Reklama

Czasem wbrew sobie i wbrew zdrowemu rozsądkowi usiłujemy ratować związek, który nie ma szans. Dlaczego? Obawiamy się samotności i tego, że bez oparcia na męskim ramieniu zginiemy. Rozstanie bywa jeszcze trudniejsze, gdy na świecie są dzieci. Tymczasem badania pokazują, że samotne mamy doskonale sobie radzą: mają większe poczucie własnej wartości i co za tym idzie – bezpieczeństwa. Kobiety po rozwodzie stają się bardziej aktywne i lepiej zorganizowane. Mają też, paradoksalnie, więcej czasu dla swoich pociech. A przy tym nie tracą nic ze swojej kobiecości. O tym, że to prawda, przekonują nasze bohaterki: 33-letnia Sylwia, 31-letnia Joanna oraz 23-letnia Stella. Kobiety same wychowują dzieci i nie wahają się powiedzieć o tym przed kamerami. Wygrały casting do telewizyjnego programu „Mamy MAMY” (można go oglądać w TVP1 w niedziele o godz. 18.05), w którym wybierać będą wymarzonego partnera spośród siedmiu kandydatów. Najlepsi z panów będą mieli szansę sprawdzić się w roli członka rodziny podczas wspólnych wakacji.

Reklama
Wielką siłę daje mi mój mały syn

Małżeństwo Sylwii rozpadło się po jedenastu latach. To ona podjęła decyzję. Dojrzała do niej podczas wakacji, które spędzała sama z niespełna dwuletnim Michałem. Mąż nie pojechał z nimi, a ona upewniła się po raz kolejny, że jej partner ma zupełnie inne podejście do życia. Wtedy przekonała się też, iż doskonale potrafi poradzić sobie sama, bez jego pomocy.

Szkoła samodzielności

Od tego czasu minęły dwa lata. – Myślałam: mam 31 lat, jeśli nie zrobię tego teraz, zmarnuję sobie życie – wspomina. – Za dwadzieścia lat Michał się usamodzielni, a ja nie będę wiedziała, co ze sobą zrobić. W podjęciu decyzji o rozstaniu paradoksalnie pomógł jej syn. – Nie chciałam, żeby dorastał, patrząc na nieszczęśliwych i ciągle skłóconych rodziców – wyznaje. Syn też „stawiał do pionu” mamę w pierwszych miesiącach po rozwodzie. – Nie mogłam pozwolić sobie na słabość. Obok był mały człowiek, który mnie potrzebował, czekał na przytulenie, całusy, na miłość – mówi. Musiała wziąć się w garść. I wtedy okazało się, że ma talent organizacyjny, jest przedsiębiorcza, nawet przebojowa. Nie czuje się gorsza dlatego, że jest rozwódką. Przeciwnie, rozstanie z mężem pomogło jej się usamodzielnić, także zawodowo. Zrezygnowała z etatu, otworzyła własną firmę: klubik dla niemowlaków. – Wiem, że nikt mnie nie zwolni, że na siebie mogę liczyć. Jak dotąd się nie zawiodłam – dodaje z dumą. Oczywiście, samotność ma też minusy. Dają o sobie znać w takich chwilach jak sylwester, gdy nie ma z kim wyjść na imprezę. Ale o znajomości „na siłę” Sylwia nie chce słyszeć. – Nie muszę szukać w mężczyźnie oparcia, ale też nie chcę nikogo ciągnąć przez życie – zaznacza. Przygarnia syna, on wtula się w nią: – Mamo, kocham cię, wiesz? – Sylwia głaszcze go po głowie, mówiąc: – Wiem, synku. Ja ciebie też kocham. Bardzo.

Wiem, że same sobie poradzimy

– Niezależnie, co będzie działo się w moim życiu, najważniejsze dla mnie są i będą córki.
Rozstała się z mężem cztery lata temu. Spokojnie, bez awantur. – Było, minęło. Po co do tego wracać? – Joanna, mama 9-letniej Mai i 12-letniej Oliwii, wzrusza ramionami. Według niej szkoda życia, by marnować je w nieudanym małżeństwie. Jednak przed podjęciem ostatecznej decyzji powstrzymywała ją troska o córki. Jak to odbiorą? Czy nie będą miały jej za złe faktu, że zamieszkają bez ojca? – Dopiero słowa znajomej: „One będą szczęśliwe tylko, jeśli ty będziesz szczęśliwa”, podziałały na mnie jak zimny prysznic – wspomina.

