Wirtualne flirty
Aż nie chce się wierzyć, że parę lat temu obywaliśmy się bez Internetu. Dziś jest on częścią naszego życia – narzędziem komunikacji oraz miejscem spotkań.
- Justyna Bednarek, Naj
Sam w sobie Internet nie jest ani dobry, ani zły. Jest jak ulica: można w nim spotkać różnych ludzi. I właściwie skoro coraz więcej rzeczy do Internetu się przenosi (np. przez Internet robimy zakupy, rezerwujemy bilety na samolot itp.), to nie ma powodu się przed nim bronić, bo to tak, jakbyśmy się bronili przed telefonem.
Wszyscy to robią!
Coraz więcej jest par, które poznały się przez Internet. Aż trzy miliony Polaków nawiązało znajomość w ten sposób. Nic dziwnego: tak dużo czasu spędzamy w pracy przed komputerem, że maile i czaty zastępują nam normalne życie towarzyskie. Większość siedzących w sieci osób przyznaje, ze używa Internetu, aby prowadzić miłosną grę ze stałymi partnerami lub z nowo poznanymi osobami. Bardzo wielu internautów przeżyło erotyczną przygodę z osobą poznaną w sieci. Wszystko pięknie. Ludzie poznają się w różnych okolicznościach i w różnych okolicznościach maja kontakty intymne. Tyle że spotykając kogoś w kawiarni czy w pracy, widzimy go w całości. Obserwujemy, jak się awanturuje albo jak ustępuje miejsca staruszce w tramwaju. W kontakcie internetowym mamy tylko rzędy liter. Nie tak dawno temu gazety donosiły o pewnym narkomanie z Krakowa chorym na AIDS, który zaraził świadomie kilkanaście poznanych przez Internet kobiet. Opublikowana fotografia pokazywała zaniedbanego, nieatrakcyjnego mężczyznę. Ale w Internecie mógł odgrywać kogoś zupełnie innego.
Wirtualny świat uzależnia
Psychologowie podkreślają, że od kontaktu internetowego bardzo łatwo się uzależnić. Dlaczego? Bo często mamy jakąś niezaspokojoną tęsknotę, np. pragniemy zrozumienia albo przyjaźni, albo flirtu. A w Internecie wszystko jest takie dostępne. O wszystkim można gadać bez obaw. Jest i druga strona medalu: poznając człowieka w sieci, łatwo go wyidealizować. A konfrontacja z rzeczywistością bywa bolesna. Działa tu ten sam mechanizm, co w przypadku książki i filmu na jej podstawie: prawie każdy przeżył rozczarowanie związane z oglądaniem filmowej adaptacji powieści. Bo inaczej to sobie wyobrażaliśmy. Nie tylko od konkretnej osoby można się uzależnić, ale także od samej zabawy. Jak od każdej rzeczy, która poprawia nam samopoczucie. A każde uzależnienie niszczy życie, bo trwonimy czas na cos nieprawdziwego, nie skupiając się na problemach czy przyjemnościach codzienności. Wniosek? Umiar. Chcesz z kimś poflirtować – rób to! Kto wie, może spotkasz fajną osobę i znajomość rozwinie się ciekawie. Ale nim padniesz internetowemu amantowi w ramiona – dobrze go sobie obejrzyj i poznaj.