Reklama

Swinging czyli wymiana partnerów staje się coraz bardziej popularny, a przynajmniej jest o nim coraz głośniej. Datuje się, że rozkwit swingowania przypadł na lata 60. czyli czasy seksualnej rewolucji. Podobno jest to świetna metodą na wygasłą w związku namiętność. Średnio od 1 do 4% par lubi tego typu zabawy seksualne.
Skąd się bierze ochota na swingowanie?
Ciężko jest to stwierdzić jednoznacznie. Być może dają tu o sobie znać pierwotne zwierzęce instynkty, bardzo duże libido, chęć do eksperymentów, czy niezadowolenie z pożycia seksualnego w stałym związku.
Par chętnych do wymiany na jedną noc można szukać przez internet lub w klubach dla swingersów.
Kluby takie wyglądają zazwyczaj bardzo ekskluzywnie, wyposażone są w kilka sypialni, jacuzzi czy saunę. Karta wstępu kosztuje kilkaset złotych, ale w zamian otrzymujemy gwarancję pełnej prywatności. Zabronione jest np. robienie zdjęć. Choć wydawać by się mogło, że do klubów takich udają się jedynie pary zdecydowane na wymianę partnerów to jednak awantury są tu wcale nie rzadkie. Co innego wyobrażać sobie swojego partnera w ramionach obcej kobiety, a co innego zobaczyć to na żywo. Szczególnie jeśli kobieta ta jest od nas atrakcyjniejsza wizualnie. Czasem taka jednorazowa przygoda staje się zadrą w związku i doprowadza do rozwodu.
Często swingujące pary znajdują inną parę o podobnych upodobaniach i praktykują seksualne eksperymenty w domowym zaciszu. Jeśli jednak pary polubią się za bardzo i spotykają coraz częściej zdarza się, że ktoś z uczestników zakochuje się w osobie z drugiej pary, szczególnie jeśli jest mu z nim lepiej w łóżku.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama