Wstyd w spadku?
Tabu dotyczące seksu przekazujemy sobie jak pałeczkę w sztafecie – z pokolenia na pokolenie. Jeśli milczała babcia, jest prawie pewne, że milczeć będzie też wnuczka. O wstydzie w seksie rozmawiają czytelniczki:
Hanka, 29 lat, fotograf; Iga, 37 lat, lekarz weterynarii; Kasia, 33 lata, architekt

- Karolina Morelowska, Claudia
Czy mężczyzna naprawdę potrafi jednym słowem sprawić, że nasze poczucie atrakcyjności rozpada się w drobny mak? Czy serial „Seks w wielkim mieście”, w którym kobiety przy lunchu otwarcie mówią o orgazmie, a który to serial bardzo chętnie oglądamy, jest kompletnie oderwany od naszej rzeczywistości?
CLAUDIA: Z badań wynika, że my, Polki, nadal nie jesteśmy otwarte. Co druga z nas zapytana, o czym wstydzi się mówić, odpowiada: o seksie, o swojej seksualności.
IGA: Takie bariery narastają latami, ciągną się z pokolenia na pokolenie. To kwestia relacji z matką. W moim domu o seksualności zawsze mówiło się otwarcie i ja też nigdy nie miałam z tym problemu. Ale mam koleżankę, dziś trzydziestoletnią, która nawet w tej chwili, kiedy pojawia się temat seksu, a w towarzystwie jest jej matka, robi się natychmiast cała czerwona. Znam wiele dorosłych kobiet, które mają straszne opory, żeby rozmawiać o seksie, i nie mówię tu o publicznych zwierzeniach na babskiej imprezie. One nie potrafią rozmawiać o seksie ze swoimi mężczyznami. Nie potrafią powiedzieć, czego chcą, co im sprawia przyjemność, a czego nie znoszą i robią na siłę. Wszystkie z nich pochodzą z domów, w których relacje z matkami były ograniczone.
CLAUDIA: A nie wydaje się Wam, że problem Polek z mówieniem o seksie i cielesności łączy się też z tym, że nasz język nie ma fajnego kodu, nazewnictwa? I te wszystkie określenia: srom, pochwa, prącie, nie brzmią… melodyjnie? Nie mamy ładnego języka do nazywania czegoś, co przecież jest ważne i fajne.
IGA: Więc nie nazywamy tego w ogóle. Lepiej nie wspominać o narządach rodnych – swoją drogą rzeczywiście brzmi to paskudnie – swojej córce. A przecież tak jak mamy dwie ręce, dwie nogi i nos, mamy też pochwę. Część naszego ciała, jak każda inna… A tu tabu! Dla mnie to szaleństwo.
HANKA: Ty mówisz o nazwach: srom, prącie, mówisz o podręczniku biologii, a ja pamiętam z dzieciństwa… kokoszkę. Co to jest za język?!
IGA: Kokoszka? Pierwszy raz słyszę, muszelkę kojarzę.
HANKA: Ale to nie jest tylko problem języka polskiego. Angielski, język świata, też nie udźwignął seksu. Nie fonetyka jest tu wiodąca. Jak są opory i blokady, ładne słowo też nie pomoże. U mnie w domu w ogóle nie rozmawiało się na temat seksu.
IGA: To kto cię uświadomił?
HANKA: Podwórko. To podwórko wprowadziło w moje myślenie podział na płcie. Bo to jest właśnie ta odwiecznie istniejąca teoria: moje dziecko na pewno wszystko wie albo, nie daj Boże, wie więcej niż ja. Rodzice, którzy nie rozmawiają o seksie z dziećmi, nie robią tego, bo sami się wstydzą! Miałam w szkole podstawowej koleżankę, która rozwinęła się najszybciej z nas wszystkich. I natychmiast stała się naszą „trendsetterką”. Obserwowała, której rosną piersi i czy już powinna kupić stanik. Wydawała opinię! Ale nie uważam, by to była fajna droga uczenia się swojej kobiecości. Żałuję, że moje relacje z mamą tak się układały. Myślę, że ma to duże znaczenie w kształtowaniu się naszej seksualności.
