Sposób na zbuntowanego nastolatka
Zmieniałaś mu pieluszki, woziłaś w wózku, pomagałaś odrabiać lekcje. Byłaś dla niego całym światem. Teraz masz w domu prawie dorosłego człowieka. Wchodzi do swojego pokoju i zamyka się w obcym dla ciebie świecie. Jak złapać z nim kontakt?
- Katarzyna Jabłonowska, Naj
Z prof. Jackiem Kurzępą, socjologiem i terapeutą młodzieżowym, rozmawia Katarzyna Jabłonowski.
Dlaczego trudno jest o kontakt z nastolatkiem?
JACEK KURZĘPA: Bo żyjemy obok siebie w dwóch różnych światach. Mama wraca do domu po 10 godzinach stania na kasie w supermarkecie, sfrustrowana tym, że zabraknie pieniędzy. Jest tak zaabsorbowana tymi problemami, że nie starcza jej energii, by wnikliwie zajmować się światem dzieci. Dba o syna czy córkę tak jak potrafi, zapożycza się - kupuje ciuchy, mp3 i nowy komputer, ale wycofuje się z poważnych rozmów, bo nie za bardzo rozumie świat swoich dzieci. Nie wie, dlaczego kanonem piękna jest kolczyk w pępku i co córka widzi w muzyce housowej czy hip-hopie. Stoi na przegranej pozycji, bo nawet jeśli jej się to nie podoba, to nie ma alternatywy, co podsunąć dziecku w zamian. No przecież nie Połomskiego. Rodzice nie chcą okazać się wapniakami, którzy nic nie kapują. Standardowy obrazek większości rodzin: mama staje w pokoju syna i pyta, jak było w szkole. "Spoko, luzik" - odpowiada dziecko i pyta znudzone: "A u ciebie w pracy?" "Też luzik" - mówi mama, bo chce być nowoczesna. I koniec rozmowy. Dziecko zakłada słuchawki na uszy, wchodzi na Gadu-Gadu, a mama znika w kuchni. Dom staje się kapsułą samotności.
Jak wybrnąć z takiej sytuacji?
JACEK KURZĘPA: Aby dotrzeć do dziecka, potrzebna jest cierpliwość, nieustępliwość i przede wszystkim - nienachalność. Trzeba przestępować próg pokoju i nie dać się zbyć słowotokiem nowomowy: "Spoko, luzik. Full wypas." Nie odpowiadajmy też - "luzik". Obie strony odpowiadają ogólnikami i nie można z tego wyłowić sensownej treści. Lepiej powiedzieć: "Prawdopodobnie było ci fajnie, ale powiedz coś więcej". Zapewne padnie: "Mamo, czepiasz się". Trudno, droga mamo, nie poddawaj się, nie obrażaj. Bądź cierpliwa. Powiedz dziecku, że jeśli teraz nie ma ochoty rozmawiać, ty jesteś tam za drzwiami. Jak zmieni mu się nastrój, może przyjść. Z życzliwością, ale bez sondowania, próbuj wyciągnąć z dziecka różne opowieści. Zacznij delikatnie, od kolegów z klasy, przyjaźni. I ważne: jeśli pytasz, daj też coś w zamian. Opowiadaj o sobie, dziel się swoimi uczuciami i zmartwieniami. Wtedy obie strony poczują się w tym otwarciu na dialog równoprawne. A nie, że mama nagabuje, bo chce wiedzieć, z kim się spotykam, co ja robię i pewnie mi zaraz szlabany pozakłada. Najgorsze, co może być, to mama zaniepokojona ciążą nastoletniej córki koleżanki. Przychodzi nagle i zaczyna na siłę wyciągać wiadomości o życiu ze swojego dziecka.
To jak powinno się rozmawiać o dojrzewaniu i seksualności?
JACEK KURZĘPA: Przede wszystkim rodzic musi się sam do tej rozmowy przygotować. Jak nie jest pewny, czy da radę, to niech lepiej nie próbuje. Poprosi koleżankę, przyjaciela, siostrę. Podrzuci książkę. Lepiej najpierw przemyśleć sobie wątki, które chce się poruszyć, bo to jest bardzo śliski grunt i można natychmiast polec. Nie oczekujmy też, że jedną rozmową wszystko załatwimy. Nie ma takiej możliwości. We wszystkich rozmowach na ten temat dobrze jest odnosić się najpierw do własnej seksualności. Jeśli matka chce z córką porozmawiać o zbliżającej się miesiączce, to niech zacznie od tego, kiedy ona miała ją pierwszy raz. Np: "Bałam się trochę tego, ale jak już dostałam okres, to mama zrobiła pyszną świąteczną kolację, a tata przyniósł mi kwiaty i powiedział, że od tej pory ma w domu dwie kobiety".
To jeszcze proste. Gorzej, kiedy dojdziemy do sfery pierwszych kontaktów damsko-męskich...
JACEK KURZĘPA: Wtedy też warto odnosić się do własnych przeżyć. Niech dzieci wiedzą, że jesteśmy osobami, które też mają pragnienia. Nie różnimy się od nich, tylko mamy więcej doświadczenia i wiemy, co ze swoimi potrzebami zrobić. Oni jeszcze tego nie wiedzą. Nie zaczynajmy od pytania: "Czy ty już masz to za sobą?" To porażka. Pytanie niegrzeczne, naruszające sferę intymności. Dziecko rzadko jest gotowe, żeby takie wyznanie uczynić.
