Jaka miłość taki seks
To fakt, że nastroje z sypialni przenoszą się na codzienne relacje? Jednak ta zasada działa również w odwrotną stronę: stopień bliskości w związku znacząco wpływa na jakość intymnych zbliżeń!
- Claudia
Zintymnością jest jak z walizką - co do niej włożycie, to i wyjmiecie. Jeżeli na wspólną podróż przez życie spakujecie uczucie i zaangażowanie, możecie też liczyć na wielki ogień w sypialni. Gdy jednak waszym wkładem w związek będzie rozsądek i kalkulacja, to podobnie chłodnej aury możecie się spodziewać pod kołdrą. Nie do końca też sprawdza się w łóżku zasada: "Ja decyduję, ty się dostosowujesz". Bo choć w seksie, jak w tańcu, ktoś może prowadzić, to jednak drugi tancerz jest nie mniej ważny od pierwszego. Jedno jest pewne: temperatura intymnego pożycia w dużym stopniu zależy od rodzaju relacji łączącej was poza łóżkiem! Zobaczcie więc, jakie zmysłowe korzyści i zagrożenia niesie wasz typ miłości. Zastanówcie się, czego brakuje wam do pełni erotycznego szczęścia. Nad czym powinniście popracować, by "szał ciał" stał się możliwy. Przede wszystkim jednak pielęgnujcie uczucie, bo właśnie ono jest najlepszym seksualnym magnesem. Sprawia, że podniecenie przybiera jak rzeka po ulewnym deszczu.
Poszukiwacze mocnych wrażeń
Niespokojne z was duchy! Stąd wasz związek przypomina sinusoidę. Raz jecie sobie z dziobków, a zaraz potem obrzucacie się inwektywami (a często i talerzami!). Zbyt długa idylla was nudzi, ciągle więc szukacie pretekstu do scysji. Jesteście specjalistami od wkładania kija w mrowisko: a to któremuś nie odpowiada za głośno grający telewizor, a to drugiego irytują buty "wędrujące" po przedpokoju? I już awantura gotowa! Najczęściej godzicie się w łóżku. Mało tego, seks najbardziej wam wtedy smakuje! Ta życiowa ekscytacja zapładnia też waszą erotyczną wyobraźnię. Ciągle eksperymentujecie, szukacie nowych miejsc na intymne spotkania. Nawet jeśli kochacie się w sypialni, to i tak czynicie ją laboratorium, w którym testujecie nowe pomysły.
Atuty: Taka nieustająca inwencja seksualna to odświeżający powiew dla życia intymnego. Utrzymuje w was bowiem podniecającą ekscytację, elektryzuje erotycznie i nie pozwala się sobie opatrzyć. Za sprawą ciągle zmieniającej się scenerii i odmiennych sposobów na rozgrywanie miłosnych aktów wzajemna fascynacja takich eksperymentatorów jak wy może być bardzo silna. Najważniejsze, że w waszej sypialni nie wieje nudą.
Zagrożenia: Wprawdzie nic nie powoduje takiej gorączki zmysłów, jak pieszczoty "na przeprosiny", ale jednak możecie zapędzić się w ślepą uliczkę. Prowokowanie kłótni dla podgrzania temperatury w łóżku na dłuższą metę męczy i wypala. Często także nie pozwala wrócić do "normalnego", spokojnego seksu, bo trudno zadowolić się jazdą na rowerze, kiedy spróbowało się skoku na bungee. Jeżeli dodać do tego zamiłowanie do eksperymentów, grozi wam również "nałóg" perwersji. Bo gdy zbyt odważnie przesuwa się kolejne granice erotycznego wtajemniczenia, to można mieć problemy z zatrzymaniem się. Wtedy łatwo stracić zdrowy rozsądek i... ryzykować nawet zdrowie. Dlatego dbajcie o poczucie bezpieczeństwa i uwzględniajcie wzajemne preferencje oraz gotowość do innowacji. Trzeba po prostu wiedzieć, kiedy się zatrzymać! Nie chodzi o to, by całkowicie zagłuszyć w sobie zew przygody, ale by rozsądnie kontrolować nieskrępowaną wolność seksualnych poszukiwań.
Wspólnicy
Kiedyś miękły ci nogi na jego widok, a on nie chciał wypuścić cię z łóżka, ale okres uniesień macie już za sobą. Zauroczenie ustąpiło miejsca przyzwyczajeniu. Na dobrą sprawę moglibyście się rozejść, ale macie wspólny dom, dzieci, oszczędności na koncie, a może i rodzinną firmę. Choć łączy was głównie wspólnota interesów, to jednak czasem uprawiacie seks. Zbliżenia nie są jednak zbyt częste. To seksualny bank ze sporadycznie wykorzystywanymi zasobami.
