, zrozumiałam, jak bardzo go kocham – płacze Marta. Od tamtego wydarzenia minęły dwa lata, w trakcie których Aśka rozstała się z Maćkiem i nie zamieniła nawet słowa ze swoją dawną przyjaciółką. Jacek nie wrócił do Marty. Marta jest sama. Cały czas zadręcza się tym, co zrobiła. Zastanawia się, czy gdyby nie wyznała najbliższym prawdy, żyłoby jej się teraz lepiej?
KOMU I CO MÓWIĆ ?
Czy zdrada jest zawsze sygnałem, że w związku źle się dzieje? Czy może wydarzyć się w chwili zapomnienia i nie mieć większego znaczenia? 30-letnia Ola trzy lata temu wyjechała na półroczny kontrakt do Londynu. kilka dni przed wyjazdem Marcin poprosił ją o rękę. Zgodziła się. Ślub zaplanowali na czerwiec, już po jej powrocie. – Byliśmy parą jeszcze w liceum. To z nim przeżyłam swój pierwszy raz. Przed moim wyjazdem nie rozstawaliśmy się na dłużej niż dwa tygodnie. ufałam Marcinowi (z wzajemnością), więc nie obawiałam się tej rozłąki. Przez pierwszy miesiąc dzwoniliśmy do siebie codziennie, wieczorami przesiadywaliśmy na Skypie. Później wpadłam w wir obowiązków, poznałam fajnych ludzi, z którymi zaczęłam chodzić na imprezy.
Pierwszy raz w życiu byłam wolna, sama i mogłam robić to, na co tylko miałam ochotę! Pomyślałam, że to moja ostatnia okazja przed ślubem, aby sprawdzić, jak to jest z innym facetem. kiedy nadarzyła się okazja z obłędnie przystojnym kolegą z pracy, na dodatek mulatem – uległam. Mike po imprezie zaprosił mnie do siebie na drinka i stało się – Ola przyznaje, że kiedy wylądowali w łóżku, przed oczami miała twarz Marcina. kiedy tylko Mike zasnął, ubrała się i ukradkiem uciekła z mieszkania.
Następnego dnia setki razy wybierała numer do narzeczonego i rozłączała się. Chciała wyznać mu prawdę i wykrzyczeć, że zdrada nie miała dla niej żadnego znaczenia. Rozterki towarzyszyły jej przez następne dwa miesiące, które zostały do powrotu do kraju. – Tydzień przed wylotem odwiedziła mnie moja przyjaciółka. Już pierwszego wieczoru opowiedziałam jej o swojej winie. Zdradziłam plan wyjawienia wszystkiego Marcinowi. – Chcesz z nim być? Żałujesz tego, co zrobiłaś? Była to jednorazowa historia? Jeżeli odpowiedź na wszystkie powyższe pytania brzmi „tak”, zatrzymaj tę informację dla siebie! – radziła Magda. Zrozumiałam, że dzieląc się tym z ukochanym, ja poczułabym się lepiej (pozbyłabym się części winy), ale dla niego byłby to cios.
Ola postanowiła zataić zdradę przed Marcinem. Dziś są już dwa lata po ślubie. Czasami wracają wyrzuty sumienia. kiedy pojawia się w głowie myśl, aby wyjawić mężowi prawdę, spogląda na Antosię, ich roczną córeczkę, i milczy. Ciąży jej ta tajemnica, ale uznała, że tak będzie lepiej.
Zdrada nie powinna wydarzyć się w żadnym związku, w którym partnerzy przyrzekali sobie wierność. Pomimo to zdradziłaś? Po pierwsze, odpowiedz sobie na pytania: Czym się kierowałam? Czy była to jednorazowa wpadka po alkoholu, czy może sposób na wyrwanie się z nieudanego związku? Po drugie, zastanów się, czego chcesz – rozstania czy kontynuowania relacji? w końcu podejmij decyzję – mówić czy milczeć – i prześpij się z nią. Pamiętaj, że od wypowiedzianych na głos słów prawdy nie ma już odwrotu.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama