Reklama

W pracy spędzamy wiele godzin, dlatego często właśnie tam poznajemy życiowych partnerów. Ale zdarza się też, że już jako małżeństwo zdecydowaliśmy się założyć wspólny rodzinny interes. Jesteśmy więc razem na okrągło. Co to oznacza dla związku? Część psychologów uważa, iż taki układ nie ma szans, bo praktycznie nie daje się oddzielić spraw zawodowych od prywatnego życia. Inni twierdzą - czemu nie, wspólna praca może nawet wzmocnić związek, ale para musi jasno ustalić reguły obowiązujące w firmie i w domu, no i oczywiście powinna ich konsekwentnie przestrzegać.
Postanowiliśmy sprawdzić, jak to wygląda w praktyce. Przedstawiamy zwierzenia naszych czytelniczek, które dzielą z partnerem życie prywatne i zawodowe. Okazuje się, że przebywanie z najbliższym człowiekiem przez całą dobę ma, niestety, zazwyczaj więcej minusów niż plusów.

Reklama
Wspólny interes

Mój mąż od zawsze marzył, by mieć swoją restaurację, i w końcu udało mu się otworzyć mały lokal. Byłam wtedy na urlopie wychowawczym i od początku pomagałam Marcinowi w uruchomieniu interesu. Wymyśliłam menu, wystrój sali, zamówiłam obrazy na ścianę. Długo byłam takim nieformalnym pomocnikiem męża. Dopiero kiedy nasz syn poszedł do przedszkola i mogłam przychodzić do restauracji codziennie, zostałam oficjalnym wspólnikiem w naszym rodzinnym biznesie. Wspólna praca to świetny pomysł na życie. Przede wszystkim spędzamy razem każdy dzień. Poza tym, kiedy np. dziecko jest chore, nie muszę martwić się o zwolnienie, po prostu zostaję z nim w domu. Zdarzają się oczywiście trudne momenty. Gdy kiedyś zamówiłam nowe stoliki, mąż miał pretensję, iż zrobiłam to bez jego wiedzy. Czasami jest mi przykro, że nie liczy się z moim zdaniem, że traktuje restaurację jak wyłącznie swoją własność. No i, jak każde małżeństwo, od czasu do czasu się kłócimy, a wtedy następnego dnia w pracy trudno zachować zimną krew. Ale też oboje wiemy, że możemy na siebie liczyć w każdej sytuacji. Wspólna praca sprawiła, że staliśmy się sobie jeszcze bardziej bliscy.
Plusy
+Partnerom łatwiej pogodzić pracę i obowiązki domowe.
+Wzajemne dążenie do pomnażania rodzinnego kapitału wzmacnia związek.
Minusy
-Konflikty na tle podziału obowiązków i kompetencji. Spory o to, kto jest ważniejszy i do kogo należy ostatnie zdanie.
-Ryzyko postawienia dobra firmy ponad sprawy rodziny.

Szef i podwładny

Po studiach udało mi się zatrudnić w kancelarii prawniczej. Tam poznałam Michała. Pobraliśmy się, zaszłam w ciążę, urodziło się dziecko. Ja wylądowałam na urlopie macierzyńskim, a Michał wtedy awansował. Kiedy po urlopie wróciłam do pracy, mąż był moim szefem. Początkowo była to dla mnie niezręczna sytuacja. Widziałam zawistny wzrok koleżanek; nieraz, kiedy wchodziłam do pokoju, milkły rozmowy. Ale Michał szybko pokazał wszystkim, że nie mogę liczyć na żadną taryfę ulgową. Był surowy i wymagający. Plotki w firmie powoli ucichły. I wszystko byłoby cudownie, gdyby nie to, że zaczął odgrywać rolę szefa także w domu. Potrafi mieć do mnie pretensję np. o to, że nie odebrałam z pralni jego garnituru albo nie przygotowałam na czas kolacji. A przecież w pracy siedzimy tyle samo godzin! Owszem, czasami jest mi wygodnie. Nie mam problemu z otrzymaniem urlopu, pójściem na zwolnienie lekarskie. Ale wiem też, że tu jestem w cieniu męża i nie mam żadnych szans na karierę. A przecież skończyłam takie same studia jak Michał, jestem ambitna i na pewno mogłabym w zawodzie jeszcze wiele osiągnąć. Coraz częściej myślę o zmianie pracy.
Plusy
+Partner na niższym stanowisku nie obawia się utraty posady.
Minusy
-Przenoszenie relacji zawodowych (szef - podwładny) na teren prywatny.
-Może powstać konflikt między lojalnością do partnera a do kolegów z pracy.
-Ta sytuacja sprzyja firmowym plotkom oraz pojawieniu się w związku zazdrości o sukcesy.

Koledzy z biura

Aleksandra, mojego męża, poznałam w pracy. Siedzieliśmy biurko w biurko. Codzienne rozmowy, wspólne wypady na lunch, wyjazdy integracyjne szybko zbliżyły nas do siebie. Po pół roku wspólnej pracy byliśmy parą, po dwóch latach się pobraliśmy. To bardzo wygodne rozwiązanie. Razem wychodzimy z domu i razem do niego wracamy. Pracujemy mniej więcej tyle samo, więc żadne z nas nie ma pretensji do partnera, że dla niego kariera jest najważniejsza. Zarabiamy niemal identycznie, więc nasz wkład w rodzinny budżet jest jednakowy. Mamy wspólnych przyjaciół, głównie ludzi z branży. W ich gronie spędzamy weekendy, sylwestra, urlopy. Tak więc z Aleksandrem łączy nas prawie wszystko. Wspólny stół i łóżko w sypialni, wspólne zainteresowania, szef, problemy i plany zawodowe. I może dlatego tak dobrze się rozumiemy? Niektórzy twierdzą, że rozmawiamy głównie o pracy. Ale my przynajmniej mamy o czym rozmawiać. Znam tak wiele par, którzy nie mają sobie nic do powiedzenia i nudzą się ze sobą. Nam to nie grozi. Czasami tylko zastanawiam się, co będzie, kiedy zdecydujemy się na dziecko? Jedno z nas pójdzie na urlop macierzyński. Tylko które?
Plusy
+Obecność bliskiej osoby w pracy dodaje otuchy.
+Wzajemne zrozumienie zawodowych problemów.
Minusy
-Jednolite grono znajomych.
-Partnerzy nie mają możliwości odpoczęcia od siebie, przenoszą kłopoty zawodowe do domu, więc ich prywatne życie przestaje istnieć.
-Ryzyko rywalizacji.

SONDA

Justyna Sieńczyłło i Emilian Kamiński
Wykonujemy ten sam zawód i w naszym przypadku jest to korzystne. Podobne doświadczenia pomagają nam w pracy, lepiej też rozumiemy swoje problemy. Dosyć często występujemy razem i przyzwyczailiśmy się do tego. Wspólna praca nie przeszkadza w małżeństwie. Mąż i żona nie powinni jednak ze sobą konkurować, ale wzajemnie się wspierać.

Reklama

To ryzykowny układ

Ewa Klepacka-Gryz, psycholog
W każdej pracy nieodłączny jest element rywalizacji, a stawanie do walki z bliską sercu osobą nie jest łatwe. Nie da się też uniknąć przenoszenia na teren firmy spraw prywatnych (i odwrotnie), a to najczęściej nie sprzyja dobrej atmosferze w pracy. Bywa, że po pewnym czasie jeden z partnerów zaczyna szukać sprzymierzeńców, i konflikt gotowy. Zarówno na gruncie rodzinnym, jak i zawodowym. Pamiętajmy też, że podstawą udanego związku jest ciągłe podsycanie wzajemnej atrakcyjności oraz pewna tajemniczość. Spanie z własnym szefem, wspólnikiem czy kolegą z biura może zabić intymność. Wspólna praca może się udać, jeśli jest wyraźny podział obowiązków (np. jedna firma, ale osobne działy), każdy ma swoje grono znajomych, a życie zawodowe jest oddzielone od prywatnego.

Reklama
Reklama
Reklama