Reklama

Gromada: Ssaki

Reklama

Rodzina: Człowiekowate

Gatunek: Feministka

Odcinek 1: Czy feministka uprawia seks?

Chrupię porannego croissanta i powoli sączę czarną pachnącą. Lipcowe słońce dodaje mi motywacji do dalszego działania – normalnie aż się chce! Wstawię pranie, wyjdę z psem i wtedy na spokojnie ugrzęznę sobie przy komputerze.

I to zadane mi ostatnio pytanie: „Czy feministka uprawia seks”?

Ano uprawia! Choć nigdy nie cierpiałam tego słowa UPRAWIAĆ. Przecież to nie ogródek! Rolę się uprawia, ogródek się uprawia. Stoi się i grzebie w ziemi. Potem wszystko brudne: piach w butach i we włosach, ziemia za paznokciami, plecy bolą od ciągłego schylania się, gorąc, bluzka przepocona i ładnie jest tylko przez chwilę, bo potem znowu trzeba plewić.

Uprawianie źle mi się kojarzy. Uprawianie to jak ciężka orka, praca i zmęczenie.

A przecież seks powinien kojarzyć się inaczej. Jak?

Przede wszystkim wygodnie. Żadnych wbijających się rantów stołu, ciała zawiśniętego w powietrzu, zimnej posadzki, przeziębionych korzonków czy przewianego pęcherza. Ale też bez bólu, z rozkoszą, ulgą, zapomnieniem, czułością, namiętnością, entuzjazmem, ciekawością, otwartością, lekkim porankiem, głębokim kontaktem, porozumieniem, spojrzeniem w oczy, obecnością, ciemną, cichą nocą i ciarkami!

Ludziom słowo Feministka też źle się kojarzy. Myślą, że my feministki nikogo do niczego nie potrzebujemy, a szczególnie, że nie potrzebujemy facetów! Że ze wszystkim poradzimy sobie same, i że same chcemy sobie radzić! A to zupełnie nie tak.

Owszem, poradzimy sobie z wieloma rzeczami, szafy nawet przesuniemy (ostatnio tak przesunęłam z mamą całą meblościankę! Wystarczy podłożyć stare materiały, a szafę przesuwać róg po rogu, tak jakby szła), same na siebie zarobimy, wychowamy dzieci, nakarmimy się i miło spędzimy czas z przyjaciółmi. Ale my lubimy wybór J Lubimy przyjaciół i nie chcemy robić wszystkiego same. Przynajmniej nie zawsze. No, chyba, że trzeba.

Seks też potrafimy uprawiać same (ach znów ten ogródek!) - i całkiem nieźle nam to wychodzi. Tak, trzeba przyznać, że feministka ma dobry kontakt z samą sobą: zna się, lubi i dobrze się traktuje. I stosuje samomiłość. A samomiłość to okazanie dobroci, pieszczot, uwagi i czasu swojemu ciału, umysłowi oraz duszy, ile zapragniesz, i to całkowicie na twoich i tylko twoich zasadach.

O rety, aż kawa mi wystygła od tych kosmatych myśli! Trzeba iść do pracy. Za tydzień powiem wam jak to jest kochać się z mężczyzną, który jest obecny!

W następnym odcinku: Intymność to uprawianie wdzięczności z kimś, komu się nie spieszy i kto jest tak samo zaangażowany jak ty.

Aleksandra Hekert - feministka, filozofka, aktywistka i copywriterka. Autorka książki "Świadomy Seks" www.swiadomaintymnosc.pl

Współzałożycielka fundacji wspierającej rozwój świadomości www.feedyourhead.pl


Reklama

Nadaje sens swojemu życiu pomagając innym wypełniać swoje powołanie.

Reklama
Reklama
Reklama