Nie tylko „pingwinek”: 6 gadżetów erotycznych, które zapewnią ci doskonały seks solo
Czasy, w których słowo „masturbacja” wywoływało u nas wypieki zażenowania, bezpowrotnie minęły. Całe szczęście! Dlaczego coś, co sprawia ogromną przyjemność, a poza tym niesie za sobą mnóstwo korzyści zdrowotnych (redukuje stres, poprawia jakość snu, łagodzi bóle) miałoby być powodem do wstydu? Coraz częściej sięgamy po gadżety erotyczne i nie muszą to być wcale ogromne dilda, kojarzące się z produkcjami dla dorosłych. Dziś mamy dla Was zestawienie 6 hitowych zabawek erotycznych, których możecie używać sam na sam lub z partnerem/partnerką - wszystkie sprawdzone i polecane przez setki internautek. Miłej zabawy!
- Redakcja
Pingwinek Satisfyer
Gadżet, który od wielu miesięcy robi furorę w sieci. Elegancki Pingwinek (spójrzcie tylko na tę gustowną muchę!) to zdaniem wielu kobiet, absolutny must have - zwłaszcza dla osób, które bardziej od penetracji chwalą stymulację łechtaczki. Pingwinek działa dzięki falom powietrza, więc zabawa może być niemal bezdotykowa - to zmieniające się ciśnienie fali wywiera nacisk na łechtaczkę. Może być też stosowany do stymulacji sutków.
Lelo SONA
Jeśli kiedykolwiek przeszło ci przez myśl, aby zmienić zastosowanie swojej sonicznej szczoteczki do twarzy to, ekhem… przedstawiamy Sonę. Lelo Sona to, podobnie jak Pingwinek, gadżet do stymulacji łechtaczki i jej okolic. Wykorzystuje pulsacyjną technologię SenSonic, a intensywność masażu możesz dopasowywać, zmieniając nacisk zabawki na wybrane okolice. Na uwagę zasługuje też luksusowy design gadżetu, który dostępny jest w kilku wersjach kolorystycznych.
Wibrator Up&Down
„I don’t need a man to make me feel good” kilka lat temu śpiewały, nomen omen, PussyCat Dolls i mamy wrażenie, że ten gadżet mógł być mocną inspiracją dla owego wersu. Oprócz klasycznej wibracji i pulsacji, ten czarny diabeł oferuje ruchy posuwiste, które co prawda można naśladować ręcznie, ale po co? Do wyboru mamy aż trzy tryby pchnięć i kilkanaście trybów wibracji. Zabawa na długie godziny…
Mały i giętki
Ten sprytny wibrator to najlepsze potwierdzenie tego, że rozmiar nie ma znaczenia. Przecież każda z nas jest zbudowana inaczej, a w wielu z nas widok wielkiego dildo wywołuje raczej przerażenie, niż dreszcz ekscytacji. Giętka główka wibratora pozwala na stymulację punktu G (co do którego istnienia specjaliści nie są zgodni, ale jak przyjemnie się go szuka!), a także masaż łechtaczki. Świetny wybór dla początkujących.
Kulki gejszy
Kulki gejszy to, można powiedzieć, inwestycja w udane pożycie. Służą do ćwiczenia mięśni Kegla, które pomagają w osiąganiu orgazmów (obu stronom), jednak niestety, z wiekiem ulegają osłabieniu. Kulki wkłada się do pochwy - podczas ruchu wywołują uczucie mrowienia, skutkujące skurczami mięśni, zapewniając trening mięśni dna miednicy. Podobny efekt mogą dać ćwiczenia zaciskające mięśnie (tak, jakbyśmy chciały powstrzymać „siku”). Kulek gejszy, jak i innych akcesoriów do ćwiczenia tych partii mięśni należy używać po konsultacji z fizjoterapeutą lub urologiem - niewłaściwe stosowanie może przynieść więcej szkody niż pożytku!
„Zdalne” jajko
Coś dla fanek nowych technologii i… dreszczyku emocji. Jajko umieszcza się w pochwie, a następnie steruje się nim za pomocą aplikacji w smartfonie. Polecane zwłaszcza poszukiwaczkom nowych wrażeń: gadżet można „zainstalować” poza domem, na przykład w klubie i ustawić wibracje pod… bas grającej muzyki.
Zobacz też:
Lateks, skóra, pejcze, maski, bdsm, (nie daj boże) Grey i orgie w dark roomach? Jak wyglądają fetyszowe imprezy w Polsce? Sprawdziłyśmy!
Czy zdarzyło wam się kiedyś, wracając późną nocą do domu, stanąć przed wielkim blokiem i zastanowić, kto właśnie uprawia miłość? Czy robią to „po bożemu”, czy wręcz przeciwnie? W skarpetkach, pod kołdrą, z włączonym światłem, a może w lateksie? Czy istnieją rzeczy, które sprawiają przyjemność, a które ta dwójka najbliższych sobie, w tym momencie, ludzi przed sobą ukrywa? Czy pragną czegoś, co zawstydza drugą osobę, czy potrafią się sami do tego przyznać i czy jest coś takiego jak zasady gry satysfakcjonującego seksu? Gdy tamtej nocy wracałam z dziennikarskiego zadania, z klubu dla fetyszystów, pomyślałam jak niesprawiedliwie się czasem osądzamy i wciskamy w normy, które ustalił ich nieznany autor. Skąd wiemy, że nie był frustratem i czy wiedział, gdzie leżą granice prawdziwej przyjemności?