Reklama

Popularność serwisów randkowych jest wielka (tylko w Polsce mają ponad 4 mln użytkowników), coraz więcej osób otwarcie się przyznaje, że z nich korzysta. Twierdzą, że chodzi nie tylko o znalezienie męża czy żony, ale partnera, z którym można spędzić wieczór albo wakacje. Wiele serwisów stosuje testy doboru partnerskiego, algorytmy wskazujące osoby, które mogą do siebie pasować. Poszukiwania są więc łatwiejsze niż gdziekolwiek indziej.
Grażyna z Białegostoku, 42-letnia właścicielka salonu fryzjerskiego.
Planowałaś zmiany w życiu?
Nie, profil na Sympatii założyłam właściwie z ciekawości. Byłam wtedy niedługo po rozwodzie. Zaczęłam od przeglądania galerii. Po obejrzeniu kilkudziesięciu zdjęć stwierdziłam, że to chyba nie dla mnie, i miałam zawiesić konto. Ale wtedy znalazłam wiadomość. Chwilę się zastanawiałam, czy odpowiedzieć. Im dłużej przyglądałam się zdjęciu, tym bardziej byłam na tak. Patrzyła na mnie spokojna, jasna, otwarta twarz mężczyzny koło 50. Wymieniliśmy kilka e-maili, rozmawialiśmy na czacie i zaryzykowaliśmy: spotykamy się!
Tremę miałam niesamowitą, większą niż podczas pierwszej randki. Niby nic wielkiego, kino, potem kawa. Ale dawno tak dobrze się nie czułam. Okazało się, że mamy podobne zainteresowania, poczucie humoru, poglądy. Nadawaliśmy na tych samych falach. Potem znów wymiana e-maili. Niemal uzależniłam się od poczty, sprawdzałam kilka razy dziennie, czy napisał. I wreszcie wspólna decyzja: jesteśmy razem. Teraz widujemy się niemal codziennie, a ja chodzę kilka centymetrów nad ziemią. Mamy też plany. Ale... na razie nic o nich nie powiem, bo nie chcę zapeszyć.
Karol z Kamiennej Góry, 38-letni lekarz weterynarii
Szukałeś tej jedynej miłości?
Nie, nie obiecywałem sobie wiele. Konto na portalu randkowym założyłem, kiedy przeniosłem się do innego miasta. Chciałem wiedzieć, co słychać u znajomych, z którymi straciłem kontakt. Na profil Moniki trafiłem przypadkiem. Napisałem do niej kilka słów. Odpowiedź przyszła, ale nie od razu. Uprzejma, choć zdawkowa. Wymieniliśmy kilka wiadomości, żeby podtrzymać kontakt. Okazało się, że pracujemy niedaleko siebie. Co więcej, dojeżdżamy tym samym pociągiem.
Umówiliśmy się pewnego dnia, spontanicznie, SMS-ami, w niezbyt romantycznym miejscu: na stacji PKP. Ja nie miałem kwiatów, a ona nastroju do randkowania. Po prostu razem wracaliśmy do naszej miejscowości, pociągiem podmiejskim, w okropnym hałasie, przy klekocących drzwiach. A mimo to dobrze nam się rozmawiało. Potem bite dwie godziny odprowadzaliśmy się wzajemnie, nie mogąc rozstać. Nim się zorientowałem, opowiedziałem jej wszystko o sobie. Już wtedy wiedziałem, że to początek czegoś nowego, czegoś pięknego. I tak było. W tym miesiącu mijają trzy lata od tego dnia. Jesteśmy małżeństwem, mamy roczną córeczkę, cudowną Julkę.
Paulina z Gorzowa, 22-letnia pielęgniarka
Jesteś rozczarowana?
Założyłam konto na portalu randkowym, bo od dłuższego czasu byłam sama. Zamieściłam naturalne, według mnie fajne zdjęcie, starałam się też, żeby opis był ciekawy. I co? Pisali do mnie „tatusiowie” z postępującą łysiną albo zdeterminowani młodzieńcy. Kiedy powiedziałam o tym koleżance, zdziwiła się: „Dlaczego sama sobie kogoś nie wybierzesz?”. No właśnie – dlaczego?
Przejęłam inicjatywę, pierwsza pisałam do osób, które mnie zainteresowały. I jest rewelacyjnie! Byłam na kilku randkach, dwie z tych znajomości mają się bardzo dobrze, a ja? Cóż, wybieram. Dobrze ma się także moje poczucie własnej wartości. Teraz czuję się atrakcyjną, ładną dziewczyną. Chyba na dobre pożegnałam kompleksy.
CO TRZEBA WIEDZIEĆ NA POCZĄTEK?
Jest kilka rodzajów serwisów (inaczej portali) randkowych. Płatne, gdzie utworzenie i zamieszczenie profilu jest darmowe, ale aby nawiązać kontakt z innym użytkownikiem, należy wykupić abonament (np. sympatia.pl). Są też bezpłatne, najczęściej sponsorowane lub utrzymujące się z reklam (np. www.randki24.pl). Serwisy o częściowej odpłatności oferują dodatkowe usługi, ale samo założenie profilu i komunikowanie się z innymi uczestnikami jest darmowe (np. www.mydwoje.pl).

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama