Seks dla starszych
Choć jesteśmy na tyle świadomi i wyzwoleni, żeby rozmawiać o seksie z własnymi dziećmi, to większości z nas ciągle nie mieści się w głowie, że seks mogą uprawiać również nasi rodzice. Seksualność ludzi starszych to w naszej kulturze silnie zakorzenione tabu. Czy rzeczywiście z wiekiem „te sprawy” przestają mieć znaczenie?
- TEKST: RENATA BOŻEK, Claudia
Gdy się w sobie zakochali, ona miała 82 lata, on 95. Spotkali się w domu starców. Spacerowali po ogrodzie, trzymali się za ręce, jedli przy tym samym stoliku. Ona grała mu na pianinie, on rozśmieszał ją swoimi żartami. Choć obydwoje mieli demencję, wyglądali na znacznie bardziej ożywionych, przytomnych i szczęśliwych niż wtedy, gdy byl i samotni. Pewnego dnia do pokoju Boba wszedł syn i zobaczył, że ojciec i jego przyjaciółka Dorothy leżą razem w łóżku. A właściwie nie leżą, tylko uprawiają seks oralny. To było zbyt wiele dla syna 95-latka! Zażądał natychmiastowego przeniesienia ojca do innego zakładu i odizolowania go od „tej kobiety”. Na nic zdały się tłumaczenia i prośby córki Dorothy, która cieszyła się, że matka znalazła kogoś, przy kim czuje się szczęśliwa. Rodzina Boba była nieugięta i nie pozwoliła mu nawet pożegnać się z kobietą, w której był zakochany i której pragnął. Syn uzasadniał to lękiem o serce ojca. Kardiolodzy uważają, że już około miesiąca po zawale można podjąć aktywność seksualną. Lekarz Boba nie obawiał się, że jego pacjenta zabije seks. Kierownik ośrodka, w którym zdarzyła się ta historia, był przekonany, że: „Syn Boba chciał, by ojciec miał związek, ale na zasadach, które jemu wydają się właściwe. Czyli ojciec mógłby trzymać się z Dorothy za rękę, pocałować ją w policzek na dobranoc, ale unikać tego, co jest istotnym elementem związku: seksu”.
Miłosna historia Boba i Dorothy nie zakończyła się szczęśliwie. Ona z rozpaczy przestała jeść i jej stan znacznie się pogorszył. On przestał być radosnym staruszkiem i wymagał opieki pielęgniarskiej w znacznie większym zakresie niż wtedy, gdy był z Dorothy. Jednak ich romans i namiętność rozpoczęły w mediach dyskusję na temat praw seksualnych tych, którzy młodość i doskonałe zdrowie dawno mają za sobą, ale mimo siwych włosów, zmarszczek i chorób wciąż potrafią kochać i pragnąć. Czy młodsi, zdrowsi i piękniejsi mają prawo zabraniać uczuć i zmysłowych przyjemności rodzicom i dziadkom? Czy dorosłe dzieci starszych rodziców nie powinny raczej pomyśleć o tym, jakie same będą w ich wieku? Mężczyźni powinni życzyć sobie, żeby w wieku 76 lat mieć taką formę jak Shigeo Takuda – były agent biura podróży, który prawdziwą karierę i pieniądze zaczął robić na emeryturze. Jako aktor filmów dla dorosłych. Jest nazywany „królem porno dla starszych” i zarzeka się, że nie zrezygnuje z tej pracy co najmniej do osiemdziesiątki. Właściciele Ruby Production – firmy specjalizującej się w filmach porno, w których występują aktorzy po pięćdziesiątce – ujawniają, że w ciągu ostatnich dziesięciu lat zapotrzebowanie na tego typu filmy wzrosło dwukrotnie. Kupują je zarówno osoby, które są w wieku aktorów, jak i młodsze, które chcą wiedzieć „jak to się robi na emeryturze”. Choć na Zachodzie taki trend to wciąż ciekawostka, coraz częściej w wysokonakładowych magazynach kolorowych pojawiają się akty słynnych kobiet, które młodość mają za sobą. Niedawno w prowokacyjnej sesji wystąpiła Hellen Mirren, 65-letnia angielska aktorka. Zdjęcia topless, do których pozowała bez skrępowania, a wręcz przeciwnie: świadoma własnej seksualności, wywołały raczej podziw niż niesmak czy oburzenie. – Wbrew przesądom, jakoby wraz z siwymi włosami i zmarszczkami popęd seksualny ginął, człowiek do końca życia pozostaje istotą seksualną – twierdzi dr Kazimierz Szczerba, seksuolog i psycholog. I dodaje:
Główną przeszkodą w czerpaniu radości z seksu jest bariera psychologiczna: „to nie wypada”. A przecież seks jest eliksirem młodości.
