Nieśmiały na randce
Na randkach, na początku zazwyczaj czuję się skrępowany. Dopiero po fakcie przychodzi mi do głowy, co powinienem powiedzieć, jak się zachować. Nie robię wrażenia na kobietach. Chyba myślą, że jestem sztywniakiem - wyznaje Marek. Co zrobić, by polubić siebie i zrobić dobre wrażenie na innych?
- Joanna Godecka, Artykuł pochodzi z serwisu Sympatia.pl, kobieta.pl
Zwykle to, co wydaje się nam atrakcyjne u innych, to ów niewymuszony urok, który roztaczają wokoło osoby kochające życie i dobrze usposobione do otoczenia. Cóż jednak, kiedy nam samym swoboda i poczucie humoru dopisują tylko w domu i w kręgu starych przyjaciół? W sytuacjach, w których najbardziej zależy nam na zrobieniu dobrego wrażenia, luz znika.
Walcz ze swoją nieśmiałością spotykając się z innymi: http://randki.kobieta.pl/
Oto Wasze problemy:
Marzena uważa, że jest nieśmiała. Dwa lata temu, gdy wyjeżdżała z domu na studia, strasznie to przeżywała.
- Dałam sobie jakoś radę ale wciąż poznanie nowej osoby lub pójście na imprezę, gdzie wiele jest nieznajomych twarzy, to dla mnie duży stres. Im bliżej momentu konfrontacji z obcymi osobami, tym więcej we mnie obaw. Zazdroszczę mojej przyjaciółce, która błyskawicznie nawiązuje kontakty. Często wychodzimy gdzieś razem, ale mam wrażenie, że jestem "na doczepkę". Ona się śmieje, opowiada zabawne anegdotki, a ja nie mogę się rozruszać. Często potem żałuję, ponieważ był ktoś fajny, kogo ja zauważyłam, ale on mnie nie. Bo chyba byłam… niewidoczna.
Marek w pracy nie ma kłopotów z nawiązywaniem kontaktów, ale kiedy podoba mu się jakaś kobieta, wszystko się zmienia.
- Nie potrafię swobodnie podejść i zagadać. Od razu zastanawiam się, co będzie, kiedy się jej nie spodobam, zignoruje mnie albo okaże się nieuprzejma. Na randkach, na początku też zazwyczaj czuję się skrępowany. Dopiero po fakcie przychodzi mi do głowy, co powinienem powiedzieć, jak się zachować. Nie dziwię się, że zazwyczaj nie są to udane spotkania, bo nie robię wrażenia na kobietach. Chyba myślą, że jestem sztywniakiem. Dlatego wciąż jestem sam.
Wewnętrzny krytyk
Takich przykładów jest wiele, a ich wspólnym mianownikiem jest obawa przed oceną i odrzuceniem. Kiedy nam bardzo zależy na zrobieniu dobrego wrażenia, usztywniamy się i w rezultacie wypadamy gorzej niż nas na to stać.
Przyczyny to zazwyczaj błędy wychowawcze rodziców i nauczycieli, nieprzyjazne otoczenie. Doznana drwina, krytyka, lekceważenie, brak szacunku sprawiają, że poczucie własnej wartości zostaje zachwiane. W efekcie zaczynamy koncentrować się na naszych niedostatkach i sami stajemy się coraz bardziej krytyczni wobec siebie.
W konfrontacji z nową osobą boimy się, że i ona zauważy nasze niedoskonałości i w efekcie odrzuci nasze towarzystwo. Z tego powodu zamiast swobodne żartować, śmiać się i cieszyć nową sytuacją, włączamy mechanizmy obronne. Wycofujemy się, cenzurujemy nasze wypowiedzi i zachowania. To z kolei sprawia, że jesteśmy z siebie niezadowoleni. I koło się zamyka.
Zajmijmy się tym problemem. Przegońmy wewnętrznego krytyka albo jeszcze lepiej -zastąpmy go wewnętrznym przyjacielem. Wspierającym głosem, który pozwoli nam swobodnie zaprezentować całe spektrum naszych zalet.
Sala tysiąca luster
Wszystko zależy od naszego nastawienia. Sposób, w jaki ludzie na nas zareagują, zależy od komunikatu, który zazwyczaj przekazujemy im już w pierwszym momencie. Przypomina mi się anegdota, która wspaniale to ilustruje. Oto ona:
Dwa psy wyruszyły na poszukiwanie prawdy o życiu. Jeden z nich po wielu dniach wędrówki zauważył wielki zamek. Podbiega, wchodzi do środka a tam - sala z tysiącem luster. Pies się rozgląda… wokoło niego stoi tysiąc psów! Zjeżył się i warknął. Tysiąc psów zjeżyło się i warknęło! Pies podkulił ogon i szybko uciekł, a gdy poczuł się już bezpieczny zatrzymał się i powiedział do siebie: no tak, teraz już wiem, jaki straszny i groźny jest świat.
