Nie do pary - singiel po 40-stce
Nie do pary - Starego kawalera na pewno nie wybrałabym na kolejnego męża - mówi Basia, 52-letnia rozwódka. - Taki facet nie wie, czego chce. Kawaler koło pięćdziesiątki kojarzy mi się wyłącznie z niezaradnym maminsynkiem. Czy mężczyzna w tym wieku, który nigdy nie był żonaty, jest "towarem" niechcianym przez kobiety? Co na to panowie?
- Katarzyna Michałowska, Artykuł pochodzi z serwisu Sympatia.pl, kobieta.pl
Mężczyzna, który nigdy nie był żonaty był kiedyś obiektem zazdrości wszystkich kolegów. Bez zobowiązań - mógł bezkarnie robić, na co miał ochotę. Co tydzień z inną, młodą, piękną kobietą tryskającą chwilowym entuzjazmem. Przy nim życie rodzinne wydaje się blade i strasznie nudne. Czasem jednak przychodzą przemyślenia, że to właśnie życie wiecznego kawalera takie jest - trochę ponure, bo bezczelnie odrzucił wszystko, co inni przygarnęli: rodzinę, dzieci, żonę. Czy na pewno nic mu nie dolega? Czy coś z nim nie tak? Jak można nie mieć żony, będąc po czterdziestce? Takie pytania zadaje sobie wiele osób, które wiedzie życie małżeńskie, bardziej lub mniej udane. Czy te pytania są uzasadnione?
Znajdź swoją drugą połówkę: http://randki.kobieta.pl/
"Ja, mi, mój"
- Jestem rozwódką z małym dzieckiem - opowiada Magda, 35 lat. - Rozwiodłam się, bo eksmąż mnie regularnie zdradzał. Pokaleczona, chciałam jak najszybciej zapomnieć o przeszłości i ruszyć dalej. Niełatwo jednak poznać kogoś, kto zaakceptuje w pełni mojego synka. Tak się jednak zdarzyło, że przez znajomych poznałam Tomka. Nigdy nie był żonaty, przystojny, starszy ode mnie. Dżentelmen, dobrze ubrany, zadbany, pachnący i co ważniejsze - od razu polubił moje dziecko. Wydawał się być ideałem.
Spotykali się na początku tylko po przyjacielsku, nie była to miłość od pierwszego wejrzenia, być może bardziej relacja z przyjaźni, rozsądku.
- Na początku było cudownie, przez pierwsze pół roku myślałam, że złapałam pana boga za nogi i większego szczęścia już nigdy nie będę miała okazji zaznać - mówi Magda.
Kiedy para postanowiła zamieszkać razem - wszystko zaczęło się psuć… Tomek wprowadził się do Magdy, bo to ona na to nalegała. Wspólne życie pod jednym dachem było dla nich momentem przełomowym. Kiedy poznali się od tej strony, szybko okazało się, że po prostu do siebie nie pasują.
- On non stop miał jakieś pretensje - wyznaje kobieta. - Przeszkadzały mu zabawki porozrzucane po mieszkaniu. Ciągle stroił fochy, jakby to tylko on liczył się w tym naszym wspólnym już wtedy życiu. Czasem zamykał się w sypialni i nie chciał nikogo widzieć, albo wychodził bez pytania, umawiał się z kolegami, wracał nad ranem. Lekceważąco podchodził do moich problemów, bo on sam nie miał żadnych. To jednak nie było najważniejsze. Najgorsze było poczucie, że nie my jesteśmy dla niego najważniejsi. Nie można było na niego liczyć. Zawsze było "ja, mi, mój", a nie "my, nam, nasze". Pół roku mieszkania z tym egocentrykiem sprawiło, że już nigdy nie będę chciała związać się z mężczyzną, który nie przywykł do normalnego funkcjonowania w rodzinie.
Magda teraz znów w pojedynkę wychowuje synka i na razie, jak twierdzi - jest jej dobrze. Rozstanie z Tomkiem było dość spokojne. - On sam chciał się wyprowadzić, twierdząc, że wolał mieszkać sam, że mu to pasowało - przyznaje Magda. - Był raczej typem samotnika, który przez chwilę tylko zapragnął mieć rodzinę.
Zdziwienie i niesmak
Według badań Głównego Urzędu Statystycznego - w Polsce w 2002 roku aż 4 proc. mężczyzn po 40 roku życia spośród ogółu męskiej populacji (powyżej 15 lat) nigdy nie było żonatych. Nowsze badania pojawią się prawdopodobnie wraz z publikacją wyników ubiegłorocznego spisu ludności. Liczba panów nigdy nie związanych węzłem małżeńskim po czterdziestce pewnie się powiększy, ale nawet gdyby te dane pozostały bez zmian – samotne panie nadal reagują na nich ogromnym zdziwieniem, czasem niesmakiem.
- Starego kawalera na pewno nie wybrałabym na kolejnego męża – mówi Basia, 52-letnia rozwódka. – Taki facet chyba nie wie, czego chce, poza tym ma swoje prawdopodobnie nieznośne przyzwyczajenia z samotnego życia, które ciężko byłoby wytępić. Szukam rozwodnika, który tak jak ja ma już swoje doświadczenie w wieloletnich związkach, wie, czego chce i potrafi dzielić z kimś codzienność. Nie pogardzę też wdowcem, który otrząsnął się już po śmierci żony. Nie chcę wyjść na sępa, który żeruje tylko na skrzywdzonych życiem facetów, ale kawaler koło pięćdziesiątki kojarzy mi się wyłącznie z niezaradnym maminsynkiem.
