Jak znaleźć miłość przez internet? – autorki tej książki przeanalizowały historie par, którym się udało [WYWIAD]
„Niektórzy mówią, że miłości się nie szuka, że sama się znajduje. Tu warto zapytać, po czym poznają, że właśnie się znalazła? Jeśli zakładamy, że będą fanfary, ziemia zadrży i usłyszymy chóry anielskie, to możemy się nie doczekać. Jeśli czujemy, że potrzebujemy miłości w życiu, to po prostu zacznijmy reagować na różne sygnały” – o szukaniu miłości rozmawiamy z terapeutką Joanną Godecką oraz redaktorką serwisu sympatia.pl Sylwią Stodulską-Jurczyk, autorkami książki „Miłość na celowniku”.
- Paula Sztark
Często zdarza się, że z aplikacji randkowych korzystają osoby, które mają już za sobą rozczarowania. Co zrobić, aby wcześniejsze doświadczenia nie wpływały negatywnie na nowe relacje?
Joanna: Powinniśmy przede wszystkim zrozumieć, że nieudane związki, jakie tworzymy, są także wynikiem naszych wcześniejszych doświadczeń. Jeśli na przykład wielokrotnie „przyciągamy” podobny typ osób, relacje toczą się według podobnego scenariusza, po czym kończą się, a my stwierdzamy, że wciąż trafiamy na niewłaściwych ludzi, warto przyjrzeć się takiemu schematowi. Jeśli nagminnie tworzymy podobne związki, prawdopodobnie w przeszłości doznaliśmy czegoś trudnego, co rzuca cień na nasze obecne życie. To może być na przykład problem w rodzinie, w dzieciństwie. Aby po raz kolejny nie powtarzać tej samej historii, musimy zmienić wzorzec postępowania. Nieudane relacje to dla nas sygnał, że coś „nie działa” i trzeba się zastanowić co.
Skąd wiemy, że jesteśmy już gotowi na kolejny związek?
Joanna: Istnieje coś takiego jak dynamika wychodzenia z trudnych sytuacji, między innymi rozstania. Dla każdego człowieka jest ona indywidualna, bo są osoby, u których wszystko wraca do normy już po miesiącu czy dwóch, ale są osoby, które po wielu miesiącach wciąż są w fazie złości do ekspartnera. Z kolei ci, którzy od dawna pragnęli rozstania, bardzo szybko mogą być gotowi, by znów wpuścić kogoś do swojego życia. Na pewno najtrudniej będzie osobom porzuconym. Nie warto wchodzić w kolejny związek, jeśli jesteśmy w dwóch pierwszych fazach po rozstaniu, a więc fazie negacji (nieprzyjmowania do wiadomości tego, co się stało) oraz fazie złości (gdy nie szczędzimy ekspartnerowi oskarżycielskich słów i wciąż go obwiniamy). Te dwa etapy są zdecydowanie najgorszym czasem na randkowanie. Trzecia faza to wracanie do normalności (nie czujemy się w stu procentach dobrze, ale powoli odzyskujemy formę, a ból i rozczarowanie słabną). Ostatnia faza to ten moment, kiedy nie myślimy już bez przerwy o dawnym związku, zaczynamy dopuszczać do siebie myśl o nowym związku i otwierać się na nowe znajomości. I to jest najlepszy moment, który daje nam przestrzeń na nowe relacje. W tej fazie mamy dużą szansę poznać kogoś, kogo nie będziemy porównywać do byłego partnera czy partnerki.
Jak pozbyć się myślenia, że w sieci randkują ludzie „gorszego sortu”?
Sylwia: To jeden z bardziej popularnych mitów o portalach randkowych. Fakty są jednak takie, że dominującą grupą użytkowników Sympatii są osoby w wieku 25-34 lat, z wykształceniem wyższym (43 proc.) i średnim (27 proc.). Zdecydowana większość tych osób szuka stałego partnera (83 proc.). Wyniki naszych badań nie potwierdziły stereotypowego wizerunku użytkownika portali randkowych. Tym, co ich łączyło, to szczególne podejście do życia, otwartość, gotowość brania spraw w woje ręce. Co więcej, w sieci miłość znalazło wiele znanych osób, m.in. psycholożka Dorota Zawadzka, ówczesny strongman Mariusz Pudzianowski czy wokalistka Sasza. Jeśli jesteśmy singlami i zastanawiamy się, czy powinniśmy spróbować tej formy nawiązywania znajomości, zadajmy sobie pytanie: czy siebie samych też uważamy za „gorszy sort”? Aplikacje randkowe to tak samo dobre miejsce jak pub, uczelnia czy kawiarnia. Badani przez nas single przyznali, że ich życie w pojedynkę przedłużało się, a oni chcieli coś zmienić, dlatego postanowili rozszerzyć pole poszukiwań poza dobrze znane im środowisko. Internet wydał im się dobrą alternatywą dla zawierania znajomości w tradycyjny sposób.