KASIA: Moja mama starała się mnie i moją siostrę jakoś obserwować. Kiedy siostra zaczęła spotykać się z chłopakiem, próbowała coś na ten temat wycedzić. Ja również znam instytucję „trendsetterki”, też miałam w klasie takie guru. Samozwańcze. Obserwowała i dzieliła się refleksjami. Na moje poczucie kobiecości i atrakcyjności wpłynęła bardzo silnie. Kiedyś po WF-ie zrobiła nam test na proste/krzywe nogi. Usłyszałam, że moje są krzywe. Ton, jakim to powiedziała, nie pozostawiał żadnych wątpliwości, jak jest. Teraz mogę się z wami pośmiać, ale tamten wyrok utkwił mi w głowie na długie lata. Podważył moją budzącą się właśnie kobiecość.
PRZEPRASZAM, ALE CZY KAŻDY MĘŻCZYZNA JEST IDEALNY?!
CLAUDIA: Są takie „magiczne” słowa czy określenia wypowiedziane przez mężczyznę, po których już na pewno nic się między wami nie wydarzy, bo zamrażają w kobiecie kobiecość? Bezpowrotnie.
HANKA: Niestety, są. Faceci jakby genetycznie mieli wdrukowaną bezmyślność w tych kwestiach. Palnie coś i dziwi się, że są konsekwencje.
IGA: Ale nie można dać się dołować. Nawet jakby facet powiedział mi, że mam rozstępy, no to co? Po pierwsze – mam je, a po drugie – czy on jest Antonio Banderasem, do cholery? Umiem się odgryźć. I strasznie mnie wkurza, gdy widzę, jak kobieta pozwala facetowi uderzać w swoje poczucie atrakcyjności! Mówiłyście o tych biuściastych koleżankach z podstawówki i przypomniałam sobie podobną sytuację. Z mojego klasowego ucieleśnienia kobiecości, z Anki, chłopcy strasznie się śmiali. Zgodnie z podpowiedzią mamy powiedziałam do nich któregoś dnia: „Teraz się naśmiewacie, a potem całe życie będziecie szukać kobiety z dużymi piersiami”. Zapanowała konsternacja. I się uspokoili. A mnie zostało tak do tej pory. Nigdy nie będę siedzieć cicho, gdy facet podważa kobiecość mojej znajomej. Mam słabe punkty, jak każdy, ale nie będę tolerować faceta, który chce w nie celować. Rozglądam się w knajpach. Siedzą tacy szarzy, łysiejący, z dużymi brzuchami i rozmawiają o długonogich blondynkach. Przepraszam, z czym do ludzi, panowie!
KASIA: Ale wiesz, z ich fantazjami nie wygrasz. Chociaż oni z naszymi też niekoniecznie…
BUDUAROWO, A NIE BURDElOWO
CLAUDIA: Miałybyście opór przed pójściem do sex-shopu? Sprzedawcy mówią, że jeśli przychodzi kobieta, to zawsze... „robi zakupy dla koleżanki”.
HANKA: Czytałam o takim, do którego bym poszła, pod Manchesterem. Bo nie wygląda na wstrętne miejsce, do którego przychodzą nieciekawi mężczyźni. Jest tylko dla kobiet. Organizowane są tam pogadanki z psychologami, seksuologami. Ciekawy, inny pomysł. I jest tam po prostu ładnie – buduarowo, a nie burdelowo. Na ich stronie znalazłam wibrator w kształcie kamyka, kolorowego. I zdjęcie ładnej sypialni. Na szafce nocnej leżało dużo kamyków, a jeden z nich był właśnie wibratorem. Myślę, że o to chodzi. O klasę. I to akurat nie jest kwestia wstydu, ale poziomu wulgarności…
IGA: Poszłabym tylko dla żartów.
KASIA: Gdybym rzeczywiście miała kupować, zrobiłabym to przez internet. Wstydziłabym się tam wejść.
CLAUDIA: Bo?
KASIA: Bo nie czuję się biegła w tych wszystkich niuansach, nowinkach technicznych. I nie wyobrażam sobie zapytać „pana sprzedawcy” o radę. Sama myśl, że mam obcego człowieka prosić o tego rodzaju wskazówki i podpowiedzi, wydaje mi się przerażająca i nie na miejscu.
IGA: Można wejść i nawet coś kupić. W Paryżu, w wybranym miejscu, się skusiłam. To była bardzo odważna i bardzo fajna bielizna. Ale w takim naszym, powiedzmy klasycznym sex-shopie miałam przyjemność być raz. Pierwszy i ostatni. To był jeden z przystanków w czasie wieczoru panieńskiego koleżanki. Przejście obok kilku kabin, w których, użyję eufemizmu, oddawali się rozkoszy panowie, sprawiło, że więcej nie miałam ochoty na takie wizyty. A nie uważam się za osobę przesadnie wstydliwą. To było po prostu niesmaczne, i tyle.