Atuty: Dłuższe przerwy w sypialni wcale was nie niepokoją. Macie układ i dokładnie wiecie, na jakich zasadach on funkcjonuje. Ponieważ nie jesteście zaangażowani emocjonalnie, nie odbieracie wstrzemięźliwości partnera zbyt osobiście. Nie zachodzicie w głowę: "Może już mnie nie kocha?", "Na pewno mnie zdradza!". Zresztą nawet gdy niewierność się przydarza, podchodzicie do niej tolerancyjnie. Zazdrość nie burzy wam krwi w żyłach i nie obraca w ruinę cichego porozumienia. Umiecie bez emocji przekalkulować wszystkie "za" i "przeciw", by zostać razem. Istna małżeńska spółka z ograniczoną odpowiedzialnością! To wygodne podejście dla osób, które nie uważają seksu za najważniejszą sferę życia.
Zagrożenia: Choć seks będący wynikiem "dobrowolnej umowy" może być całkiem udany, to jednak technika bierze w nim górę nad czułością! Bo skoro nie praktykujecie tkliwości na co dzień, to niby skąd miałaby się ona pojawić w sypialni? Współżycie staje się więc chłodne i automatyczne niczym produkcja mrożonek. Poza zaspokojeniem instynktu nie dajecie sobie ciepła, które mogłoby naładować wasze emocjonalne baterie. Zresztą sam akt, odarty z uczuciowego zaangażowania, też traci na jakości. Uczeni dowiedli, że uprawiamy seks nie tylko ciałem, ale i umysłem. Jeśli więc mózg pozbawiony jest impulsów emocjonalnych, doznania zmysłowe są zubożone. Dlatego próbujcie wykrzesać z siebie jak najwięcej ciepłych gestów i czułych słówek. Nie chodzi o to, by być nieautentycznym i robić coś wbrew sobie, ale by obudzić zagubioną uczuciowość. Dając sobie więcej czułego erotyzmu, zmniejszycie też pokusy, by szukać go poza wspólnym łóżkiem. A warto, bo często pod lukrem wolności kryje się gorzki smak samotności.
Przyjaciele i partnerzy
Zawsze bardziej się kumplowaliście, niż mdleliście na swój widok. Połączyło was porozumienie dusz i pewność, że jedno może polegać na drugim jak na Zawiszy. Oczywiście, chemia między wami też się pojawiła, ale nie zaszła tu wybuchowa reakcja - raczej naturalne przejście od przyjaźni do miłości. Najważniejsze było to, by zbudować partnerski, pełen zrozumienia, stabilny związek uczuciowy. I udało się! Nie tylko śmiejecie się z tych samych dowcipów, ale i wspólnie podejmujecie decyzje, sprawiedliwie dzielicie się obowiązkami itp. Wasza miłość jest zwyczajna i codzienna, stąd również seks może wam się wydawać naturalny niczym jedzenie. I jak ono nie zawsze dostarczać niezwykłych wrażeń. Z drugiej strony jednak łóżko w przyjacielskim związku nie musi np. zastępować czułości ani łagodzić konfliktów, a to duża wartość!
Atuty: Jako że w życiu wyznajecie zasadę równości praw i obowiązków, to w waszej sypialni też króluje ta zasada. Żadne z was nie dopuszcza myśli, że drugie mogłoby grać rolę "narzędzia". Dokładacie wszelkich starań, by zostały zaspokojone potrzeby każdej ze stron. Dzięki temu żadne z was nie czuje się ignorowane i wykorzystane. Spełnianiu oczekiwań służy też dialog - szczere dzielenie się odczuciami. A wy, jak na przyjaciół przystało, dużo rozmawiacie, także na intymne tematy. Partnerska relacja zapewnia też zrozumienie dla ewentualnych słabości i niedyspozycji jednego "ogniwa". Wyklucza pretensje, a tym bardziej żarty i kpiny, w razie seksualnej wpadki. To wszystko daje wam poczucie bezpieczeństwa - tak ważne, by móc się otworzyć na kochanka. Dawać i brać jednocześnie?
Zagrożenia: Niestety, do waszej alkowy może wkraść się monotonia. Bo kiedy jest się tak wyrozumiałym dla wzajemnych niedoskonałości, to łatwo osiąść na erotycznych laurach. Można stwierdzić: "Nie muszę bez przerwy stawać na głowie i udowadniać, że jestem lepszy niż w rzeczywistości". Poza tym znaleźliście już dobry sposób na sprawianie sobie nawzajem przyjemności i kochacie się tak, jak lubicie - dlatego też nie szukacie nowych dróg do rozkoszy. Takie myślenie bywa zgubne. Dbajcie więc o seks, by nie spowszedniał. Pamiętajcie, by nie uprawiać go w sposób tak monotonny i regularny jak wypełnianie kuponu totolotka raz w tygodniu. Szukajcie nowych sposobów na ożywienie atmosfery w sypialni. Pilnujcie, by nie zabrakło między wami zmysłowej gry, która buduje erotyczne napięcie.
