Reklama

Ulubione scenariusze intymne i obraz idealnego kochanka zaczynają się tworzyć w twoim mózgu już w dzieciństwie. Składają się na to m.in.: obserwacje życia rodziców, twoje zabawy w „doktora” i „dom”, opowieści rówieśników o pierwszych erotycznych doświadczeniach, sekretne informacje wyczytane z poradników seksualnych, przykłady filmowych i książkowych romansów… W ten sposób powstaje w twojej głowie wyobrażenie późniejszych relacji damsko-męskich. Kształtuje się stosunek do ludzkiego ciała, wyrażania uczuć, bliskości fizycznej itp. Amerykański uczony, prof. John Money, nazwał to mapą miłości. Ona decyduje w przyszłości o wyborze partnera. Każdego napotkanego mężczyznę porównujesz bowiem ze stworzonym przez siebie wzorem. Im facet bliższy ideałowi, tym większe prawdopodobieństwo, że się z nim zwiążesz. Oczywiście niewykluczone, że będziesz na próbę wchodziła w relacje z panami o innych gustach intymnych, ale na stałe połączysz się raczej z kimś, kto ma mapę miłości podobną do twojej.
Najlepiej, gdy mapa jest pozytywna, czyli zawiera w zbliżonych proporcjach elementy uczuciowe i erotyczne. Jednak taki idealny mariaż miłości i seksu nie zawsze jest możliwy. Wzorzec uczuciowo-zmysłowy bywa nieraz zaburzony. Zobacz, jakie zniekształcenia mogą pojawić się na twojej miłosnej mapie i jak one wpływają na budowane przez ciebie związki.

Reklama
DĄŻYSZ DO ZWIĄZKÓW OPARTYCH BARDZIEJ NA POŻĄDANIU NIŻ MIŁOŚCI (HIPERFILIA)

To, co cię łączy z partnerem, to przede wszystkim boski seks. Pociąg fizyczny, namiętność, ekstaza, szał ciał… – tak zwykle określasz bliskie relacje z płcią przeciwną. Nie umiałabyś być w związku bez ciągłego erotycznego napięcia, bez dreszczyku emocji, jaki wyzwala w tobie dotyk wybranka, bez upojnych nocy i równie naelektryzowanych zmysłowością dni. Jeśli chodzi o uczucia, to może nie tkwicie w emocjonalnej lodówce, ale miłosny piec też to nie jest. Cóż, nie można mieć wszystkiego – zwykliście mawiać. Jesteście dla siebie tak atrakcyjni fizycznie, że brak głębszego uczucia nie przeszkadza wam w byciu razem.
Nazywasz siebie (podobnie jak facetów, których wybierasz) miłośniczką seksu – i wcale się tego nie wstydzisz! Po prostu kochasz się kochać. Swoim podejściem do spraw damsko-męskich zadajesz kłam panującemu do niedawna stereotypowi, że u kobiet seks nierozerwalnie wiąże się z emocjami i musi być potwierdzeniem uczuć. Ty jesteś dowodem na to, że panie też mogą dążyć do czystej realizacji erotycznych potrzeb. Wpisujesz się w nowe kobiece zjawisko, które seksuolodzy nazywają cool seksem, czyli oddzielaniem erotyki od sfery uczuć.

Atuty

Jeśli zarówno ty, jak i partner macie podobną mapę miłości, wasze życie intymne może być bardzo ekscytujące. Dzięki tak dużemu erotycznemu apetytowi zyskujecie szansę na nieustanne wybuchy namiętności nawet po wielu latach znajomości. Jak żadna inna para umiecie wciąż podsycać miłosny ogień między sobą. Podczas gdy innych dopada łóżkowa rutyna, wy nieustannie się uwodzicie (bo przecież kochacie te gierki). Ciągle stać was np. na pisanie do siebie pikantnych SMS-ów i e-maili „tylko dla dorosłych”, a także „odświeżanie” pożycia nowymi pieszczotami. To wszystko wzmacnia pożądanie i podtrzymuje żar zmysłowości między wami.