PORÓD POKAZUJE MAPĘ EROTYCZNEGO ŻYCIA KOBIETY
CLAUDIA: Dziewczyny, pamiętacie moment, kiedy pierwszy raz poczułyście się kobietami?
IGA: Tak! Na wakacjach w Grecji! Co się śmiejecie? Naprawdę. Miałam wcześniej chłopaka i wszystko niby było „na miejscu”. Całowanie, przytulanie, dotykanie. Ale wtedy, latem, poznałam faceta starszego ode mnie. On tak dużo opowiadał o tej mojej kobiecości. Wiecie, chciał mnie regularnie poderwać. Ale zadziałało. Ja miałam 19 lat, on był dobrze po 30. I nagle pomyślałam sobie: „O, rany, tak się jakoś bujam na tym piasku. Płynę, a nie chodzę”. Prawda jest taka, że te tanie, południowe teksty wyzwoliły we mnie poczucie kobiecości . Ale byłam wtedy młodziutka. Teraz, kiedy mam 37 lat, tak naprawdę mężczyzna nie jest mi potrzebny do tego, abym czuła się kobieco.
KASIA: Chciałabym móc powiedzieć to samo. Mimo usilnych prób pielęgnowania kobiecości w sobie, niestety, ona w zasadniczej części zależy od sygnałów z zewnątrz. Od przeglądania się w oczach mężczyzny.
IGA: Wiecie co, ja jedyna w naszym gronie jestem matką. Myślę, że urodzenie dziecka bardzo wiele zmienia w tej kwestii. Kiedy urodziłam, poczułam taki rodzaj niepodważalnej siły i pomyślałam: „Który facet dałby radę przez to przejść?!”. Wtedy kobieta bardzo się otwiera. Tym bardziej, jeśli wcześniej miała jakieś zahamowania związane ze swoim ciałem.
CLAUDIA: No właśnie, rozmawiałam z pewną położną, która powiedziała mi, że sposób, w jaki kobieta zachowuje się podczas porodu, pozwala określić, jak wygląda jej życie erotyczne. Że te wszystkie opory, blokady widać wtedy jak na dłoni.
IGA: Dokładnie tak jest. Chodziłam do szkoły rodzenia. Na którychś zajęciach położna powiedziała: „Musicie dokładnie poznać swoje ciało. Macie wiedzieć, jak wygląda”. Zapytałam: „Ale o co ci chodzi, mam przystawić sobie TAM lusterko?!”. Usłyszałam: „Tak!”. Nie chciałam. Ale profesjonalistka przekonała mnie, że to naprawdę bardzo ważne.
CLAUDIA: Jest takie niewypowiadane głośno przekonanie, poczucie, że ta nasza seksualność jest brzydka, brudna. Że TE części ciała i u kobiety, i u mężczyzny to nic ładnego. Skąd to się wzięło?
HANKA: Musisz przyznać, że natura zażartowała sobie z nas, umieszczając źródło największej cielesnej przyjemności, źródło życia, w tym samym miejscu, którym… po prostu wydalamy.
HANKA: Nie, ale jest w tym coś brudnego, z założenia.
KASIA: Myślę, że tu zahaczamy o wiele mocnych spraw. O psychologię, czyli o tę przyjemność, a konkretnie poczucie, czy na nią zasługuję. O ważną w naszej kulturze kwestię religii. Mam za sobą epizod związany z tym, jak ksiądz koncertowo potrafi w młodym człowieku wzbudzić poczucie winy. Byłam nastolatką, miałam chłopaka. Przeżyłam z nim swój pierwszy raz. Podczas spowiedzi ksiądz bez żadnych oporów był uprzejmy przekroczyć jednak, mam wrażenie, zakres swoich kompetencji. Poinformował mnie nie tylko, że nie mieści się to w ramach naszej religii, ale że właśnie to coś złego, nieczystego, czytaj: brudnego. Jest to przyjemność, a ta jest zła. Jeśli nie robisz tego w celu prokreacji, to znaczy, że traktujesz kogoś instrumentalnie. Można mieć po takim „wykładzie” jakąś blokadę. Myślę, że my, kobiety, mamy też ciągle jeszcze aktualne w sobie, od pramatek przekazane, poczucie misji w kwestii seksu. Jesteśmy odpowiedzialne za przyjemność mężczyzny. Jeżeli nie jest mu dobrze, to nasza wina.