Kobieta dominująca
Wzasadzie to ty jesteś głową rodziny. Utrzymujesz dom, podczas gdy twój facet czeka na ciebie z obiadem. Nawet jeśli ma pracę, to zarabia dużo mniej od ciebie. Ty pniesz się po szczeblach kariery, a jego jedynym sukcesem jest dobre wywiązywanie się ze zlecanych mu zadań "gosposia domowego". Mniej lub bardziej świadomie dyrygujesz nim i siłą rzeczy dajesz odczuć, że właściwie niewielki z niego pożytek. Mimo że prawdopodobnie go kochasz, i to z wzajemnością, skoro ze sobą jesteście. Nie zmienia to jednak faktu, że on czuje się jak twoja gorsza połowa! Co oczywiście znajduje swoje odbicie w sypialni.
Atuty: Największą korzyść odnosi tu kobieta. Może bowiem o sobie samostanowić, tak jak w życiu codziennym. Nie musi spełniać "małżeńskiego obowiązku", jeśli nie ma na to ochoty. Nie potrzebuje wymówek w rodzaju: "Boli mnie głowa".
Zagrożenia: Choć na co dzień bywasz "herod-babą", w łóżku chciałabyś poczuć się jak mała kobietka. Marzysz o silnych męskich ramionach, o mężczyźnie, który pokieruje tobą przynajmniej na seksualnym polu. Tymczasem partner, sfrustrowany twoimi sukcesami i dominacją, ma problemy z poczuciem męskości. W sypialni jest równie zagubiony jak w życiu. Być może zdarza mu się nawet nie stanąć na wysokości zadania! Bo, niestety, stłamszona męska ambicja często bywa powodem impotencji. Dlatego powinnaś go dowartościowywać i zachęcać do inicjatywy. A nawet szepnąć wprost, że marzysz, by tobą zawładnął. Być może twoja akceptacja obudzi w nim seksualną bestię!
Mężczyzna nauczyciel
Taki partner (często starszy od ciebie) ma tendencję do pouczania, kierowania i prowadzenia cię za rękę. Czujesz się przy nim mniej doświadczona życiowo. Chętnie więc oddajesz ster w jego ręce. Pozwalasz, by organizował wasze wspólne życie i podpowiadał ci (a czasem wręcz dyktował), co masz robić. W sumie jesteś zwolniona z wszelkiej odpowiedzialności - masz być tylko posłuszna niczym wzorowa uczennica. Łączące was uczucie opiera się na pewnej zależności. To fascynacja mistrzem i potrzeba opieki z twojej strony, a pragnienie czucia się potrzebnym i podziwianym - ze strony mężczyzny. Te relacje przenoszą się również pod kołdrę. On komenderuje, jako ten, który z niejednego już pieca chleb jadł. Ty jesteś uległa, bo masz mniejsze doświadczenie sypialniane.
Atuty: Mądrość życiowa połączona ze świeżością! Jedna strona się dowartościowuje, a druga rozwija. Doświadczony partner może być przewodnikiem w miłości. Erotyczna pierwszoklasistka zalicza zaś pod jego okiem kolejne etapy zmysłowego wtajemniczenia.
Zagrożenia: Przełomem bywa chwila, w której uczennica orientuje się, że... już jest wyedukowana. Gdy poznasz tajniki sztuki miłości, możesz poczuć się zmęczona pouczeniami i zacząć szukać nowych wrażeń. Zwłaszcza jeśli nie miałaś wcześniej żadnych partnerów i chciałabyś spróbować, jak smakuje seks z kimś innym. Nawet jeśli nie, to i tak może pojawić się kryzys. Jako świeżo upieczona kochanka zaczynasz bowiem podkreślać swoją indywidualność i korzystać ze zdobytej wiedzy, przejmując inicjatywę. Zagrożony partner czuje, że mu się wymykasz, przez co staje się zaborczy. Boi się nie tylko, że przefruniesz z jego gniazda do innego, ale i utraty tytułu seksualnego guru. Sposobem na przetrwanie jest nowy podział ról. Mistrz powinien z godnością zejść z erotycznego piedestału, a ty pokazać mu, że nadal go kochasz.
Nasz ekspert radzi
Andrzej Depko, seksuolog i neurolog, kierownik Poradni Seksuologicznej w Warszawie
Życie seksualne jest swego rodzaju barometrem tego, co dzieje się w związku. Jeśli spada częstotliwość współżycia lub nie satysfakcjonuje nas jego jakość - to znak, że trzeba przyjrzeć się łączącej nas relacji. Sprawdzić, czy nie pogłębia się emocjonalna przepaść między nami. Otworzyć się na partnera, powiedzieć mu o swoich rozczarowaniach i uważnie wysłuchać jego żalów. Nie pozwolić, by bolesne sprawy zalegały niewyjaśnione. Jeśli jednak nie umiemy rozmawiać albo dialog nie przynosi efektu, to wtedy warto pójść do seksuologa. Być może on dostrzeże to, co sami przeoczyliśmy.