Większość kobiet koło pięćdziesiątki, z którymi rozmawiałam mówiło, że z pewnością nie wybrałoby na stałego partnera mężczyzny, który nigdy nie miał żony wcześniej. Najczęściej podawanym powodem było pewnego rodzaju "zdziwaczenie", kawalerskie przyzwyczajenia, nieobycie związkowe, brak chęci zobowiązań z jego strony.
Miłość mężczyzny jest ważna, ale dla doświadczonych życiowo pań - wszystko ma znaczenie, również chęć formalizacji związku. Często pojawiają się więc pytania o przeszłość bliskiej osoby.
- Przeszłość partnera to kwestia, nad którą zastanawia się każdy z nas, wkraczając w nowy związek - mówi Maria Rotkiel - psycholog, opiekun merytoryczny serwisu StworzeniDlaSiebie.pl. - Jest to bardzo indywidualna sprawa. Należy wyczuć czy osoba, z którą jesteśmy, jest gotowa na zwierzenia dotyczące jej, często bolesnej przeszłości. Nie każdy ma ochotę na tego typu zwierzenia lub po prostu na danym etapie nie jest gotów do rozmowy na temat poprzednich partnerów.
Trzeba wiele wyczucia i cierpliwości, kiedy wchodzi się w nowy związek z osobą z bagażem doświadczeń.
"Jeśli nieżonaty, to na pewno gej"
Jeśli nieżonaty nie jest klasyfikowany do grupy zbzikowanych, zbyt wybrednych czy niedojrzałych emocjonalnie do poważnego związku – czasem jest klasyfikowany jako "homo nie wiadomo". Czasem to, co obce – wydaje się być dziwne i niezrozumiałe.
Panie często nie pytają o "bycie" w związkach, tylko o sam stan cywilny. Etykietowanie jest częste dla tych, którzy kiedyś byli, są w sformalizowanych związkach. – Jedna z zamężnych koleżanek, na szczęście dla niej w szczęśliwym małżeństwie, zapytała mnie kiedyś, czy jestem gejem, bo coś ze mną nie tak, skoro nie mam nikogo na stałe – mówi Marian. – Wyjaśniłem jej swoje podejście, od tamtej pory przepraszała mnie za to chyba z 10 razy.
Być może niektórzy panowie znają siebie zbyt dobrze, by kiedykolwiek zobowiązać się wieść taki styl życia, jaki narzuca społeczeństwo? Z pewnością ci, którzy zechcieli opowiedzieć mi o swoim życiu i związkach, nie zasługują na potępienie za swoją szczerość i otwartość.
Zamiast patrzeć krzywo na człowieka stanu wolnego, powinniśmy dać mu błogosławieństwo na życie, jakie mu pasuje, bo jedyną rzeczą gorszą niż brak chęci do zobowiązań - jest zmuszenie go do zobowiązań i uwięzienie w złotej klatce małżeństwa.
Kim naprawdę jest kawaler?
Kawalerem określa się mężczyznę, który nie jest związany z drugą osobą węzłem małżeńskim. Chodzi więc o "papierek". To oficjalny stan legalno-prawny, który zamieszcza się w rubryce stan cywilny we wszystkich urzędowych pismach. A czy kawaler to singiel? Niekoniecznie. Singlem jest osoba, która nie ma pary, więc panowie żyjący ze swoimi partnerkami na kocią łapę - nie są singlami.
- Bycie singlem i bycie samotnym to dwa różne stany, ja byłem i w tej chwili też jestem "singlem", chociaż miałem związki, jedne dłuższe, drugie krótsze i nie czułem się samotny – opowiada Marek. - Nie zdecydowałem się do tej pory na formalny związek z żadną z poprzednich partnerek, ale na każdego przychodzi czas. Szukam kogoś na stale, ale z drugiej strony nie ma desperacji i "brania" kogoś na siłę.
- Nie ma w rubryczkach określenia singiel, więc uważam się za kawalera - to brzmi dumnie – mówi Piotr. - Zawsze jest szansa, by zostać żonatym. Później zostaje jedynie rozwodnik, jeśli się chce błąd wyboru zauważyć.
- Czy określenie "stary kawaler" do mnie pasuje? – zastanawia się Adam. - Może bardziej niepokorny singiel? To, że jestem miły, nie znaczy, że jestem miękki, mam swoje żelazne zasady, kiedy jestem z kimś związany, nigdy nie oglądam się za inną. Lojalność i szacunek do drugiego człowieka przede wszystkim. Nie jestem też nieśmiały, spokojnie i powoli szukam kogoś w moim typie. Pomyślisz że szukam "księżniczki", nic bardziej mylnego, szukam dziewczyny skromnej, przez duże S.
Do tanga trzeba dwojga
Jeśli zapytam mężczyznę w wieku dwudziestu kilku lat, dlaczego nie znajdzie sobie żony – pewnie odpowie, że to jeszcze nie pora, trzydziestokilkulatkowie być może też nie są gotowi, by się związać, ale po czterdziestce? Kariera - w pełni, finanse - unormowane, szaleństwa młodości - za nimi... Czego więc potrzeba jeszcze? Kiedy zapytałam ich, dlaczego nigdy nie byli żonaci – większość odpowiadała "bo tak ułożyło się życie", a układało się różnie.
http://randki.kobieta.pl/