Reklama

Bez żadnego zaangażowania, małym nakładem sił i środków, by zaspokoić popęd... Seks bez zobowiązań jest coraz częściej praktykowany przez osoby zbyt zapracowane, wypalone emocjonalnie albo leniwe, aby stworzyć tradycyjny związek. Mariusz Drozdowski, socjolog zajmujący się życiem seksualnym Polaków, szacuje, że zjawisko to dotyczy głównie wykształconych i niezależnych singli z dużych miast do 30. roku życia.
„Tuż po studiach wielu ludzi stawia na pierwszym miejscu karierę. Chcąc się wybić, mają dużo mniej czasu na spotykanie się ze znajomymi, rozrywki i imprezy. Także trudniej im znaleźć osobę, z którą mogliby związać się na stałe. Kobieta i mężczyzna, zostając przyjaciółmi od seksu (ang. fucking friends), unikają stresu towarzyszącemu nowym związkom – nie muszą flirtować czy też umawiać się na randki” – informuje portal randkowy www.fucking-friends.pl. Wystarczy się zarejestrować, by wybrać sobie przyjaciela spośród licznych ofert, uszeregowanych według kryteriów podstawowych (płeć, wiek, miasto) lub zaawansowanych (długość włosów, imię, stosunek do używek). Oczywiście osób szukających niezobowiązującego seksu nie brakuje też na tradycyjnych portalach randkowych, ale tutaj nie muszą kryć swoich intencji. „Poznam przyjaciółkę do niezobowiązujących spotkań, lubiącą spontaniczny seks. Dyskrecja wymagana, stan cywilny bez znaczenia” – pisze tajemniczy Amaretto.
Badania potwierdzają, że mężczyźni ciągle prezentują dużo bardziej tolerancyjną postawę w podejściu do przypadkowych kontaktów seksualnych i dążą do nich, by podbudować swój prestiż, podczas gdy kobiety zazwyczaj łudzą się – często nieświadomie – że partner seksualny zaangażuje się w związek na dłuższy czas. Nie jest to oczywiście regułą, bo satysfakcję z takich układów czerpią też kobiety, chwaląc na forach internetowych zalety seksprzyjaźni: wygoda, brak obowiązków, poświęceń i ograniczeń.
Uczuciowy eksperyment
Ktoś napisał na murze, że seks bez zobowiązań jest jak nieposolone ziemniaki. Psychologowie idą dalej – twierdzą, że seks bez zobowiązań nie istnieje. Że to mit, który sięga czasów rewolucji obyczajowej z lat 60., kiedy to swoboda seksualna stała się niemal przyjętą normą. Wiele osób do dziś wierzy, że można kochać się z kimś bez emocjonalnych konsekwencji. Przeczy temu nasza fizjologia. Podczas orgazmu uwalnia się w mózgu ogromna ilość wazopresyny i oksytocyny – hormonów związanych m.in. z przywiązaniem się. Dlatego uprawiając seks z obcym partnerem lub z przyjacielem, łatwo można się zakochać. Taki „wypadek” zdarza się jednej trzeciej par, które igrają z ogniem – zauważa słynna antropolog Helen Fisher, autorka książek „Dlaczego kochamy” i „Anatomia miłości”. Strzała Amora może ugodzić tylko jednego z partnerów, który niespodziewane zmienia swoje oczekiwania. W grę zaczynają wchodzić emocje i jakikolwiek brak delikatności we wzajemnych relacjach może zamienić się w problem – i to, co na początku wydawało się fantastyczną utopią, z czasem zaczyna się komplikować.
Ryan, główny bohater głośnego filmu „W chmurach”, to czarujący, przystojny singiel, który z powodu nieustannych delegacji nigdzie nie zagrzał miejsca. Gdy podczas jednego z wyjazdów poznał równie wyrachowaną jak on Alex, stworzyli układ idealny. Rozumieli się bez słów: czysty seks, zero sentymentów. Wystarczyło tylko uzgodnić daty, by co jakiś czas spotykać się w hotelach na „niezobowiązujący seks”. Do czasu aż stęskniony Ryan postanowił zrobić Alex niespodziankę i odwiedził ją w domu bez uprzedzenia – jego seks-przyjaciółka okazała się żoną i matką, szukającą na delegacjach odskoczni od monotonii związku.