W Waszej książce „Miłość na celowniku” można znaleźć informację, że związki ludzi, którzy poznali się właśnie na portalach randkowych są trwalsze. Z czego to wynika?
Sylwia: Rzeczywiście, temat zbadali amerykańscy psychologowie i okazało się, że wskaźnik rozwodów wśród małżeństw poznanych w sieci wynosi 5,9 procent, a wśród poznanych w realu 7,6 procent. Duże znaczenie na trwałość takich relacji ma większa determinacja i lepsze poznanie siebie poprzez portal. Kluczowe są tu wypowiedzi osób, które spotkały męża czy żonę w portalu. Mówią one, że przed pierwszym spotkaniem w realu poznały się całkiem nieźle i nie miały problemu, np. z szukaniem wspólnych tematów. W realnym świecie czasem wpadamy na kogoś, ulegamy zauroczeniu, a za tydzień okazuje się, że to jednak nie to. W sieci mamy więcej czasu i szansę, by upewnić się o swoim wyborze na spokojnie, bez pośpiechu. Oczywiście nie każda zawarta w sieci znajomość zakończy się związkiem na całe życie, ale tak samo jest przecież ze związkami zapoczątkowanymi w tradycyjny sposób.
Czy zawieranie znajomości w Internecie jest dobrą alternatywą dla nieśmiałych?
Sylwia: Portal czy aplikacja randkowa nie jest receptą na nieśmiałość, a jedynie ułatwieniem. Narzędziem, które pomaga nie tylko poznawać ludzi w sytuacji, gdy nasze grono znajomych jest ograniczone, ale przy okazji, gdy nie mamy wystarczającej odwagi, by podchodzić do obcych ludzi na ulicy. To oczywiste, że część z nas nie potrafi całkiem swobodnie zaproponować randki prosto z mostu. I nie ma w tym nic złego. W tym wypadku portal jest idealną alternatywą.
Joanna: Ale jeśli samo komunikowanie się jest dla nas problemem, czy to w Internecie, czy w życiu realnym, jeśli naszym problemem jest szeroko pojęta nieśmiałość, to ona nie zniknie sama, ot tak. Jedna z naszych rozmówczyń przyznała: „Często odmawiam spotkań poza cyberprzestrzenią, większość facetów pewnie myśli, że szukam księcia z bajki. A to po prostu ogromna nieśmiałość”. Pamiętajmy o tym, że nieśmiałość to efekt obniżonego poczucia własnej wartości wynikająca z przekonania, że nie potrafimy odnaleźć się w sytuacji swobodnego kontaktu z drugim człowiekiem. Jeśli mamy z nią problem – musimy nad tym popracować. Póki tego nie zrobimy, nie zniknie za pomocą magicznej formułki, która pozwoli nam zacząć bezstresowo się umawiać i randkować.
Jak flirtować w portalu tak, aby doszło do spotkania poza siecią?
Sylwia: Przede wszystkim nie traktujmy flirtu i rozmowy jak egzaminu z atrakcyjności. Obie strony muszą mieć czas na wymianę informacji czy doświadczeń. Nic nie zadzieje się ot tak. Unikajmy popularnych sloganów, nadajmy każdej wiadomości indywidualny charakter - osoba po drugiej stronie musi poczuć, że wszystko, co piszemy, jest skierowane do niej i że nie używamy szablonu na zasadzie „kopiuj – wklej”.
Joanna: Postawmy na spontaniczność, entuzjazm i dobry nastrój. Pokażmy swoje prawdziwe „ja” - wykorzystajmy moc Internetu, który daje nam ogromną swobodę (swoboda nie oznacza koloryzowania!). Warto docenić rolę tzw. small talku, którego Polacy wciąż nie doceniają. Niestety wiele osób uważa to za banał i stratę czasu. Takie gadanie o niczym. Zgadza się! O to chodzi! Flirt powinien być niezobowiązującą, lekką rozmową, która w pewnym momencie zachęci nas do dalszego ciągu - w tym do spotkania.
Jak i kiedy przenieść znajomość z sieci do realnego świata?
