Turbo babcie
Dlaczego babcia tak dobrze dogaduje się z wnuczką? Ponieważ mają wspólnego wroga: matkę – mówi żartobliwe powiedzenie przypisywane słynnej antropolożce kultury Margaret Mead.
- Maria Barcz, glamour
Dwadzieścia lat temu babcia kojarzyła się ze staruszką z siwym kokiem. Koleżanka przedszkolanka opowiedziała mi, że wśród jej warszawskich podopiecznych takie rysunki, do niedawna żelazna dekoracja akademii z okazji Dnia Babci, się zmieniły. Na nowych babcie noszą spodnie i mają krótkie włosy. Jedna zamiast laski trzyma w ręku komórkę. W Polsce babciami zostały Agata Młynarska, Beata Kozidrak, Kora. Nie mają ochoty zmienić sposobu ubierania się, przestać pracować ani poświęcić się wyłącznie wychowaniu wnuków. Niezbyt podoba im się słowo „babcia”: – Jest zwyczajnie brzydkie – stwierdziła Kora i zapowiedziała, że nie chce, by mały Jazon tak się do niej zwracał. W Stanach istnieje co najmniej kilkanaście określeń, którymi można zastąpić słowo „grandmother”, od „big mom” po „nana”. 21-letnia Julia do swojej babci mówi po imieniu: Basiu. To lepiej pasuje do lekarki, która wciąż przyjmuje pacjentów i nie ma czasu gotować codziennie obiadów. Kiedy mama Julii wyjechała osiem lat temu do Anglii, Julka na ten czas zamieszkała z dziadkami.
– Babcia jest zupełnie inna niż mama i to było dla mnie nowe doświadczenie. Nazwałabym ją bardziej nowoczesną i wyluzowaną. Lepiej dogadywała się z moimi nauczycielami. Nie wpadła w panikę, gdy groziło mi powtarzanie klasy. Powiedziała: „Nie przejmuj się, zyskasz rok, i dobrze!”. Julka ma wrażenie, że umiała inaczej spojrzeć na jej problemy: – Dla mamy moje kłopoty oznaczały koniec świata. Basia powtarzała, że lepiej popełniać błędy teraz, gdy ma się naście lat, bo łatwiej je naprawiać. I śmiała się, że jej koleżanki prymuski skończyły jako nudziary. Właśnie z nią Julka zaliczyła najciekawsze przedstawienia teatralne i wystawy. To ona podsuwała jej też dobre i ważne książki.
Wychowani przez babcie
Margaret Mead, uważana za jedną z najwybitniejszych amerykańskich humanistek, zawdzięczała swojej babci dyscyplinę myślenia, a także ciekawość świata. Martha Ramsay Mead, emerytowana nauczycielka, uczyła wnuki przez pierwsze lata ich życia. Kazała Margaret obserwować rozwój młodszej siostry i robić notatki. Wnuczka tak poznała jedną z metod badawczych, a babcia można powiedzieć, że przyczyniła się do rozwoju światowej antropologii. Inni sławni ludzie wychowani przez babcie to m.in. Oprah Winfrey i Jack Nicholson. Muzyka rockowa i blues sporo zawdzięczają Rose Clapp. Faktycznie raczej spełniała funkcję matki niż babci dla syna swojej nastoletniej córki. Rose wcześnie odkryła, że wnuczek ma talent. Zaciągnęła pożyczkę, by kupić mu pierwszą gitarę elektryczną. Gdy Eric Clapton dorósł i stał się znany, sprezentował jej wspaniały dom i wychwalał w wywiadach.
Sukcesu wnuka nie dożyła Madelyn Dunham. Zmarła dwa dni przed wyborem Baracka Obamy na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Choć matka Obamy była obecna w jego życiu, wykształcenie zapewniła mu właśnie Madelyn. – Kobieta twarda i czuła jednocześnie. Wierzyła w naukę, ale przede wszystkim w sens codziennej pracy. Zrobiła ze mnie mężczyznę – powiedział Obama w trakcie jej pogrzebu.
