Reklama

Przede wszystkim, nie obwiniaj się: nie ma na świecie takiego człowieka, który nie popełniłby błędu. Zakładając oczywiście, że niepowodzenie jest twoją winą, bo są też przypadki losowe, które również nie ominą nikogo. Jeśli będziesz tego świadoma, łatwiej ci będzie przyjąć to, co cię spotkało. Bo bunt wewnętrzny nie służy niczemu dobremu. Takie wewnętrzne „nie” zatrzymuje nas w miejscu, paraliżuje, gdy tymczasem powinniśmy działać. Rzucił cię chłopak? Straciłaś pracę? Nie rozpamiętuj nieszczęścia dłużej niż trzeba, by odreagować. A potem – szukaj wyjścia z sytuacji. Ono zawsze istnieje.

Reklama
Odreaguj śmiechem

Krystyna przyjechała do szpitala, aby pożegnać się z bardzo chorą babcią. Wiedząc, że to zapewne ich ostatnie spotkanie, weszła do sali szpitalnej. Z trudem powstrzymywała łzy. Babcia – świadoma sytuacji – spojrzała na nią i powiedziała: „Masz minę, jakbyś przyjechała na pogrzeb! Przestań się mazać, bo będę cię straszyć”. Krystyna parsknęła śmiechem. Przysiadła na brzegu łóżka babci i zaczęły rozmawiać. To ich ostatnie spotkanie potoczyło się w pogodnej atmosferze. Potem, gdy Krystyna przywoływała je w pamięci, było kolejnym dobrym wspomnieniem o ukochanej osobie. Oczywiście, to bardzo, bardzo trudne zaśmiać się, gdy człowiekowi wcale nie do śmiechu. Jednak każdy, kto tego doświadczył, wie, że nawet krótkie parsknięcie w pewnym sensie burzy w nas mur wyrosły ze strachu i braku nadziei. Gdy jednak mur ten runie, dochodzą do głosu inne myśli – jaśniejsze i właśnie naznaczone nadzieją. Śmiech jest jak zastrzyk przeciwbólowy dla cierpiącej duszy. Przecież gdy coś boli, trudno skupiać się na czymkolwiek poza bólem. Jeśli ból zniknie – zaczynamy myśleć racjonalnie. Dlatego w najbardziej stresującej sytuacji warto troszkę się zmusić, aby zrobić coś radosnego.

Znajdź grupę wsparcia

Ania zapadła na dość ciężką chorobę kobiecą. Oczywiście, leczyła się, otrzymała wsparcie rodziny i przyjaciół, ale mimo to czuła się osamotniona: tylko ona była chora, nikt nie mógł jej do końca zrozumieć, bo zwyczajnie nie wiedział, jak to jest. Za podszeptem przyjaciółki poszukała jednak forum internetowego, zrzeszającego kobiety cierpiące na tę samą przypadłość. Rozmawiały, dzieliły się niepokojem, a także wzajemnie się wspierały, gdy przyszły gorsze dni. Czy chodzi o sprawy trudne jak choroba, czy o te lżejszego kalibru, np. utrata pracy, zawsze warto poszukać osób, które mają ten sam problem lub miały go w przeszłości. Nie tylko pomogą dobrym słowem, ale i udzielą praktycznych rad. Bogatym źródłem takich grup wsparcia jest internet.

Przegoń wstyd

Elwira przez nieuwagę wrzuciła do niszczarki ważny dokument. W rezultacie jej przełożony miał bardzo poważne nieprzyjemności, a firma poniosła stratę. Krystynę zwolniono z pracy. Było jej tak potwornie wstyd, że swoje niepowodzenie przeżywała w milczeniu. Nikt nie wiedział, co się tak naprawdę stało. To nie jest właściwa taktyka – twierdzą psychologowie. W sytuacji Elwiry można mieć oczywiście poczucie winy, ale wstydzić się nie ma czego: błądzić jest rzeczą ludzką. Poczucie winy pociąga za sobą takie oto myślenie: „Popełniłam błąd i muszę ponieść konsekwencje. Jednak także mogę wyciągnąć z tego doświadczenia lekcję, by nie popełnić podobnej pomyłki na przyszłość”. Tymczasem osoba, która się wstydzi, myśli: „Jestem beznadziejna, jak mogłam to zrobić! Nie mogę się do tego przyznać, bo każdy będzie wiedział, jaka jestem”. Takie myślenie paraliżuje. Nie szukamy sposobów, by na przyszłość było lepiej, tylko zakopujemy to wydarzenie jak najgłębiej.

Podsycaj optymizm

Pani Wanda była w trudnej sytuacji: mąż stracił prace, mieli kredyt do spłacenia. W podobnej sytuacji była Ewa. Różniło je wyłącznie podejście do problemu: Wanda patrzyła w przyszłość z nadzieją, Ewa uważała, że to koniec świata. Wanda znacznie szybciej rozwiązała swoje problemy niż Ewa: znalazła dodatkową pracę, którą mogli wspólnie wykonywać w domu z mężem i w ten sposób przeczekali trudny czas. Tak już jest, że optymistyczne i pełne wiary nastawienie do świata owocuje większą łatwością rozwiązywania problemów. Dobra wiadomość: optymizmu można się nauczyć. Zacznij od tego, że rano patrząc w lustro 20 razy powtórzysz: „Będzie dobrze, jestem mądra, piękną i silna – poradzę sobie”.

Nie wymagaj od siebie zbyt wiele
Reklama

Joannie wszystko w życiu wychodziło dobrze: skończyła szkolę, potem założyła dobrze prosperująca firmę, wyszła za mąż z miłości i ślub był piękny, urodziła śliczne dziecko... Kiedy jednak jej firma popadła w długi, zaczęła się obwiniać i powtarzać, że ktoś tak beznadziejny w biznesie nie powinienbył brać się za zakładanie firmy. Gdy odnosimy sukcesy, nie myślimy o sobie, jako o kimś, kto jest mądry, zdolny, silny, przedsiębiorczy itp. Nie jesteśmy z siebie dumne, nie chwalimy się. Osiągnięcia są czymś normalnym – jakby nie były naszą zasługą. Nie daj Boże, coś się nie uda – zaczynamy wyrzucać sobie błędy, zaniedbania. Joanna nie zadała sobie pytania: jak to w takim razie jest możliwe, że tak „beznadziejna” osoba miała do tej pory same osiągnięcia? A powinna je sobie zadać! Powinna przypomnieć sobie to, co jej się udało i wyciągnąć z tego wniosek, że jedna wpadka nie przekreśla jej możliwości na przyszłość.

Reklama
Reklama
Reklama