Bo liczy się zmiana

Po rozwodzie Joanna zmieniła w swoim życiu prawie wszystko: sposób myślenia, otoczenie, mieszkanie, pracę. Musiała sama zarabiać na utrzymanie całej, trzyosobowej rodziny. Wbrew wcześniejszym obawom udaje się jej to doskonale. Prowadzi teraz własną działalność gospodarczą, zajmuje się organizowaniem imprez. Znajduje również czas na to, co kocha, czyli na uprawianie sportu. – Żeby mieć więcej zajęć i żeby było jeszcze trudniej, kupiłyśmy psa – śmieje się. To osoba spontaniczna, energiczna, trochę szalona. Nie ogląda się za siebie. Choć jest samotną mamą, nie ma problemów wychowawczych. Traktuje córki jak partnerki. – Wychowuję je tak, jak sama byłam wychowywana przez moich rodziców – mówi. Wszystkie trzy doskonale się rozumieją, mają również podobne oczekiwania wobec facetów. – Chciałabym, żeby jakiś mężczyzna zadzwonił do naszych drzwi o piątej rano, mówiąc: „Pakujcie się, jedziemy na weekend do Zakopanego”. Taki miałby szansę na zawładnięcie moim sercem – żartuje. – Naszymi sercami – poprawia się zaraz.

Jutro będzie tylko lepiej

– Mój przyszły partner musi pokochać nie tylko mnie, ale i mojego synka.
Ludzie powinni być ze sobą dlatego, że się kochają i zależy im na sobie, a nie dlatego, że z jakichś powodów muszą – uważa Stella. Dokładnie w pierwszą rocznicę ślubu wniosła pozew o rozwód. To było prawie półtora roku temu, ich synek miał wtedy miesiąc.

Marzę, żeby się zakochać

– Nie jestem niczyją zabawką. Nie można mnie zdradzać, powracać do mnie i znowu odchodzić. Moje dziecko nie będzie na to patrzyło – mówi twardo Stella. Przyznaje jednak, że rozwód przeżyła boleśnie. – Pierwsze miesiące były koszmarne – wspomina. – Ale gdybym nie miała dziecka, byłoby jeszcze gorzej. Musiałam się pozbierać, dla niego – wzrok kieruje na syna. W efekcie rozwód zmobilizował ją do działania. Podjęła naukę w szkole policealnej na kierunku technik weterynarii. Ma ambitne plany: chce pójść na studia, zdać egzamin na sędziego kynologicznego, poświęcić się swojej pasji. – Hodowla psów, wystawy… Moje psy zdobywają wszystkie możliwe medale i wyróżnienia – mówi. – Chcę mieć jeszcze więcej sukcesów na swoim koncie – dodaje z błyskiem w oku. Samotność nauczyła ją, że wiele rzeczy może osiągnąć własnymi siłami. Nie pozbawiła jej jednak marzeń. Ma jedno, największe: żeby syn Kevin był zdrowy. Po namyśle dodaje jeszcze drugie: – Chciałabym się zakochać. Tak naprawdę, po wariacku, całym sercem. Mimo tego, co przeszła, Stella nie żałuje ani małżeństwa, ani rozwodu. – Teraz mam o wiele lepszy kontakt z ludźmi, wiem więcej o życiu, więcej czuję i do tego mam dziecko – wylicza.

Ważne dla mam:

Samotne matki nie muszą być same. W Polsce działa wiele organizacji, których celem jest pomoc, m.in. prawna i psychologiczna. Więcej informacji:

Reklama
  • www.aktywnekobiety.org.pl
  • www.mamawcentrum.pl
  • www.fundacjamama.pl
  • www.kobietarozwiedziona.pl
Reklama
Reklama
Reklama