CLAUDIA: Wszystkie kolorowe gazety rozpisujące się o naszym prawie, a wręcz obowiązku przeżywania wielokrotnych orgazmów nie wyemancypowały nas jeszcze? Nie umiemy wymagać, by nam było dobrze? Czy nadal wstydzimy się o tym mówić?
IGA: Nie znoszę facetów, którzy w łóżku skupiają się na sobie. Dla mnie są spaleni . I związałam się z takim, dla którego liczy się najpierw moja przyjemność, który szanuje też to, że czasem, nawet w ostatniej chwili, chcę się wycofać. Nie każdy szanuje.
KASIA: Oj, nie. I możesz usłyszeć wtedy o swojej aseksualności albo że jesteś zimna. To tak à propos rzeczy, które wypowiedziane warunkują jakieś „dalej”.
IGA: Kopnęłabym w tyłek takiego palanta. To są właśnie ci niewłaściwi faceci!
ZGAŚ ŚWIATŁO, DOPIERO WTEDY SIĘ ROZBIORĘ
CLAUDIA: A nadal chowamy nasz cellulit pod kołdrą?
IGA: Ja nie! I apeluję do wszystkich kobiet: wyjdźcie na powierzchnię! Oni, po pierwsze, zazwyczaj nie widzą tych rozstępów, a po drugie – jak widzą, to naprawdę nie wolno pozwolić im siebie krytykować. Czasy się zmieniły. I umówmy się: to nie jest tak, że mężczyzna to ten, który zawsze, wszędzie i ciągle staje na wysokości zadania.
CLAUDIA: To znaczy ogłaszamy zmierzch macho? I zapalamy światło?
HANKA: Od dziś! A poważnie, to czas się o siebie upomnieć! Zamiast się siebie wstydzić! l
Polecane
„Wszyscy nagle przypomnieli sobie o babci Zosi, gdy tylko wspomniała o spadku. Wcześniej traktowali ją jak powietrze”
„Czekałem na spadek po ojcu, licząc na kasę i dom na wsi. Gdy go dostałem, nie wiedziałem, czy śmiać się, czy płakać”
„Brat był zły, że spadek po mamie dostała siostra. Ukradł go i bez skrupułów wyrolował ją z kasy”
„W szkole jestem pośmiewiskiem, bo rodzice zarabiają najniższą krajową. Wstyd mi, że przez nich jestem biedny”
„Rodzina tylko czeka, aż kopnę w kalendarz, żeby zgarnąć spadek. A ja mam plan oddać mieszkanie komuś innemu”
„Oczami wyobraźni wydawałam spadek po bogatym krewnym. Zamiast taplać się w oceanie kasy, brodzę w bagnie długów”
„Dostaliśmy w spadku po dziadku starą zapuszczoną ruderę. Nie sądziłam, że w zakamarkach znajdziemy ukryty skarb”
„Po śmierci taty otrzymałem w spadku sporą sumkę. Chciałem szybko ją pomnożyć, a straciłem wszystko”
„Dostałam spadek po ciotce i wtedy przejrzałam na oczy. Wielkie pieniądze zmieniły mojego faceta w chciwego prostaka”
„Żeby dostać pracę w korpo, nakłamałem w CV. Najadłem się wstydu, gdy wszystko nagle się wydało”
„Matka na siłę chciała mnie wyswatać. Przed dobrą partią narobiła mi takiego wstydu, że uciekał aż się kurzyło”
Promocja
Pokazywanie elementów od 1 do 4 z 8
Neuropeptydy w kosmetyczce. Technologia, która zatrzymuje czas
Współpraca reklamowa
Zaproś sztukę do swojego wnętrza z nową linią Velvet ART
Współpraca reklamowa
Jak dobrać damskie buty zimowe do swojego stylu i sylwetki?
Współpraca reklamowa
Wybierz się do Suntago i wypocznij w tropikalnym stylu
Współpraca reklamowa
„Woda opadła, psy zostały” – rusza kampania pomocowa dla bezdomnych zwierząt
Współpraca reklamowa
Blask, ciepło i styl na chłodniejsze dni z SHEIN
Współpraca reklamowa
Blaupunkt świętuje 100-lecie innowacyjnym gramofonem wertykalnym VT100
Współpraca reklamowa
Paulina Krupińska w Świątecznej Kampanii Homla
Współpraca reklamowa