Jak sprawić, by mężczyźni padali ci do stóp

Ty także masz swoje mocne strony. To nic, że nie należy do nich idealna sylwetka czy twarz supermodelki z żurnala. Wykorzystaj to, co natura dała ci najlepszego! Na przykład umiejętność prowadzenia rozmowy – jeśli jesteś typem intelektualistki. Albo świadome wykorzystanie mowy ciała – jeśli masz pamięć ruchową, zmysł obserwacji i intuicję. Albo też sztukę prawienia komplementów – jeśli dobrze znasz się na ludziach i wiesz, jak uwieść rozmówcę. Wybierz swój sposób – i przygotuj się na sukces we flircie.

Daj mu znak, że wpadł ci w oko

Dla mężczyzny zawsze bardziej interesująca jest ta kobieta, która sygnalizuje dostępność od tej, która ma buzię jak z obrazka, ale obojętnie patrzy w sufi t. Mężczyźni to leniuszki. Wbrew temu, co wmawiały ci przedszkolanki, czytające przed leżakowaniem bajkę o Śpiącej Królewnie albo księżniczce zamkniętej w wieży, żaden normalny facet nie będzie forsował żywopłotu z ostrokrzewu dla jakiejś lali. Dobra – myślisz – założę koszulkę z napisem „Jestem wolna” i z głowy. O nie! Aż tak prosto i łatwo być nie może. Powinnaś zakomunikować: „Jestem wolna, czekam na ciebie, bo jesteś bogiem seksu” – ale za pomocą ciała. Jak? Oto ściągawka: wciągnij brzuch, zepnij pośladki, wypnij piersi i przedefiluj wolnym krokiem obok upatrzonej ofiary, rzucając jej powłóczyste spojrzenie (ogromnie w tym pomagają sztuczne rzęsy – do kupienia w każdej drogerii). „Złap” go wzrokiem, niech wasze spojrzenia zetkną się, a wtedy leciutko unieś do góry kąciki warg i brwi – przetrenuj to wcześniej przed lustrem. Masz wyglądać naturalnie, a nie jak Joker z serii o Batmanie. A potem oddal się. On podąży za tobą, zapewne sam zacznie rozmowę. Jeśli jest oporny i nie odezwie się pierwszy, cóż, trud nawiązania pierwszej rozmowy będziesz musiała wziąć na siebie. Gdy już zaczniecie gawędzić, po kilku minutach, wykorzystując sytuację (np. napierający na plecy tłum, jeśli rzecz dzieje się w miejscu publicznym) zrób szybki krok w jego stronę – i momentalnie wróć na poprzednią pozycję, uśmiechając się zalotnie. Psychologowie ten manewr nazywają znakiem zbliżenia. Kobieta sygnalizuje w ten sposób mężczyźnie, że pragnie, by ich znajomość się zacieśniła. Mężczyzna podświadomie rozumie ten znak, on robi z kolei krok do przodu i zostaje w tym miejscu – czyli bardzo blisko ciebie. Teraz pozostaje czekać, aż zaczną działać na niego twoje feromony, ewentualnie perfumy. Jeśli po kwadransie on nie leży na ziemi, kompletnie rozbrojony twoim czarem i wdziękiem – patrz tekstu część trzecia.

Mów, a jeszcze lepiej – słuchaj

Rozmowa może być wspaniałą formą flirtu i początkiem ciekawej znajomości. Ale, jak wiadomo, często rozmowa na początku się nie klei. Spróbuj stworzyć więź ze swoim rozmówcą – a wszystko pójdzie jak z płatka. Jaką znowu więź, pytasz? Chodzi o to, by on nabrał przekonania, że razem z tobą należy do jakiejś grupy – że jesteście najzwyczajniej na świecie podobni. Podobieństwo – to uniwersalne i działające natychmiastowo narzędzie wzbudzania w kimś sympatii. Aby szybko wykryć jakieś podobieństwo, zapytaj go o: zainteresowania („O, nurkujesz! To tak jak ja – to znaczy, ja dopiero zaczynam. Poradzisz mi coś?”), pochodzenie („Ojej, urodziłeś się w Poznaniu – moja ciotka tam mieszka, na Jeżycach...”), poglądy („Myślę dokładnie tak samo jak ty: miejsce ptaków jest w kurniku, to jest, chciałam powiedzieć, w karmniku”). Podobno świetnie jest zapytać o rodzinę – ale, gdy z kimś flirtujesz, tego tematu się wystrzegaj. Wszak chodzi o dobrą zabawę, a tę mogłaby zepsuć świadomość, że twój obiekt zainteresowań ma nadopiekuńczą mamusię albo trójkę nieślubnych dzieci. Najpierw powal go swym urokiem, niech pełza u twych stóp. A ewentualnymi pytaniami o rodzinę zajmiesz się po kapitulacji. Obiektu, rzecz jasna.

Zachwyć się nim – to działa

Jakkolwiek wydaje ci się to naiwne – słodzenie nieodmiennie działa na mężczyzn. Są próżni jak pawie i zakochani w sobie, bez wyjątku. Mają też żal do całego świata za to, że świat ów kompletnie nie podziela tego płomiennego uczucia. I tutaj wkraczasz ty – otwarcie przyznając, że ależ tak: on jest boski, przemądry, przewspaniały! Twój komplement nie może jednak trącić sztampą. Dobrze jest powiązać go z jakimiś emocjami, podkreślić, jak bardzo coś cię poruszyło. Zamiast mówić mu: „To dobrze, że jesteś taki stanowczy”, powiedz raczej: „Podoba mi się, że jesteś taki stanowczy... To bardzo męskie!”. W ogóle komplementuj raczej cechy charakteru twojego obiektu zainteresowań, za każdym razem sugerując delikatnie, że tylko prawdziwi macho takowe posiadają, niż wygląd. Możesz też komplementować coś, co jest jego własnością – np. jego auto („Wspaniały polonez! To takie solidne auto!”), psa, komputer, telefon. Wystrzegaj się jednak sformułowań typu: słodki, maleńki, uroczy, milusi. Wszystko, co ma prawdziwy mężczyzna jest wielkie. Przynajmniej... on tak uważa.