Reklama

Domyślasz się, że wielka wakacyjna miłość twojego dziecka okazała się niewypałem. Odkąd wróciło z obozu, leży na łóżku wpatrzone w sufi t albo nieustannie esemesuje, reanimując „związek”. Jedno jest pewne: ta sprawa absorbuje nastolatka całkowicie. A ponieważ żal ci go, najchętniej ruszyłabyś z pomocą. Tylko jak to zrobić, nie wychodząc na nieczułą matkę, która się wymądrza?

Reklama

Zobacz dobre strony

Ciesz się, że twoje dziecko dojrzało do miłości! Nie tylko umie obdarzać uczuciem, ale także być dla kogoś obiektem zainteresowania. Ciesz się też, że miłość przyszła w czasie wakacji, bo jest szansa, że zanim trzeba będzie solidnie wziąć się za naukę (czyli za jakieś trzy tygodnie), przeminie, przesłonią ją emocje związane z nowymi zajęciami i znajomymi. To cenne szczególnie wtedy, gdy sympatia niezbyt ci się podobała lub właśnie złamała mu serce.

Wspieraj jak potrafisz

Ale w żadnym wypadku nie bądź wścibska! I nie czuj się urażona, że syn czy córka ma przed tobą tajemnice i nie chce się zwierzać z osobistych problemów. Po pierwsze, nastolatek nie potrafi jeszcze nazwać swoich uczuć i emocji, po drugie, sprawy sercowe to jedna z pierwszych stref, do których zabroni ci wstępu. Po prostu zawsze bądź blisko i próbuj rozmawiać. Pewnie trudno ci będzie odpowiedzieć na pytanie „Dlaczego on mnie zostawił?”, ale postaraj się być bezstronna. Tłumacz, że w wieku lat -nastu często zmienia się zainteresowania, bo człowiek wszystkiego chce spróbować. Nigdy nie krytykuj obiektu westchnień dziecka. Zwłaszcza wprost. Można tylko delikatnie ocenić jego zachowanie. Nie powtarzaj jednak z satysfakcją: „Od początku wiedziałam, że to lekkoduch” czy „Nie masz czego żałować, i tak wstyd było się z nim pokazać”. To dla dziecka marne pocieszenie. Poza tym sprawisz przykrość synowi czy córce, pokazując, że od początku nie akceptowałaś ich wyboru i jeszcze nie byłaś wobec nich szczera. Lepiej brzmi: „Jesteś wspaniała i na pewno ktoś równie wspaniały to doceni”.

Reklama

JAK LECZYĆ ZŁAMANE SERCE

Dziel się doświadczeniami miłosnymi z własnej „górnej i chmurnej” młodości. Lepiej tylko, aby miały forme anegdot niz historii z morałem.
Zadbaj (dyskretnie!), aby wokół nieszczęśliwie zakochanego młodego człowieka byli jego znajomi: żeby ktoś wpadł po książkę, ktoś inny wyciągnął na rolki, jeszcze inny bardzo prosił o pomoc w składaniu roweru.
Także ty możesz prosić o pomoc przygnębione dziecko – to będzie dla niego dowartościowujące. Możesz np. powiedzieć: zrób dziś tę swoją sałatkę, nikt jej nie robi tak dobrze jak ty. Dziecko będzie miało wówczas mniej czasu na roztkliwianie się nad sobą, bo będzie skupione na konkretnym działaniu.
Prowokuj sytuację, dzięki którym zakochany będzie mógł odczuć, że świat go potrzebuje. To dyskretne zadanie dla rodzica, który wie, że czas jest sprzymierzeńcem dziecka. I – będąc obok – czeka spokojnie na jego nowa miłość.

Reklama
Reklama
Reklama