Tyle razy wybaczałam zdradę
Mąż Anity ma za sobą już kilka romansów. Ona znalazła się w potrzasku - cierpi, przestała mu ufać, ale wciąż go kocha. Choć wie, że dalej tak być nie może.
- Naj
Kiedy pewnego dnia stanęliśmy naprzeciw siebie, zrozumiałam, że moje życie właśnie się zaczyna. Poczułam, że albo on, albo żaden inny. Po miesiącu byliśmy już po ślubie. Pierwsze pół roku minęło jak prawdziwa bajka. Potem zaszłam w ciążę, miały się urodzić bliźnięta. Andrzej wydawał mi się szczęśliwy. Jednak gdy byłam w siódmym miesiącu, nagle wyprowadził się z domu. Wrócił do swojej poprzedniej dziewczyny. Jak się później okazało, spotykał się z nią już od kilku tygodni.
Na jednej przygodzie się nie skończyło
Był to dla mnie straszny cios. Na szczęście teściowie stanęli po mojej stronie. Przeprowadzili z synem męską rozmowę i po tygodniu Andrzej wrócił do domu. Płakał jak dziecko. Mówił, że nigdy nikogo nie kochał tak jak mnie, że jestem dla niego najważniejsza. Po prostu przestraszył się, że będzie ojcem. Zrobiło mi się go żal. Wybaczyłam mu bez cienia wątpliwości. Pomyślałam, że naszej miłości nie może przekreślić jeden błąd. Gdy Andrzej po raz pierwszy zobaczył synów, oszalał ze szczęścia.
Jednak życie z dwójką małych dzieci nie było sielanką. Chłopcy często chorowali, bywało, że w nocy budzili się co pół godziny. Nasze pożycie małżeńskie właściwie nie istniało. Byłam zmęczona, niewyspana, zupełnie nie miałam ochoty na seks. Wierzyłam, że gdy chłopcy podrosną, to się zmieni. Jednak Andrzej nie potrafił czekać.
To było dwa lata po ślubie. Robiłam porządek w biurku i w jednej z szuflad znalazłam kopertę ze zdjęciami, myślałam, że naszych chłopców. Niestety, to, co zobaczyłam, mówiło jedno - Andrzej miał kochankę. Wyjaśniły się jego niespodziewane wyjścia z domu, głuche telefony. Zrozumiałam, dlaczego nie zauważył, że obcięłam i ufarbowałam włosy. Nawet się nie tłumaczył. Chyba poczuł ulgę. - Teraz już wiesz. To naprawdę coś poważnego - powiedział. Spakował walizki i wyniósł się z domu. Próbowałam go zatrzymać, płakałam. Czułam się winna. Wyrzucałam sobie, że przytyłam, że za mało o niego dbałam. Byłam przekonana, iż odszedł na dobre.
Przez miesiąc Andrzej nie dawał znaku życia, a potem nagle wrócił. Przepraszał i błagał, bym mu wybaczyła. Powiedział, że mnie kocha, a to, co się stało, było wielką pomyłką. Co miałam robić? Uwierzyłam. Brakowało mi go, a poza tym był przecież moim mężem i ojcem naszych dzieci. Minęły trzy lata. Chłopcy chodzili do przedszkola, my intensywnie pracowaliśmy. Nieźle nam się powodziło. Wydawało mi się, że mój mąż wydoroślał. Kilka razy złapałam Andrzeja na kłamstwie, jednak nie pytałam o nic, nie dociekałam. Teraz myślę, że ze strachu. Nie chciałam przeżyć kolejnego koszmaru. Wolałam wierzyć, że nasze małżeństwo nareszcie weszło na właściwe tory.
Zawsze obiecuje, że to ostatni raz
O romansie Andrzeja ze studentką powiedział mi jego najlepszy kolega. Na początku mąż szedł w zaparte, wszystkiemu zaprzeczał. W końcu przyznał, że kocha nas obydwie i nie potrafi się zdecydować, którą wybrać. Kazałam mu się wynosić i po raz pierwszy pomyślałam o rozwodzie. Jednak po dwóch tygodniach Andrzej przyszedł z kwiatami, uklęknął przede mną i powiedział, że wszystko przemyślał. Chce być ze mną. Zaklinał się, że już nigdy mnie nie zdradzi.
Czemu go nie wyrzuciłam, a znów wybaczyłam? Bo bardzo go kochałam i chciałam mu wierzyć, kolejny raz dając szansę. Niestety, niedawno znów się zakochał. Stwierdził, że tym razem to naprawdę wielkie uczucie. Nie zatrzymywałam go. Po ośmiu latach karuzeli zdrad i powrotów poddałam się. Nie miałam siły o niego walczyć. I właśnie kilka dni temu wrócił do domu. Powiedział, że tamten związek to... pomyłka. Nie mają o czym rozmawiać. Zrozumiał, że kocha tylko mnie. Nie chcę do końca życia być naiwną idiotką. Nie chcę drżeć za każdym razem, ilekroć on się spóźni, wpadać w panikę z powodu głuchego telefonu. Wiem, dalej tak być nie może. Ale co powinnam zrobić? Rozwieść się? Przecież wciąż go kocham. Mam odebrać dzieciom ojca? A może on się w końcu zmieni?
Anita L.
Katarzyna Borkowska
Myślę, że jeśli człowiek kocha, to na pewno warto wybaczać tyle razy, ile trzeba, na ile ma się siłę. W imię miłości można wiele znieść - wielokrotnie wybaczać zdradę i przyjmować męża z powrotem. To zawsze ma sens, gdy w związku są jeszcze uczucia. Oczywiście niewierność partnera powoduje, że traci się do niego zaufanie i trudniej jest być razem. Ale często jest on wciąż dla nas bardzo bliską osobą. Czasami trzeba schować ambicję do kieszeni i robić to, czego wymaga dana chwila. Prawdziwe uczucie wszystko przetrzyma. Żona znanego aktora kilka razy wybaczała mu zdrady.
Ewa Klepacka-Gryz, psycholog
Pora na ultimatum
Anito, dopóki Andrzej będzie się czuł bezkarny, dopóty będzie Ci fundował rozstania i powroty. Pora postawić mu twarde warunki. Zapowiedz, że nie będziesz dłużej tolerować jego romansów. Nie rzucaj słów na wiatr. Przedstaw, jakie poniesie konsekwencje, gdy kolejny raz złamie dane Ci słowo. Zagroź rozwodem. Postaraj się też, by mąż miał więcej obowiązków. Niech odczuje, iż rodzina to nie tylko bezpieczna przystań, w której można od czasu do czasu przycumować, ale także odpowiedzialność. Jeśli będziesz stanowcza i konsekwentna, jest szansa, że ten niedojrzały mężczyzna w końcu dojrzeje.