Nawet jeśli pozornie nie angażujemy się w intymne relacje, mogą się nam one później odbijać czkawką. I nie chodzi tylko o bolesne przeżywanie „nieistotnych miłostek”. Długotrwałe funkcjonowanie w intymnych układach może okaleczać emocjonalnie, powodować trudności z nawiązywaniem właściwych relacji, które wymagają podjęcia wobec kogoś zobowiązania. Dlatego uczuciowe eksperymenty często prowadzą na kozetkę terapeuty – prędzej czy później wielu ludzi chce uporządkować swoje życie, odnaleźć harmonię i odzyskać utracone wartości. „Seks bez zobowiązań, praktykowany jako nawyk, styl życia, wydaje się ekspresową drogą do terapii. Często też bywa skutkiem zaburzeń osobowości; zaburzeń, które takiej terapii winny być poddane” – mówi Maciej Bennewicz, terapeuta i coach.
Seks z eks
Helen Fisher zauważa jednak optymistycznie, że w którymś momencie życia 90 proc. ludzi pobiera się i ma dzieci. I że nawet z nieudanych związków zawsze coś wynosimy, czegoś się uczymy i następne budujemy już lepiej. Chociaż niektórzy wpadają w pułapkę i ze starego związku nie uwalniają się wcale. Wiedzą, czego się spodziewać po dawnym partnerze, znają swoje upodobania i często jest im w łóżku ze sobą dobrze. Samotność i wygoda sprawia, że wiele osób ląduje w łóżku ze swoim eks i z czasem się do tego przyzwyczaja. „Zostawiłam mojego chłopaka, bo bardzo się kłóciliśmy, ale w łóżku rozumieliśmy się idealnie” – pisze na forum internetowym Kitenka. „Nie chcę do niego wracać, ale że seks z nim to czyste szaleństwo, więc używam, póki mogę. Wolę robić to z mężczyzną, który odgaduje moje potrzeby bez słów i daje mi satysfakcję, niż szukać przygodnych kochanków”. Podobnie myśli niestety wiele osób. Zamiast inwestować energię w nowy związek, tracą czas, zadowalając się namiastkami starego.
„Uprawianie seksu z byłym partnerem to igranie z ogniem na zbyt wielu płaszczyznach, żeby gra była warta świeczki. Silne uczucia wracają. Burza hormonów może sprawić, że nie będziesz pamiętać o powodach, dla których nie jesteście już razem. Będzie cię korcić, aby pamiętać tylko dobre chwile i fantazjować, co by było, gdyby” – ostrzega seksuolog dr Yvonne K. Fulbright w książce „Seks z Twoim ex...”. Dawne emocje, rozbudzone przez fizyczną bliskość, będą nas dezorientować. Zamiast zatrzasnąć za sobą drzwi i iść do przodu, otwieramy puszkę Pandory. Tym, którzy chcą odbudować stary związek lub stworzyć nowy, eksperci radzą, aby nie zaczynali od seksu, bo to żaden stabilny fundament. Natomiast tych, którzy twierdzą, że są wystarczająco silni i zdystansowani, by uprawiać miły seks, przestrzegają przed spustoszeniem, jakie nastąpi w ich psychice.
Erotyczna pułapka
Lolita, która sypia z eks-chłopakiem, twierdzi, że jest im lepiej, niż kiedy byli razem. „Cieszę się, że mogę zaspokoić swoje potrzeby z osobą, do której mam zaufanie. Nie wiem jednak, jak to wpłynie na moje późniejsze budowanie związku, zwłaszcza że jestem jeszcze młodą osobą (21 lat), i to jest jedyna rzecz, której się boję”. Jej obawy są uzasadnione. „Seks rodzi się w głowie, potrzebuje więzi, uczuć, ma wynikać z całości relacji. Seks genitalny, czyli skupiony na doznaniach fizjologicznych, zwiększa poczucie osamotnienia i paradoksalnie pozbawia szans na szczęście” – mówi Maciej Bennewicz. „Może trwale zaburzać zdolność do zbudowania związku opartego na więzi, ponieważ wzmacnia mechanizm autohedonistyczny, oparty na doraźnym dostarczaniu sobie przyjemności: »przykrego unikać, do przyjemnego dążyć«. Jeśli ten mechanizm jest dominujący, może odciąć człowieka od umiejętności budowania szczęścia. Potrzeba dostarczenia kolejnej dawki powierzchownej przyjemności ad hoc może prowadzić do uzależnienia i uniemożliwiać budowanie satysfakcji poprzez bardziej złożone mechanizmy, np. odroczonej gratyfikacji. Zamiast cieszyć się z samodzielnego zdobycia górskiego szczytu, które wymaga przygotowań, wysiłku i konsekwencji, idziemy na łatwiznę i lądujemy na nim helikopterem”.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama