Reklama

Kiedy Karol, pierwszy syn królowej Elżbiety II,skończył 30 lat, dwór brytyjski orzekł: pora siężenić! Jako następca tronu musiał wybrać arystokratkę, protestantkę i…dziewicę. Na liście takich panien znalazło się nazwisko Diany Spencer, bardzo młodej, trochę wówczas pulchnej i niepewnej siebie przedszkolanki. Wprawdzie już się kiedyś poznali, lecz książę nie zwrócił uwagi na nie dość atrakcyjną nastolatkę.

Reklama

Drugi raz wskazała mu ją jego przyjaciółka Camilla Parker Bowles. Karol, naciskany przez rodziców, postanowił się oświadczyć. Na ich pierwszym wspólnym oficjalnym przyjęciu gościła księżna Grace z Monako. Rozmawiały ze sobą. Przestraszona Diana mówiła, że się boi: wejścia do nowej rodziny, izolacjiod zwykłych ludzi, dzikiego zainteresowania tłumu.„Proszę się tym nie przejmować, sprawy mają siędużo gorzej”, odrzekła jej żartobliwie starsza i doświadczona Grace. I te słowa okazały się prorocze.
Za radą Grace Diana postanowiła zmienić wizerunek. Zwróciła się o pomoc do stylistów„Vogue’a” (najsłynniejszego chyba magazynu poświęconegokobiecej modzie i urodzie), którzy m.in.rozjaśnili jej włosy i doradzili, żeby troszkę schudła. Ślub z Karolem odbył się w 1981 r. w Londynie. Panna młoda miała zaledwie 20 lat. Ponoć jeszczedzień przed uroczystością szalała na rowerze w towarzystwie przestraszonych ochroniarzy i śpiewałaz radości. Rano, po spotkaniu z fryzjerem i wizażystką, była gotowa do ceremonii. Gdy wstępowałapo stopniach londyńskiej katedry św. Pawła, każdy jej ruch śledziły miliony par oczu. Ślub, pokazywanyprzez większość telewizji na całym świecie,był jednym z największych wydarzeń medialnych XX wieku. Cały Londyn był zatłoczony, tłumy wiwatowały na ulicach na jej cześć. Oto na oczach gapiów realizowało się marzenie milionów kobiet: Kopciuszek wychodził za mąż za księcia. Suknia, którą uszyto dla Diany, była tak strojna, że w powozie, którym jechała do katedry, z trudem zmieścił się jej ojciec (co ciekawe, wykonano dodatkowokopię sukni, na wypadek gdyby uległa uszkodzeniu– nic nie mogło zakłócić uroczystości!). Lśniącą jedwabną tkaninę w kolorze kości słoniowej zdobiłoaż 10 tys. pereł i cekinów. Za Dianą ciągnąłsię powłóczysty tren długości ponad 7,5 m.W dłoniach trzymała wielki, kaskadowy bukiet z róż,orchidei, lilii i frezji. Karol, ubrany w galowy mundur oficera marynarki wojennej, oczekiwał na niąprzed ołtarzem. Szła ku niemu przez kościół trzyi pół minuty! Aż tyle czasu zajęło jej pokonaniew tym stroju odległości od drzwi do ołtarza. Diana była nieco przesądna, więc – jak twierdzą dobrze poinformowani – miała przy sobie coś starego(naszyjnik królowej), coś pożyczonego (tiarę Spencerów),coś niebieskiego (kokardki pod sukienką)i talizman na szczęście (podkówkę). Nie pomogły. Jej małżeństwo od początku się nie układało, mimo że urodziła mężowi dwóch synów – Williama i Harry’ego. Karol całe życie kochał brzydszą i zupełnie pozbawioną wdzięku Camillę (z czasem Dianamiała się dowiedzieć, że spędził u niej nawet wieczórprzed ich ślubem). Nowa rodzina traktowałą ją z rezerwą, czego uczuciowa dziewczyna nie mogła znieść. Ale ludzie ją kochali – za urodę i dobroć.
Pomagała m.in. chorym na AIDS, bardzo wspierałaorganizacje działające na rzecz zakazu stosowaniamin przeciwpiechotnych. Nieakceptowana przez bliskich nie znalazła równowagi wewnętrznej: miotała się między bulimią a anoreksją, rzucała się też w ramiona kolejnych kochanków. I zginęła razem z ostatnim z nich, w Paryżu, podczas próby ucieczki przed ścigającymi ją paparazzi. Była wtedy rok po rozwodzie z Karolem. Ojciec jej kochanka twierdzi, że śmierć pary nie była przypadkowa...

Reklama
Reklama
Reklama