Reklama

Dawniej było inaczej. Wystarczyło, że na siebie spojrzeliśmy, a już krew zaczynała krążyć szybciej – powie niejedna mężatka z długim stażem. Ale żądze przygasły i nie wiadomo kiedy zaczęliście spokojnie podchodzić do podniet ciała.

Reklama
Trzy etapy miłości

Gdy jesteśmy zakochani, czujemy „motyle w brzuchu”, pożądanie popycha nas ku drugiej osobie i nigdy nie mamy siebie dość. Potrzeby seksualne są wówczas największe: rekordziści potrafią kochać się nawet i kilka razy dziennie. Dzięki zbliżeniu ciał dochodzimy też do zbliżenia dusz: czujemy się przy sobie coraz swobodniej, ufamy sobie, akceptujemy swoją fizyczność. Na tym drugim etapie dbamy już nie tylko o własne zaspokojenie, ale i o potrzeby partnera. Seks staje się pełniejszy, śmielej mówimy sobie nawzajem o tym, czego pragniemy. W miarę upływu czasu to uczucie bliskości między partnerami pogłębia się. Znają swoje wady i zalety, są dla siebie najlepszymi przyjaciółmi. Wspólne przeżycia sprawiły, że związek opiera się na silnym zaangażowaniu obu stron. Natomiast na trzecim etapie zbliżenia intymne staja się rzadsze i jest to proces naturalny. Nie oznacza to, że nie należy podtrzymywać miłosnej iskry między wami. Można wykorzystać fakt mniejszej częstotliwości kontaktów seksualnych do większego ich celebrowania. Czyli zamienić ilość na jakość. Weekend za miastem, kolacja – a potem, jako dopełnienie szczęścia, zbliżenie. To jak często się kochać, żeby to było w porządku? – spyta niejedna czytelniczka. Otóż: jak wam się podoba. A jak długi ma być stosunek? Tak długi, żeby wam było przyjemnie! Jeśli odpowiada wam to, że kochacie się raz w tygodniu przez siedem minut, to wspaniale! Ani ty, ani twój partner nie musicie czuć w związku z tym kompleksów. Jeszcze parę lat temu seksuolodzy twierdzili, ze „pełnowartościowy” stosunek seksualny trwa minimalnie dwie minuty. Ostatnio zmienili jednak zdanie i obniżyli ten czas do minuty. Cóż to wszystko oznacza? Ano tyle, że nie ma jakichś odgórnych wytycznych dotyczących tego, ile, jak długo czy jak często. Tylko w filmach kochankowie kochają się dziko przez całą noc i co noc.

A jeśli nie ma seksu?
Reklama

Rożne mogą być powody seksualnej abstynencji. Psychologiczne, np. złe wcześniejsze doświadczenia. Należy je eliminować z pomocą specjalistów. Te wynikające z przemęczenia, braku nastroju można przeczekać. Powodem całkowitej seksualnej abstynencji najczęściej są choroby, np. układu krążenia lub cukrzyca. Jednak gdy jedna osoba w związku nie może współżyć, nie musi przestać być z tego powodu kochana. Miłość można dawać i przyjmować na wiele sposobów.

Reklama
Reklama
Reklama