Joanna: Najlepszym momentem na pierwszą randkę jest coś pomiędzy sytuacją, że bardzo mało o kimś wiemy i opieramy się głównie na domysłach, a tym momentem, w którym zaczynamy się do tej osoby przyzwyczajać - i kontakt z nią staje się stałym elementem naszego dnia. Kiepskim pomysłem jest spotkanie z kimś, o kim nic nie wiemy, bo może się okazać, że niepotrzebnie traciliśmy czas. Jeśli z kolei zaczynamy się przyzwyczajać, to przeżyjemy spore rozczarowanie, gdy rzeczywistość nie potwierdzi naszych nadziei. Bliskość okaże się jedynie efektem stworzonym w wyobraźni.
Sylwia: Zanim wyznaczymy dzień spotkania i uznamy, że „to już”, zadbajmy też o to, by zebrać jak najwięcej informacji na temat drugiej strony - takich, które pozwolą nam się zorientować, czy to osoba, którą naprawdę mamy ochotę spotkać poza siecią. Odpłacajmy się tym samym, przedstawiając się w adekwatny i prawdziwy sposób - szkoda czasu na spotkanie, z którego kompletnie nic nie wyniknie. Nie przeciągajmy też w nieskończoność wirtualnej znajomości, jeśli naszym celem jest nawiązanie realnego kontaktu.
Czy macie jakieś rady dla osób, które wstydzą się flirtować np. ze względu na swój wiek?
Sylwia: Miłość ma metrykę w nosie! :) Użytkownicy Sympatii są tego najlepszym dowodem. Nie brakuje w portalu grupy osób w dojrzałym wieku. Co więcej, zgłaszają się do nas pary seniorów, którzy wywrócili swoje, wydawałoby się ustabilizowane, życie do góry nogami, by zacząć wszystko od nowa. Taką parą była na przykład Magdalena i Krzysztof, których dzieliły setki kilometrów - ona mieszkała w Szczecinie, on pracował za granicą. Ich znajomość i rozmowy w portalu były tak intensywne, że w ciągu miesiąca zdecydowali się zamieszkać razem. Krzysztof rzucił pracę i przyjechał do Szczecina. Jak mówił, „Decyzje podejmowaliśmy szybko, nie zastanawiając się, co będzie później. To nasze życie i tak, jak postąpimy, tak będziemy żyć. Magdalena to anioł na ziemi”. Inna para seniorów, Marzena i Sławek. Ona mieszkała w Kaliszu, a on w Łodzi. Dzieliło ich 120 km. „Udało mi się w życiu poznać przez portal kochanego i dobrego człowieka. Może nawet zalegalizujemy nasz związek. Myślimy nad tym” - zapewniała Marzena, która po dwóch latach związku na odległość przeprowadziła się do Kalisza. Para poznała się w 2011 roku - wciąż mamy z nią kontakt i cieszymy się, że ich związek tak pięknie się rozwija. Wniosek jest tylko jeden. Wiek nie ma żadnego znaczenia!
Zarówno kobiety, jak i mężczyźni mają często problemy z akceptacją własnego wyglądu. Jak zbudować swój profil, aby później nie czuć strachu przed spotkaniem na żywo?
Joanna: Po pierwsze, nikt nie może mieć pewności, że zostanie zaakceptowany przez wszystkich na sto procent. Nie ma takiej osoby na świecie, która pod każdym względem będzie się podobała wszystkim. Tak samo my nie zwrócimy uwagi na każdego, kogo spotkamy na swojej drodze. To zupełnie naturalne. W mniejszym lub większym stopniu pewna doza niepewności przed randką jest zupełnie naturalna. Prawdziwy problem mamy wtedy, gdy czujemy paraliżujący wstyd - taki, który sprawia, że nie możemy „ruszyć z miejsca”. Jak zbudować profil, by przy pierwszym spotkaniu nie czuć strachu? Po prostu, postawić na szczerość i otwartość - napisać kilka słów o sobie, swoich oczekiwaniach i osobie, z którą wydaje nam się, że świetnie byśmy się dogadali. Piszmy oczywiście bez ubarwiania, bo prawda zawsze, wcześniej czy później, wyjdzie na jaw i możemy niepotrzebnie najeść się wstydu, a druga strona poczuje (i słusznie) rozczarowanie.
Wasz poradnik nie jest skierowany tylko do osób, które chciałyby znaleźć miłość w Internecie, ale znajdą tam porady wszyscy, którzy są singlami od dłuższego czasu albo dopiero wyszli z jakiegoś związku. Podejmujecie wiele wątków związanych m. in. z samoakceptacją i rozwojem osobistym. Wydaje się, że bardzo ważny temat wśród nich to ten jest wokół tego, że aby stworzyć jakąkolwiek relacje powinniśmy uświadomić sobie własne potrzeby.