Powinny też o tym pamiętać dorosłe dzieci, które chciałyby, by ich rodzice dożyli sędziwego wieku w dobrej formie. Najważniejsze jednak, że coraz więcej współczesnych emerytów nie chce iść na erotyczną emeryturę i nie wstydzi się mówić o swoich potrzebach seksualnych. O „tych sprawach” nie krępują się mówić starsi Amerykanie, którzy wzięli udział w badaniu przeprowadzonym w ubiegłym roku na Uniwersytecie Chicago. Wśród 3 tys. kobiet i mężczyzn w wieku od 57 do 85 lat okazało się, że ponad połowa z nich ma udane życie seksualne! Wśród 57–64-latków aż 73 proc. uprawia seks, a wśród 65–75-latków – 53 proc. Ci, którzy skończyli 75 lat, też nie unikają zmysłowych przyjemności – w tej grupie kocha się 26 proc. osób. Większość aktywnych seksualnie starszych Amerykanów uprawia seks co najmniej dwa–trzy razy w miesiącu. A prawie trzy czwarte z tych, którzy mają stałego partnera, przyznaje, że kochają się tyle samo razy, jak wtedy, gdy mieli 40 i 50 lat.
Czy dojrzali Polacy są równie wyzwoleni jak ich amerykańscy rówieśnicy? – U nas wciąż pokutuje stereotyp, że kobiecie po sześćdziesiątce pozostaje zajmowanie się wnukami i modlitwą, a starszemu mężczyźnie hodowanie kapusty na działce – mówi dr Kazimierz Szczerba. – Tymczasem współcześni 60- i 70-latkowie to często aktywni intelektualnie i fizycznie ludzie, których dużo bardziej niż do zajmowania się wnukami lub uprawiania ogródka ciągnie do… sypialni. Tym, co przeszkadza im mieć udane życie seksualne, to przekonanie, że seks w jesieni życia to coś nienormalnego. Pamiętam pacjentkę po sześćdziesiątce, która zgłosiła się do mnie z pytaniem, czy przypadkiem nie jest chora psychicznie, skoro wciąż ma ochotę na seks. Co więcej – uprawia go z mężem dwa razy w tygodniu i ma orgazmy! Powiedziałem jej: „Powinna być pani dumna z tego, że jest zdrową, normalną kobietą, która potrafi czerpać radość z życia!”. Coraz więcej dojrzałych Polaków i Polek zgadza się z takim podejściem. Zgodnie z wynikami pierwszych polskich badań na temat seksualności ludzi po 50. roku życia, przeprowadzonych przez OBOP pod kierownictwem znanego seksuologa z Uniwersytetu Zielonogórskiego, prof. Zbigniewa Izdebskiego, 73 proc. badanych kobiet i mężczyzn uważa, że seks może być źródłem pozytywnych i wartościowych dla nich przeżyć. – Okazało się, że dla ludzi po pięćdziesiątce, a trzeba podkreśl ić, że także dla 60- i 70-latków, seks jest nadal bardzo ważnym elementem życia. Ludzie starsi chcą sobie dawać prawo do szczęścia i zmysłowych przyjemności. Zwłaszcza ci lepiej wykształceni i niezbyt religijni, bo z badań wynika, że właśnie tacy gustują w seksie bardziej niż głęboko wierzący i gorzej wykształceni.
