Reklama

Krąży wiele opinii na temat seksu. Jedne z nich są przestarzałe, inne to półprawdy, a niektóre - po prostu zwyczajne bzdury. W efekcie wszystkie te niepewne teorie wprowadzają zamęt i utrudniają czerpanie przyjemności z intymnych doświadczeń. Dlatego raz na zawsze rozwiążmy najważniejsze seksualne zagadki. Przekonajmy się, co jest prawdą, a co fałszem...

Reklama
Tylko kobiety udają w łóżku

Z ostatnich badań Dureksu wynika, że aż 6 procent mężczyzn symuluje rozkosz. Dlaczego? Po prostu - jeśli doznają tylko "średniej" (a nie "kosmicznej") przyjemności, wydają bardziej spektakularne westchnienia i jęki, niż wskazywałby na to stan faktyczny. W ten sposób wprawni "aktorzy" są w stanie przekonać partnerkę, że przeżywają siódme niebo. Dlaczego panowie stosują taki sypialniany kamuflaż? Przede wszystkim nie chcą sprawić partnerce przykrości ani dać odczuć, że tym razem zamiast "superorgazmu", przeżywają taki "zwykły". To metoda na ochronę wizerunku kochanka doskonałego, który zawsze staje na wysokości zadania. Niestety, zapewnienia panów, że mogą się kochać na żądanie, należy włożyć między bajki!

Pigułka na libido też dla pań

Wreszcie mamy swoją tabletkę na lepszy seks! Działa ona jednak inaczej niż męska niebieska pastylka: zażyta tuż "przed", nie daje pożądanych rezultatów. Oczekiwane efekty są odczuwalne po trzech tygodniach jej przyjmowania. W składzie pigułki znajduje się m.in. tlenek azotu, który rozkurcza naczynia krwionośne w naszych narządach płciowych. Dzięki temu poprawia się ich nawilżenie i odczuwamy przyjemne mrowienie. Specyfik rozbudza ochotę na seks, jednak nie gwarantuje megaorgazmu.

Tylko faceci mają wytrysk

Zdarza się, że w trakcie orgazmu i nam, kobietom, tryśnie spomiędzy ud fontanna białawego płynu. To właśnie damska ejakulacja! Te "soki miłości" przypominają składem męską spermę, choć oczywiście nie zawierają plemników. Jak dochodzi u nas do wytrysku? Powodem jest duże nawilżenie pochwy pojawiające się w wyniku silnego podniecenia. Czasem też, gdy skurcze macicy podczas orgazmu są wyjątkowo mocne, dochodzi do wypchnięcia czopu śluzowego, zamykającego szyjkę macicy. To normalna reakcja, która nie powinna nas zawstydzać czy niepokoić.

Istnieją "antykoncepcyjne" pozycje seksualne

Niestety, musimy zapomnieć o takim przyjemnym zabezpieczeniu przed ciążą. Żadna pozycja nie chroni przed zapłodnieniem! Są co najwyżej takie, w których prawdopodobieństwo poczęcia jest mniejsze. Należą do nich konfiguracje, gdzie kobieta stoi. Przy takim układzie partnerów plemniki mają mniejszą szansę dotrzeć na miejsce przeznaczenia. Za bezpieczniejszy sposób uprawiania seksu jest też uznawany stosunek przerywany. Ale pamiętajmy, że to zawodne metody!

U osób samotnych popęd nie zanika

Dłuższy lub krótszy brak partnera nie pozbawia nas zdolności do seksu. Przerwa w uprawianiu miłości usypia wprawdzie hormony odpowiedzialne za pożądanie i powoduje zmniejszenie potrzeb seksualnych, ale to tylko pomaga nam (lepiej niż mężczyznom) przetrwać okres seksualnego postu. Nasza umiejętność podniecania się na tym nie cierpi, co najwyżej nieco wychodzimy z erotycznej wprawy. Nie może być inaczej, jeśli przez jakiś czas nie "trenujemy" w łóżku! Wystarczy jednak stopniowo rozbudzać swoje ciało, a wcześniejsze doświadczenie wróci (a nawet zaprocentuje). Nie bójmy się więc tak bardzo przymusowego "urlopu" w sypialni. Nie miejmy też poczucia winy, że nie dorównujemy średniej krajowej - uprawianie seksu nie jest przecież obowiązkiem!

Rozmiar penisa ma znaczenie

Rozmiar męskości ma znaczenie wtedy, gdy panowie ze zbyt dużym lub zbyt małym przyrodzeniem stosują nieodpowiednie techniki. Jeżeli np. pan hojnie obdarzony przez naturę preferuje pozycje z głęboką penetracją (np. na jeźdźca czy tylna stojąca), to zbliżenie może sprawiać kobiecie więcej bólu niż przyjemności. Jeśli zaś partner z penisem w rozmiarze "S" woli układy z płytszą penetracją (np. boczne), to nic dziwnego, że kochance trudno wyczuć jego poczynania. Przy uwzględnieniu tych zasad męskie wymiary nie mają aż takiego znaczenia.

Jest wiele rodzajów orgazmu
Reklama

Niesłusznie dzielimy orgazm na łechtaczkowy (wywołany przez pocieranie łechtaczki), pochwowy (uzyskany przez stymulację pochwy), sutkowy (osiągnięty dzięki pieszczeniu przez partnera naszych piersi) albo jeszcze inny. Orgazm jest jeden - różne są co najwyżej drogi do jego osiągnięcia. Nieważne, czy uzyskamy spełnienie w wyniku pobudzania penisem ścianek pochwy, czy poprzez pieszczenie "guziczka" łechtaczki, sutków, a nawet płatków ucha (bo i takie uwrażliwienie jest możliwe). Jesteśmy po prostu zróżnicowane pod względem typów pobudzania orgazmicznego. Jedne z nas mogą dochodzić do erotycznego szczytu na wiele różnych sposobów, u innych jest to możliwe tylko przez pieszczoty jednego rodzaju (najczęściej właśnie łechtaczki). Nie ma więc żadnych podstaw, by uważać, że pobudzanie ścianek pochwy prowadzi do lepszego, silniejszego orgazmu, a rozkosz uzyskana poprzez pieszczenie np. łechtaczki jest gorszego gatunku.

Reklama
Reklama
Reklama