Reklama

Sezamie, otwórz się!
Roślinożerców na całym świecie, jak i w Polsce, wciąż przybywa. Jednak wciąż jest to grupa niszowa. Mała jest świadomość i wiedza wśród polskich kucharzy, jak można przygotować przyjęcie weselne dla wegan, aby było atrakcyjne, smaczne, interesujące i pięknie podane. Co jedzą weganie? Według osób odżywiających się tradycyjnie - nic lub liście sałaty. Według ich samych, wszystko poza produktami odzwierzęcymi. Niektórzy się dziwią. Jak to? Bez mięsa, ale i bez mleka i jajek?!? Bez masła i serów? Bez twarożku? Bez parmezanu? Co dla nich przygotować poza sałatą? Przecież nie risotto (masło i parmezan), nie nadziewane canelloni (śmietana i jajka), nie creme brulee (jajka i śmietana). A ciasta i desery z galaretką (żelatyna, masło, jajka)? Czy to ich ominie? Spieszę z dobrą nowiną: lista wegańskich pysznych przekąsek, zup, dań głównych i deserów jest nieograniczona. Różnorodność warzyw, owoców, nasion, zbóż, kasz i orzechów jest jak migoczący wspaniałościami sezam – pełen nieograniczonych możliwości kulinarnych, bogaty w białko, witaminy i mikroelementy. I według autorytetów zdrowia, dania te są o wiele zdrowsze! Swoją drogą, nie uważacie, że dodawanie do wszystkich potraw jajek, masła i serów jest przesadą?

Chcieć to móc
Od dziecka trudno było mi znieść widok krzywdzonego lub zabitego zwierzęcia. Od 20 lat nie spożywam mięsa. Ale zawsze uwielbiałam sery i nabiał. I to przez nie trudno mi było zrozumieć, jak można obejść się bez nich w kuchni. No bo jak pożegnać się z sałatką caprese i zapiekanką z górą mozzarelli na wierzchu? A majonez? A ricotta ze szpinakiem? O weganach słyszałam, ale wydawało mi się, że jedzenie bez nabiału jest niemiłosiernym wyrzeczeniem. Aż do pewnego dnia, kiedy na warsztatach jogi los zetknął mnie z kuchnią wegańską. Moje ciało czuło się na tej diecie fenomenalnie! Lekkość i energia! A że chcieć to móc, po powrocie do domu, wyczyściłam swoją lodówkę z serów, mleka oraz masła i zaczęłam spędzać inspirujące godziny, czytając amerykańskie i angielskie wegańskie blogi kulinarne w poszukiwaniu wspaniałych smaków. I tak się zaczęła moja nowa droga życiowa. Droga świadomego żywienia – dobra dla mnie i planety. Ambrozja! Niebo w gębie!
Energia idzie za uwagą. Jeśli się czemuś poświęcisz, przyjdą do ciebie i wiedza i chęć i mądrzy ludzie i wiadomości. Okazało się, że gotowanie pysznych dań z wykluczeniem produktów zwierzęcych, jest nie tylko możliwe, ale i bardzo inspirujące. Skupiające uwagę na tym, co jemy. Gotowanie po wegańsku zaczęłam od szukania zastępników. Mleko krowie zastąpiłam mlekiem sojowym, migdałowym, owsianym, ryżowym i kokosowym. Czy nie brzmi to jak bajka? Zamiast masła zwierzęcego używam klarowanego masła roślinnego lub oleju kokosowego. Jajka często po prostu wyłączam z "tradycyjnego" przepisu. Zarówno z przepisów na ciasta jak i inne dania, ponieważ inne produkty przejmują jego sklejające właściwości. No i czas na sery.... Po pierwsze tofu, ser roślinny. Sam w sobie ma neutralny smak, ale marynowany, pieczony lub grillowany jest pyszny. Dobrze przyprawiony świetnie imituje smak mięsa! Może być bazą do wegańskich majonezów, burgerów, klopsików, zastępować mozzarellę. Potem przyszedł czas na drugi stopień wtajemniczenia i wraz z nim tworzenie serów i serników z orzechów. Tak tak, to możliwe! Zdrowe sery roślinne z nerkowców świetnie zastępują twarożki z mleka.
Zdrowie, energia, lekkość.
Dieta roślinna może być niezwykle smaczna. Wyzwalająca kreatywność, zdrowa i seksowna. Ale są też i trudne jej aspekty. Gdzie roślinożerca może zjeść na mieście? Miejsc stricte wegańskich niewiele, pojawiają się coraz częściej "vegan friendly", ale tylko w dużych miastach. Nawet idąc do tzw. rodziny na przyjęcie lub wesele jest trudno. Kochane mamy i babcie oraz profesjonalni kucharze rozkładają ręce nie wiedząc co można zrobić poza sałatą. Dlaczego tak się dzieje? Po pierwsze: osób na diecie wegańskiej wciąż jest w Polsce mało. Ruch ten nie zdążył się u nas jeszcze na dobre rozwinąć. W związku z tym świadomość dotycząca zasad żywienia bez produktów zwierzęcych jest niewielka. Panuje też u nas mit, że potrawy roślinne są nudne, niesmaczne i ubogie. Drugiej kategorii. Dla porównania w krajach rozwiniętych istnieją już nawet ekskluzywne restauracje wegańskie, szefowie kuchni roślinnej są celebrytami, wiele gwiazd showbiznesu nie je produktów zwierzęcych, popularyzując dietę wegańską.

Wow! Takie pyszne, a bez nabiału?
Takie okrzyki zachwytu słyszałam niejednokrotnie. W swojej restauracji serwuję mnóstwo dań i deserów bazujących tylko na produktach roślinnych. Zgłasza się do nas coraz więcej firm dbających o zdrowie swoich pracowników lub gości, zamawiając roślinne menu na spotkania prasowe i imprezy firmowe. Goście podczas degustacji są zachwyceni. Jedzą wielokolorowe terriny szpinakowo-paprykowo-groszkowe bez żelatyny (zastąpcie ją roślinnym agar-agar), placuszki na mące ryżowej (bez glutenu) z pastą z pieczonych warzyw na bazie prażonego słonecznika. Kulki z twarożku z nerkowca obtoczone posypką z orzechów i wędzonej papryki. Roladki naleśnikowe podawane jak sushi z marynowanym bakłażanem. Koktajle na bazie mleka migdałowego z młodym jęczmieniem i nasionami chia. Grillowane warzywa na szpadkach. Szaszłyki na bazie tofu i warzyw. Roślinne burgery z czerwonej fasoli i jalapenio. Chłodnik na mleku sojowym z ogórkiem, czosnkiem i miętą. Esencjonalne zupy kremy. Hinduski dal z czerwonej soczewicy. I wiele, wiele innych.
Dla chcącego nic trudnego. Poszukajcie w Internecie dobrych przepisów lub zamówcie catering ze sprawdzonej wegańskiej restauracji. Na waszym weselu zaskoczycie swoich przyjaciół wegan i wegetarian wspaniałymi potrawami, na które obiecuję wam - niejeden mięsożerca będzie miał chrapkę.

Szerz szczęście. Go vegan!

Reklama

Reklama

Po więcej śląskich tradycji weselnych zapraszamy do magazynu Wedding. W kioskach już od 26 czerwca!

Reklama
Reklama
Reklama