Więc jak zacząć?
JACEK KURZĘPA: Furtek do rozpoczęcia rozmowy o seksie jest wiele. Może to być artykuł, piosenka. Albo wspólne oglądanie filmu. Serial, w którym nastolatka zachodzi w ciążę. Jest atmosfera, więc ciągniemy temat. Na przykład: "A jak ty byś się zachowała, gdyby ci się taka sytuacja przytrafiła? Powiedziałabyś mi?" "No co ty mamo, ja tego jeszcze nie robię". "To jestem o ciebie spokojna. Jesteś bardzo rozsądna." Jeśli dziecko jest gotowe na rozmowę, możemy kontynuować, że ważne jest nie tylko, kiedy ona poczuje się na to gotowa, ale też, co ją będzie łączyć z tą osobą. Że to powinien być ktoś, z kim czuje głęboki związek i do kogo ma zaufanie. Wiele osób urządza młodym pogadankę o antykoncepcji, zagrożeniu chorobami, i koniec. Odfajkowane. To ważne, ale za mało.
Ale z punktu widzenia rodziców to najistotniejsze, żeby córka nie złamała sobie życia, zostając matką w wieku lat 17...
JACEK KURZĘPA: Pamiętajmy, w ostatnich latach zaszła zmiana obyczajowa. Pokolenie nastolatków cechuje teraz coś, co nie było udziałem ich rodziców - pęd do zdobywania doświadczeń seksualnych. Cała popkultura przesycona jest seksem. W sklepie, który reklamuje się jako sklep dla młodzieży od 13 roku życia, w walentynki rozdawane były prezerwatywy. Byłem świadkiem! W teledyskach, reklamach kipi erotyzm, bo seks najlepiej się sprzedaje. My to wiemy, ale oni nie. Biorą dosłownie, kopiują to, co zobaczą w telewizji. Młodzi ludzie wchodzą w relacje uczuciowe i przyjacielskie z wkalkulowanym dystansem. To przeraża rodziców - swoboda i związki bez zobowiązań: dziś jestem z tobą, jutro mogę być z kimś innym. Dzisiejsze nastolatki nie są romantyczne, nie czekają na księcia z bajki, biorą, co na imprezie się trafi. Takie postawienie sprawy powoduje ogromną samotność. Nie dotyczy to oczywiście wszystkich, ale taki jest ogólny trend. Mówmy też o godności, o wzajemnym traktowaniu siebie. Ale niech to nie brzmi jak kazanie wygłaszane z ambony. Dużo przebywam z młodzieżą. Bywam czasem w dyskotekach, pubach, na imprezach z nimi. I kiedy widzę, jak 16-latka na parkiecie daje się ugniatać kilkunastu facetom, ciśnie mi się na usta słowo: "godność". Ale ona nie wie, co to. W telewizji nie mówili.
Alkohol? To kolejny problem.
JACEK KURZĘPA: Alkoholu jest więcej i pojawia się wcześniej niż kiedyś. Młodzież pije głównie piwo, za to nikt nie kontroluje, ile nastolatek tego piwa wypija. Obniża się wiek patologicznego picia, dotyczy to nawet piętnastolatków. Piją w szkole na przerwie. A nauczyciele czasem wolą udać, że tego nie widzą.
Co zrobić, kiedy dziecko wygląda, jakby wypiło?
JACEK KURZĘPA: Nie ma na to złotego środka. Każde dziecko jest inne i z każdym inaczej należy postępować. Na pewno nie wolno rozmowy zaczynać od oskarżenia: "Piłeś." Najpierw sprawdźmy, czy sytuacja się powtarza. Dyskretnie. Dopiero, gdy się upewnimy, że jest problem, zacznijmy rozmowę. Wtedy możemy ostrzec: "Jeśli będę miała sygnały, że jest coś nie tak, zacznę cię kontrolować". Przestrzegam przed przetrząsaniem rzeczy dziecka bez ostrzeżenia. To nielojalne, narusza prywatność i burzy zaufanie.
A narkotyki? Na myśl o tym każdy rodzic dostaje gęsiej skórki.
JACEK KURZĘPA: O wszystkich zagrożeniach należy z dzieckim rozmawiać dużo wcześniej, nim wejdzie w wiek lat -nastu. Mówmy o tym, jak działają na organizm, jak go niszczą. Pokazujmy filmy, na których widać postępujący proces degradacji. Niech dziecko dorasta w przekonaniu, że jest to podstępne zło. Niestety, narkotyki w wielu klubach to norma, ale mimo to nie podejrzewajmy od razu, że nasze dziecko musi mieć z nimi do czynienia.
Tyle zagrożeń czyha wokół. Może lepiej nie puszczać dziecka do klubów oraz na imprezy?
JACEK KURZĘPA: Ależ skąd! Nie można zamknąć dziecka jak królewnę w wieży. Kontrolowanie i strofowanie przynosi zazwyczaj odmienny efekt. Narasta bunt. Dlaczego ja mam gorzej niż inni? Starzy mi nie ufają! Młody człowiek zamyka się w sobie i całkowicie tracimy możliwość uczestniczenia w jego życiu. Niech chodzi na imprezy. Niech się bawi. To przywilej wieku. Ale niech ktoś w domu czeka, aż wróci. Otworzy drzwi. Jaka to różnica, czy dziecko siedzi w domu, czy jest na imprezie, skoro i tak jest daleko? My mamy być blisko niego, blisko psychicznie.