Zdaniem respondentów podstawowym elementem życia intymnego jest miłość. Aż 80 proc. z nich uznało, że jest ona niezbędna do tego, by mieć satysfakcjonujące życie seksualne. Niemal tak samo odpowiadały osoby w grupie do 49. roku życia, co pozwala wysunąć wniosek, że w kwestii miłości i intymności wiek nie ma żadnego znaczenia. Nasze potrzeby pozostają naszymi ludzkimi potrzebami. Optymistyczne jest też to, że 62 proc. badanych uważa, iż osobom, które mają satysfakcjonujące intymne relacje, nie przeszkadzają skazy na urodzie: nadwaga, siwe włosy, zmarszczki.
– Takie podejście mnie nie dziwi, bo gdy dwoje ludzi się kocha, to nie ma znaczenia, że ciało nie wygląda tak jak z plakatu – komentuje dr Kazimierz Szczerba. – Żyjemy jednak w kulturze, która gloryfikuje młodość i piękny wygląd. Nic więc dziwnego, że wiele kobiet żyje w lęku, iż wraz ze starzeniem się ich ciało przestaje być atrakcyjne seksualnie. Poza tym dojrzałość to nie tylko zmarszczki i wiotczejąca skóra, ale też umiejętność oddzielenia tego, co w życiu ważne, od tego, co nieważne. Kobiety, które potrafią pogodzić się z upływem czasu, przestają się przejmować opiniami otoczenia i wstydzić tego, jak inni je oceniają. Dzięki temu często dopiero wtedy odkrywają, co je podnieca, i otwierają się na seks. Co więcej, niektóre panie po zaprzestaniu miesiączkowania, kiedy znika obawa przed niepożądaną ciążą, wreszcie czują się komfortowo w łóżku. Tak jak moja pacjentka, która mimo trzydziestu lat małżeństwa dopiero po menopauzie zrozumiała, co znaczy orgazm. Wcześniej tak bardzo bała się zajścia w ciążę, że nie była w stanie w pełni cieszyć się pieszczotami męża. Poza tym dzieci wyprowadziły się z domu, więc przestała się martwić, że usłyszą, co dzieje się w sypialni rodziców. I pozwoliła sobie na większą swobodę. Z korzyścią dla życia intymnego.
Syn Boba nie jest odosobniony w swoim oburzeniu, że ojciec ciągle jeszcze śmie „to robić”. Choć większość dorosłych dzieci nie ma podstaw do ubezwłasnowolnienia rodziców, to sen z powiek spędza im myśl, że matka i ojciec wciąż uprawiają seks. O czym to świadczy? Bynajmniej nie o szczególnej wrażliwości i wierności zasadom.
– Może to wskazywać na problemy z własną seksualnością oraz seksualnym zaspokojeniem – mówi dr Kazimierz Szczerba. – Zgodnie z prostą zasadą: „Skoro ja nie mogę mieć, to inni niech też nie mają”. W takim wypadku warto porozmawiać z seksuologiem lub co najmniej zastanowić się nad poprawą swojego życia intymnego. Dorośli, którzy nie mogą zaakceptować, że ich rodzice, oprócz bycia matką i ojcem, są też kobietą i mężczyzną, mogą mieć trudność z wejściem w rolę samodzielnej, dorosłej osoby. Takiej, która sama decyduje o tym, co dla niej dobre, i jest odpowiedzialna za swoje wybory. Rozmowa z psychoterapeutą lub psychoanalitykiem pomoże rozwiązać problem. Radzę nie lekceważyć swojej niechęci w stosunku do seksualnych potrzeb swoich rodziców. Bo im szybciej zaakceptujemy to, że starsi ludzie mają prawo do seksualnych przyjemności, tym łatwiej będzie nam się starzeć. Bez obawy, że z wiekiem zniknie z naszego życia satysfakcja seksualna. Za to z pewnością, że emerytura nie oznacza końca miłości i namiętności.