Perspektywa czasu
Wyjątkowe zadanie babciom przeznaczyła już biologia. Świadczy o tym chociażby menopauza. Występuje tylko u człowieka i... u jednego z gatunków wielorybów. Przez wiele lat uznawano ją za najtrudniejszą do wyjaśnienia cechę związaną z płcią. Dlaczego kobiety po utracie zdolności zachodzenia w ciążę żyją jeszcze tak wiele lat? Najpierw tłumaczono, że im kobieta starsza, tym większe ryzyko urodzenia słabszego noworodka lub poronienia. Ale Jared Diamond w książce „Dlaczego lubimy seks?” wskazuje na inną teorię.
Menopauza jest potrzebna, by kobieta mogła się skupić na pomocy w wychowaniu potomstwa córce lub synowi. Jej obecność zmniejsza śmiertelność dzieci do drugiego roku życia niemal dwukrotnie. Nawet pomoc ojca nie okazała się tak ważna. Płynie z tego wniosek, że dla rozwoju babcia jest niezbędna. Mead zauważyła kiedyś, że jej najmądrzejszymi życiowo przyjaciółmi okazywali się ludzie mający w dzieciństwie bliski kontakt z dziadkami. Jej zdaniem nie był to przypadek: „Ich bliskość daje dziecku inną perspektywę. Perspektywę czasu”. Jak to rozumieć? Babcia poszerza świat dziecka o przeszłość. Znała rodziców, kiedy byli mali, pamięta czasy, gdy nie było ich jeszcze na świecie. Dorastała w innych warunkach i chętnie o tym opowiada. Uczy wnuka, że istnieje przemijanie: początek, środek i koniec życia. I najważniejsze – daje przykład, jak korzystać z doświadczeń.
Prostota i mądrość
Z perspektywy babci nic nie jest nieodwracalną katastrofą, ale okazją do nauki i wyciągania wniosków. Doświadczenia dają jej dystans do porażek, łagodzą smutek. Jest bardziej cierpliwa, wyrozumiała i łagodniejsza od rodziców. Małgorzata Braunek, babcia 7-letniego Kaja i dwuletniej Jagusi, znana aktorka, buddystka, przyznaje, że nie udało jej się namówić do praktykowania zen syna i córki, ale już wnuka tak. Razem z Kajem medytują. Braunek wierzy, że dziecko to stan umysłu, który nie pozwala zamykać się dojrzałemu człowiekowi w sztywnych poglądach. Opowiada, że z reguły dziadkowie bliżsi są wewnętrznemu dziecku niż rodzice. Kiedyś obserwowała chorego Kaja. Gdy czuł ból, płakał. Kiedy ból mijał, zapominał o nim. A dorośli doznając krzywdy, pielęgnują ją w sobie, nie potrafią zapomnieć. – W praktyce buddyjskiej staram się wrócić do bycia w tym właśnie momencie. Jak dziecko, które nie projektuje cierpienia na przyszłość.
Prostota wnuka i mądrość babci spotykają się w pół drogi. Rodzice zajęci codzienną gonitwą zostają z boku. Psycholożka i pisarka Eva Figes mówi, że tylko w oczach wnuków zaawansowany wiek, traktowany w XXI wieku jako ułomność, uważany jest za atut. To dlatego chętniej zwierzamy się dziadkom niż rodzicom: mają dla nas więcej czasu i poświęcają całą uwagę. Instynktownie wiemy, że umieją mądrzej doradzić. 30-letnia Anna właśnie babci pierwszej powiedziała, że chce być malarką. Rodzice by tego nie zrozumieli, zaczęli przekonywać, że nie zarobi na siebie, że zmarnuje sobie życie. – Wyszukiwaliby argumenty w stylu: że malować mogę po godzinach. A babcia bardzo mnie wspierała. Uważała, że zmarnowanie życia to wybór zawodu z rozsądku. U niej trzymałam prace i farby, ona była moim krytykiem. A gdy nie dostałam się na ASP, powiedziała rodzicom, że może mnie utrzymywać przez rok, zanim nie spróbuję ponownie. Dodała mi sił, bo dzięki niej upewniłam się, że słusznie robię, trzymając się swego.