Zagrożenia

Pary takie jak wy mają zwyczaj traktowania seksu jak lekarstwa na wszystko: pustkę w związku, kłótnie, nieporozumienia itp. Specjaliści mówią tu wręcz o tzw. seksie kompulsywnym, czyli bardzo częstych kontaktach płciowych wyłącznie w celu uniknięcia konieczności rozwiązywania problemów. Ale godzenie się w łóżku nie jest dobrym pomysłem. Udane pożycie nie wymaże bowiem, niczym gumka myszka, wzajemnych żalów i rozczarowań. Są one tylko zagłuszane seksem i stale narastają, co grozi w końcu potężną eksplozją pretensji, których związek nie wytrzyma.
Wasz nadmierny pociąg płciowy może też sprawić, że zaczniecie traktować seks jak przekąskę – coś, co jest na każde wyciągnięcie ręki. A taką „konsumpcję seksualną” dzieli już tylko krok od erotomanii – nasilenia łóżkowych zainteresowań do tego stopnia, że zaczną one dominować nad innymi potrzebami. Erotyka pochłonie was bez reszty i uzależni jak narkotyk. Zatracicie się w niej tak, że może wam się zdarzyć zaniedbanie ważnych obowiązków rodzinnych, towarzyskich czy zawodowych na korzyść przyjemności cielesnych. Jednocześnie obsesyjne zaspokajanie popędu będzie się wiązało z odczuwaniem ciągłego niedosytu seksualnego.
W relacji opartej głównie na chemii, częściej niż w innej, pojawia się także pokusa zdrady. Bo mimo ciągłego udoskonalania sypialnianej sztuki miłości i podtrzymywania namiętności wasze zmysłowe uniesienia mogą jednak stać się mniej intensywne. Ciekawość partnera w dużym stopniu zostanie zaspokojona, nie będzie już działała fascynacja nowością doznań. Wtedy łatwo się znudzić seksem ze stałym partnerem. Ponieważ jednak erotyka nadal pozostanie dla was numerem jeden, możecie zacząć szukać jej poza związkiem. Zechcecie zaznać rozkoszy cielesnych z kimś innym. Będziecie też podatni na uroki świata seksu wirtualnego.

Rady

Wasz związek jest wyjątkowo zagrożony chęcią częstej zmiany partnerów, dlatego spróbujcie jak najczęściej bawić się w nieznajomych. Na przykład flirtujcie na czacie jak dwie obce osoby albo spotkajcie się od czasu do czasu w jakimś romantycznym miejscu, udając, że dopiero co się poznaliście. Tym sposobem osiągniecie dwa w jednym: zaspokoicie swą potrzebę nieustannego uwodzenia i odkrywania ekscytujących nowości, a jednocześnie zmniejszycie ryzyko szukania wrażeń poza związkiem. Dzięki temu nie będziecie musieli leczyć kaca moralnego po zdradzie.
Mimo że zaprząta was głównie seks, starajcie się też inwestować w uczucia, nie traktujcie ich tak po macoszemu. Bo, jak twierdzą psychologowie, o wiele szkodliwsze od niedosytu intymności jest niezaspokojenie potrzeb psychicznych: bycia kochanym, rozumianym, ważnym dla kogoś. Dlatego zastanówcie się, co sprawia, że spychacie miłość na margines. Być może „zakorkowaliście” kiedyś swoje emocje (bo np. ktoś was skrzywdził, zadrwił z waszych uczuć)? Jeśli tak – pozwólcie, by ten emocjonalny korek wreszcie wystrzelił. Ofiarujcie sobie więcej czasu poza sypialnią, przyjrzyjcie się sobie dogłębnie, bo tak naprawdę nie znacie się. A trudno budzić się koło kogoś, nie wiedząc, co myśli i czego pragnie.

SZUKASZ TAKICH RELACJI, W KTÓRYCH SEKS ODGRYWA STOSUNKOWO MAŁĄ ROLĘ, A WAŻNIEJSZE JEST UCZUCIE (HIPOFILIA)

Twój związek to seksualny bank ze słabo wykorzystywanymi zasobami - macie z partnerem małe potrzeby intymne. Nie jesteście wprawdzie białym małżeństwem, które w ogóle nie uprawia seksu, ale więź emocjonalna jest dla was nieporównanie ważniejsza niż harce pod kołdrą. Czasami posuwacie się nawet do stwierdzenia, że łóżko jest przereklamowane. Koncentrujecie się głównie na tym, co was łączy poza nim: na zgodnym biciu serc, wzajemnym zrozumieniu, zaufaniu, szacunku etc. Najbardziej zależy wam, by mieć przy sobie ukochaną osobę, z którą będziecie mogli dzielić życie na poziomie emocjonalnym, duchowym i umysłowym.

Atuty

Tego rodzaju związek daje przede wszystkim poczucie bezpieczeństwa, pewność co do partnera. Bo skoro seks średnio go interesuje, to nie ma powodów do obaw o jego wierność. Wśród takich par skok w bok raczej się nie zdarza. Tym bardziej że bardzo pielęgnują one swoje wzajemne uczucie. Dbają o miłość, którą rozumieją jako troskę, opiekę, pamięć o drugiej połowie. A ponieważ nie są targani namiętnościami (łóżkowymi gierkami, rozczarowaniami, frustracjami), mają dużą szansę na spokój i harmonię tak pojmowanej bliskości. Zresztą psychologowie coraz częściej przyznają, że związek z małą ilością seksu (jeśli akceptują to obie strony) może być wartościowy i udany.

Zagrożenia

Wydłużające się przerwy w cielesnym obcowaniu z drugą osobą niosą ryzyko całkowitego uśpienia libido. A taka zupełna rezygnacja ze zmysłowości jest jednak trochę zubażająca. Bo związek bez drżenia ciał (choćby najmniejszego) przypomina kominek bez ognia.

Rada

Nawet jeśli jesteście zadowoleni z relacji opartej na porozumieniu dusz, to nie pozbawiajcie się szansy na pełnię, jaką może stanowić związek kobiety i mężczyzny. Bo ideałem jest miłość doprawiona gęstym, zawiesistym sosem namiętności. Starajcie się więc rozbudzać swoją uśpioną seksualność. Jak to zrobić? Na przykład nadajcie seksowi świąteczny charakter - uczyńcie go czymś, na co z radością czekacie i do czego się przygotowujecie. W tym celu wybierzcie się razem po rozpalającą zmysły bieliznę, nasmarujcie się wzajemnie balsamem z feromonami, a zwykły pokój zmieńcie w nastrojową alkowę. I nie spieszcie się, gdy już będziecie w jaskini miłości - uroki swego intymnego święta odkrywajcie powoli, stopniowo.

POCIĄGAJĄ CIĘ MNIEJ LUB BARDZIEJ OSTRE ZABAWY W SYPIALNI. TRADYCYJNA ARS AMANDI TROCHĘ CIĘ NUDZI (PARAFILIA)

Kochasz się ze swoim partnerem również "po bożemu", ale czasem lubicie spróbować w łóżku czegoś pieprzniejszego. Stajesz się dla ukochanego boginią seksu, gdy paradujesz w samych szpilkach, a ty z kolei doznajesz rozkoszy, gdy on daje ci klapsy. A może marzy się wam seks w większym gronie? Niezależnie od tego, jakie niegrzeczne gierki was kręcą, za ich sprawą zalewa was wyjątkowa fala błogości. Dlatego tak chętnie poszukujecie pikantnych podniet.

Atuty

Eksperymenty są niezłym sposobem na wzbogacenie i podgrzanie życia seksualnego. Nic tak nie podnosi temperatury w sypialni, jak adrenalina. Dzięki temu w waszym łóżku nie wieje nudą. Seksuolodzy podkreślają, że dopóki praktykowanie odważnych zabaw jest dobrowolne i akceptowane przez obie strony (bez narażania zdrowia), to nie dzieje się nic złego.

Zagrożenia

Gdy jednak któraś ze stron przestaje odczuwać przyjemność, a w jego miejsce pojawia się zażenowanie czy wręcz niesmak, może być to sygnał, że przekroczyła barierę własnego przyzwolenia. Bo nawet jeśli oboje partnerzy wyrażają chęć uczestnictwa w jakimś łóżkowym doświadczeniu, to jednak żadne z nich nie jest w stanie tak do końca przewidzieć reakcji, jakie ono w nich wywoła. Nawet jeżeli oboje nie macie żadnych oporów w łóżku, grozi wam inna pułapka. Kiedy bowiem zbyt łatwo i szybko przekraczacie kolejne erotyczne granice, w którymś momencie może się okazać, że "normalny" seks już na was nie działa. W swoich intymnych poszukiwaniach posunęliście się tak daleko, zdobyliście już takie stopnie zmysłowego wtajemniczenia, że poprzednie, "zwyczajne" etapy pożycia nie wywołują w was podniecenia. Teraz jedynym sposobem na zaspokojenie potrzeb seksualnych może okazać się praktykowanie megapikantności.

Rada
Reklama

Wyjątkowo ważne jest tu wzajemne zaufanie i szczerość. Musicie umówić się jasno: jeśli jednemu z was jakaś ostra zabawa się nie spodoba, od razu jej zaprzestaniecie. Ale oprócz tego porozumienia i tak każde z was powinno osobiście pilnować własnych granic. Drugiej stronie bowiem (z powodu dużego podniecenia) może umknąć moment, na którym ta pierwsza chciałaby poprzestać. Każde z was musi więc umieć nacisnąć hamulec, gdy uzna za stosowne. By nie czuć się do niczego przymuszanym. Takie trzymanie ręki na pulsie (czy hamulcu) pozwoli wam też na zachowanie umiaru w łóżkowych poszukiwaniach.

Reklama
Reklama
Reklama