Joanna: Zdecydowanie, bo wszystko zaczyna się od nas. Bez akceptacji własnego wyglądu czy sytuacji życiowej trudno nam będzie stworzyć fajną relację. Związku nie tworzy się poprzez desperackie próby ukrywania czegoś (tuszy, łysiny, braku sukcesów), lecz na poczuciu, że jesteśmy warci tego, by ktoś się nami zainteresował. Jeśli więc nie czujemy się dobrze sami ze sobą, na pierwszą randkę będziemy szli, czując na plecach strach. Dopóki nie uznamy, że to jest okej i że mamy świadomość swojej wartości, niewiele wskóramy - ani w portalu, ani w realu. Co do potrzeb i oczekiwań - myśląc o stworzeniu nowej relacji, bardzo ważne jest, by wiedzieć, co dla nas samych jest najważniejsze i jak mają wyglądać nasze relacje z partnerem. Podobnie warto mieć świadomość, czego absolutnie nie chcemy i na co nie ma naszej zgody. Po co nam to? Bo jeśli wiemy, czego chcemy, jest szansa, że właśnie to dostaniemy. Jeśli nie wiemy, to albo będziemy błądzić bez końca, popełniając pomyłki, albo nie dostaniemy niczego.
Czy macie rady dla osób, które chcą znaleźć miłość, ale nie chcą jej szukać?
Joanna: Są osoby, które uważają, że poszukiwanie miłości, np. poprzez aplikację randkową, jest mało romantyczne, zbyt zadaniowe itd. Niemal codziennie rozmawiamy z singlem, który zastanawia się, czy to dla niego, niektórym pachnie to desperacją. Niektórzy mówią, że miłości się nie szuka, że sama się znajduje. Tu warto zapytać, po czym poznają, że właśnie się znalazła? Jeśli zakładamy, że będą fanfary, ziemia zadrży i usłyszymy chóry anielskie, to możemy się nie doczekać. Jeśli czujemy, że potrzebujemy miłości w życiu, to po prostu zacznijmy reagować na różne sygnały. Inicjujmy kontakt z ludźmi, którzy się nam podobają, bierzmy udział w imprezach, spotkaniach, załóżmy profil w portalu randkowym. Krótko mówiąc, szukajmy OKAZJI do zawierania kontaktów. Jeśli jesteśmy gotowi na miłość, zaczynajmy szukać partnera w sposób funkcjonalny, czyli patrzmy z zaciekawieniem na osoby, które zwróciły naszą uwagę, nie zakładając z góry: „może to on?”. W pewnym sensie to prawda, że miłość sama do nas przychodzi, bo sam akt zakochania się nie jest aktem woli. Ale zanim to nastąpi, liczy się AKTYWNE CZEKANIE. Miłość przychodzi wtedy, gdy jesteśmy gotowi na „ciąg dalszy”, kiedy nie jesteśmy zbyt mocno okopani w swojej samotności i nie jest ona dla nas azylem, z czego niestety często nie zdajemy sobie nawet sprawy.
--
Joanna Godecka - psychoterapeutka, Członkini Polskiego Stowarzyszenia Terapeutów Terapii Skoncentrowanej na Rozwiązaniach. Dyplomowany life coach, coach oddechu z tytułem Diploma Master Practicioner. Certyfikowany Praktyk Integracji Oddechem i Integrującej Obecności. Prowadzi Gabinet Psychoterapii INSIDE YOU. Absolwentka Wydziału Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego. Autorka wielu poradników psychologicznych „Bądź pewna siebie”, „Nie odkładaj życia na później”, „Szczęście w miłości”, „Przestań się zamartwiać”. Ekspertka medialna i komentatorka wielu zagadnień związanych z psychologią, szczególnie z miłością na wielu poziomach.
Sylwia Stodulska-Jurczyk - od 2008 roku bacznie przygląda się życiu singli w Polsce i na świecie. Z radością zarządza działem porad w portalu randkowym Sympatia.pl, wspierając singli w ich dążeniu do spotkania odpowiedniego partnera. Najlepsze momenty w jej codziennej pracy to te, gdy czyta wiadomości od par, które w portalu znalazły miłość. Dzięki temu wie, że to co robi, ma sens. Autorka artykułów i wywiadów o relacjach, związkach i singlach (m. in. dla Onet.pl, Sympatia.pl, Zwierciadło.pl, „Fakt”, „Dbam o zdrowie”).