Jak pierwsza miłość
Według Evy Figes różnica między byciem mamą a babcią jest mniej więcej taka, jak między małżeństwem a romansem. Małżeństwo to praca, zobowiązanie. Przynosi wiele radości, ale i wiele konfliktów, rozczarowań. Bycie babcią to zauroczenie jak z pierwszej miłości. Nieuchronny koniec (wnuk dorośnie, babcia umrze) dodaje uczuciu pasji. „Chcemy, by zostało po nas jak najwięcej dobrych wspomnień – pisze Figes. – Dlatego nasze relacje pozbawione są napięć. Poza tym właśnie wtedy naprawiamy błędy, które popełniliśmy jako rodzice”. Nawet jeśli dziadkowie nie są tak skoncentrowani na karierze jak rodzice, to bycie babcią albo dziadkiem jest tylko jedną z wielu ról, które odgrywają. I wcale nie najważniejszą. W ubiegłym roku prof. Doreen Rosenthal i prof. Susan Moore z Uniwersytetu w Melbourne zadały ponad tysiącom kobiet pytanie: „Co to znaczy być nowoczesną babcią?”. Wyniki rozmów opublikowały w książce „New Age Nanas: Being a Grandmother in 21st Century”. Opisane babcie różni wszystko: od wieku (najmłodsza ma 34 lata, najstarsza 92), przez wykształcenie, zawód, po status rodzinny i majątkowy. Co je łączy? Chęć przekazania wnukom historii rodziny, zaraz potem wspólne spędzanie czasu. Co się zmieniło w stosunku do poprzednich pokoleń? Babcie nie mają już ambicji uczyć dzieci zasad rządzących światem, ten zbyt szybko się zmienia. Wnuki w lot poznają reguły gry, sprawniej opanowują nowe technologie. Bardziej zależy im na więzi i wsparciu.
Do polskiego odpowiednika babci XXI wieku pasuje idealnie Krystyna Janda, babcia Lenki i Jadzi. Jak sama mówi, przytłoczona pracą, zaabsorbowana własnym teatrem nie ma czasu na celebrowanie akurat tej roli. Ale „jest w stałym kontakcie i kocha ich wszystkich, co chyba czują”. Wyjeżdża z wnuczkami na wakacje, spędzają razem święta, a przed Wigilią odwiedzają rodzinne groby. Takich rytuałów nie warto lekceważyć, bo one budują w dzieciach poczucie bezpieczeństwa. Janda nie wchodzi w kompetencje córki, nie zasypuje jej radami dotyczącymi wychowania.
Ostatni punkt różni ją od przeciętnej polskiej babci, bardzo chętnie stawiającej się w roli autorytetu pedagogicznego. Trzeba jednak przyznać, że tego oczekują rodzice. Aż 62% Polaków szuka u babć wskazówek dotyczących radzenia sobie z dziećmi (badanie TNS OBOP). Ta potrzeba jest zdecydowanie mniejsza na Zachodzie, gdzie dziadkowie prawie nie wtrącają się do kwestii wychowawczych. Ale też nie są wykorzystywani do opieki nad wnukami w takim stopniu jak u nas. Choć dzięki temu w polskich rodzinach tworzą się mocne więzi międzypokoleniowe. A w cytowanej ankiecie OBOP-u na pytanie: „Co zawdzięczasz babci?” aż 60% osób odpowiedziało, że poczucie bezinteresownej miłości. Prawie tyle samo wskazało zasady moralne oraz wiarę.
Klucz do tajemnicy
Ciekawe zjawisko zaobserwował doktor psychologii Nate Kornell. Jego badania pokazały, że jeśli chodzi o nauczanie takich rzeczy jak jazda na rowerze lub prostych, codziennych czynności, dziadkowie biją rodziców na głowę w skuteczności. Rodzice mają tendencję do niedoceniania zdolności przyswajania nowych umiejętności u dzieci. Wolą wstrzymać się, jeśli uznają, że nowe doświadczenie jest zbyt trudne. Podświadomie mają w pamięci etap rozwoju, na którym dzieci były jeszcze dwa lata, rok, pół roku temu. Dziadkowie, nie widząc wnuków na co dzień, oceniają ich zdolności bardziej realnie. Bez oporów wrzucają maluchy na głęboką wodę, co sprawia, że edukacja trwa połowę krócej. Najważniejsza lekcja babci Basi dla Julki: – Zawsze powtarzała: to, że człowiek jest starszy, wcale nie znaczy, że posiadł wszystkie rozumy i tajemnice życia. Ale wie, że ma mniej czasu i potrafi oddzielić rzeczy nieistotne od ważnych.