Wkrótce także i drugi pies dotarł do tego samego miejsca. Podbiegł do zamku, wszedł do sali tysiąca luster. Spojrzał, zobaczył wokół siebie sobą tysiąc psów. Zamerdał radośnie ogonem i w tym momencie tysiąc psów zamerdało ogonami. Pies wyszedł i pomyślał sobie: no tak, teraz już wiem, jak wspaniały i przyjazny jest świat.
My też tak postępujemy. Gdy idziemy na spotkanie z nastawieniem, że czekają nas tam dobre rzeczy, zwykle przyciągamy korzystny bieg wydarzeń. Kiedy idziemy pełnie wątpliwości, niepokoju i obaw, niewiele trzeba, by się potwierdziły.
Sześć sposobów na to, jak stać się swoim przyjacielem
Oto ćwiczenia, które wykonywane systematycznie, pomogą ci zmienić sposób patrzenia na siebie i przegonią wewnętrznego krytyka. Dzięki nim staniesz się świadomy swoich zalet.
1. Weź kartkę papieru i wypisz na niej wszystkie cechy swojego wyglądu, charakteru, także umiejętności, które w sobie cenisz. Może to być wszystko – dobra figura, piękny uśmiech, świetna pamięć, a nawet to, że dobrze grasz w kosza lub szybko rozwiązujesz krzyżówki. Nie bądź skromny - pisz wszystko, co przyjdzie ci do głowy. Wyobraź sobie, że inni także widzą te rzeczy.
2. Poproś osoby, które cię lubią, aby napisały na małych karteczkach, co w tobie cenią i co im się w tobie najbardziej podoba. Noś te karteczki przy sobie w portfelu.
3. Stań przed lustrem i przez całe pięć minut mów o sobie dobrze. Wyobraź sobie, że przed tobą siedzi publiczność. Możesz także posadzić kogoś "na widowni".
4. Na tę wizualizację potrzebujesz kilku minut. Zamknij oczy. Usiądź wygodnie, a potem pomyśl o jakiejś osobie, wyobraź sobie jej życie i problemy, po czym zastanów się, czy jest coś, czego ta osoba może ci zazdrościć. Powtarzaj to ćwiczenie, biorąc pod uwagę kolejne osoby.
5. Teraz wyobraź sobie pierwsze spotkanie z nową osobą. Spójrz na siebie jej oczami. Co może spodobać się jej w tobie? Co zrobisz, by zauważyła tę zaletę lub cechę?
6. To jest nieco dłuższe ćwiczenie, które angażuje także twoje ciało. Potrzebujesz kilkunastu minut. Ćwiczenie to pomoże ci w uwolnieniu naturalnej ekspresji. Pozostań w pozycji stojącej, oprzyj się wygodnie. Zamknij oczy, skoncentruj się i zobacz w wyobraźni siebie zachowującego się w taki sposób, w jaki chciałbyś. Niech to będzie bardzo dokładna wizja. Zobacz swój swobodny uśmiech, poczuj wewnętrzny luz, poczucie bezpieczeństwa. Niech pojawią się emocje – zadowolenie, radość, ekscytacja. Poczuj, co ci to daje? Z jakim uczuciem związana jest ta sytuacja? Nazwij je. Połóż swoją dłoń na tym miejscu na ciele, gdzie czujesz, że jest najwięcej tego uczucia. Postaraj się wyobrazić je sobie, czy ma jakiś kolor, kształt, temperaturę, a może jest w ruchu? Wyraź je poprzez jakąś formę ekspresji - ruch, dźwięk – tak, abyś czuł, że uczucie to zwiększą swoją siłę. Możesz tańczyć, skakać, śpiewać – jakakolwiek naturalna reakcja się pojawi, jest dobra.
W sytuacji, w której czujesz się spięty lub niepewny, przywołaj to uczucie, które się pojawiło.
Pogotowie towarzyskie
A tu jeszcze dwa sposoby na to, jak doraźnie poprawić swoją samoocenę i dodać sobie odwagi:
1. Wychodząc na ważne spotkanie (także z nową osobą), spójrz na siebie z akceptacją i powiedz sobie trzy szczere komplementy, np. mam piękne oczy, bardzo stylowo wyglądam, jestem interesujący.
2. Zaproponuj osobie, z którą widzisz się po raz pierwszy albo grupie nowych osób sympatyczną zabawę. Po kilku minutach od poznania wymieńcie się małymi karteczkami, na których rozwiniecie zdanie: Lubię cię, bo… W ten sposób możecie podzielić się pierwszymi pozytywnymi spostrzeżeniami. Może już myślisz, że się nie spodobałeś, a otrzymasz informację: Lubię cię, bo robisz miłe wrażenie itp. Nawet, jeśli to są drobiazgi, pomagają rodzić się dobrej, swobodnej atmosferze. Kiedy poczujesz się zaakceptowany, wypadniesz lepiej.