Reklama

Nastawia syna przeciw mnie

Teściowa kiedyś mnie wykończy – żali się Kinga, 33-letnia sekretarka. – Przy niej czuję się jak oferma życiowa. Ilekroć ją spotykam, od razu staję na baczność. Już kiedy się poznałyśmy, nie przypadłyśmy sobie do gustu. Spojrzała na moją spódnicę, uśmiechnęła się pod nosem i rzuciła: „Czy aby nie za krótka?”. Nie spodobało się jej też, że jestem „tylko” sekretarką. Wymarzyła sobie, że jej syn ożeni się z panią doktor, profesor albo dyrektor. „Jaką ty, dziecko, skończyłaś szkołę? Ile znasz języków? Tylko angielski? Całe życie masz zamiar podawać kawę?” Popłakałam się po tej rozmowie, ale Darek zbagatelizował sprawę: „Oj, przestań, mama jest aniołem, tylko czasem ma jakieś uwagi. Na pewno cię pokocha”. Jakoś nie pokochała…

Reklama

Najchętniej utopiłaby mnie w łyżce wody

Nawet nie stara się ukryć niechęci do mnie. Wyraża swoją dezaprobatę nie tylko słowami, ale i gestami, mimiką. Wykrzywia usta i kręci głową, gdy mówię; cmoka ze zniecierpliwieniem, kiedy coś robię. Nie przepuści okazji, by wytknąć mi najmniejsze potknięcie. Darek początkowo ignorował jej uwagi pod moim adresem, ale – jak to się mówi – kropla drąży skałę. Zwłaszcza że teściowa działa metodycznie. Nie przestaje sączyć synowi do ucha tekstów w stylu: „Ależ ta Kinga kiepsko gotuje. A jak się ubiera!”. Ostatnio mąż zwrócił mi uwagę, że może powinnam odświeżyć garderobę i pójść na kurs kulinarny. Czuję, że oddalamy się od siebie, że ona przeciąga go na swoją stronę. Darek coraz chętniej chodzi do mamusi na niedzielne obiadki. Gdy kiedyś próbowałam wykręcić się od takiego spotkania, nie chciał o tym słyszeć: „Zrobimy mamie ogromną przykrość. Poza tym raz na jakiś czas chcę zjeść coś dobrego”. Nie wytrzymałam i krzyknęłam, że w takim razie powinien ożenić się z kucharką albo… swoją matką. Jak tak dalej pójdzie, nasze małżeństwo legnie w gruzach. Już jest na ostrym zakręcie.

Co na to PSYCHOLOG

Mówi Tatiana Ostaszewska-Mosak: Matka jest czasem tak „zakochana” w swoim synu, że nie potrafi dzielić się nim z inną kobietą. Każda kandydatka na żonę wydaje się jej za mało wykształcona, za brzydka itd. Kiedy mężczyzna jednak postawi na swoim i się ożeni, matka czuje się odrzucona, zdradzona. Nie daje za wygraną – wytyka błędy, które popełnia synowa, zwraca uwagę na jej wady, wciąż krytykuje (to spotkałoby każdą kobietę, która zostałaby jego żoną). W takiej sytuacji warto zaangażować męża w naprawianie relacji z teściową. Niech pokaże, że nadal jest jej ukochanym dzieckiem; że pamięta o jej imieninach, ulubionych kwiatach; ma czas, by do niej zadzwonić czy wpaść z wizytą. Drobne gesty potrafią zdziałać cuda. Wystarczy powiedzieć: „U ciebie, mamuś, wszystko smakuje najlepiej”, by rodzicielka poczuła się znów doceniona. Jeśli facet da matce do zrozumienia, że w jego sercu nadal zajmuje pierwsze miejsce, ta łatwiej zniesie fakt, iż na co dzień u jego boku jest ktoś inny. Pracujmy też nad umacnianiem swojego małżeństwa. Romantyczna kolacja przypomni mężowi, dlaczego wybrał właśnie ciebie, zamiast zostać w domu na garnuszku mamusi.

We wszystko wtrąca swoje trzy gorsze

Gdybym wiedziała, że razem z Kubą poślubiam jego matkę, zastanowiłabym się dwa razy – wzdycha Daria, 30-letnia urzędniczka. – Moja teściowa wszystko wie najlepiej. Tylko ona potrafi odpowiednio przyprawić mięso, dobrać dodatki do sukienki, urządzić dom, wychować dzieci. Nie przepuści żadnej okazji, by wtrącić się w nasze życie, podważyć słuszność jakichś decyzji. Nic w rodzinie nie dzieje się bez jej przyzwalającego lub karcącego spojrzenia. Jest niczym ojciec chrzestny włoskiej mafii lub królowa matka. Teść zawsze siedział u niej pod pantoflem. Zahukany, niepewny, zamknięty w swoim świecie. Kuba na początku małżeństwa był szczęśliwy, że może wyrwać się spod tyranii mamusi. Jednak związek z nią jest chyba silniejszy niż z innymi osobami. Bo kiedy zastanawialiśmy się nad wyborem mieszkania, ją poprosił o radę. Przymknęłam na to oko. Jeśli mój mężczyzna ma się poczuć pewniej, konsultując się z rodziną w tak ważnej sprawie, przeżyję to. Ale z czasem zaczął wydzwaniać do matki z byle problemem. A to już lekka przesada!

Wchodzi z butami w nasze życie

Ostatnio kontakty z matką męża stały się częstsze, bo przyszła na świat nasza córka. Babcia oczywiście zaoferowała pomoc przy małej. Na początku myślałam, że to świetne rozwiązanie. Musiałam wrócić do pracy, a na opiekunkę nie bardzo było nas stać. Szybko jednak się przekonałam, że codzienna obecność teściowej w domu to prawdziwy koszmar. Kiedy wracałam zmęczona z biura, słyszałam: „Musisz to, musisz tamto…”, „Ja zawsze, ja nigdy…”. Kilka razy ostro pokłóciłyśmy się o sprawy związane z opieką nad Weroniką. Ja np. uważam, że dziecka nie należy przegrzewać ani przekarmiać, a teściowa przeciwnie – wkłada na nie kilka warstw ubrań i wmusza jedzenie. Stąd mała jest ciągle spocona i wygląda jak pączek w maśle. Kiedy próbuję teściowej tłumaczyć, zmienia temat lub kwituje: „Co ty tam wiesz o wychowywaniu”. Mam już tego serdecznie dosyć! Ona wchodzi z butami w nasze życie. Ale jak to przerwać?

Co na to PSYCHOLOG

Mówi Tatiana Ostaszewska-Mosak: Poślubiając kogoś, poślubiamy całą jego rodzinę. Nie mamy co liczyć, że niesympatyczna teściowa zniknie jak zły sen. Jeśli do tej pory grała pierwsze skrzypce w życiu ukochanego syna, nie zrezygnuje tak łatwo z ważnej roli. Gdy mamy własne zdanie i chciałybyśmy po swojemu prowadzić dom, stanowimy zagrożenie – poprzez swoją samodzielność możemy zburzyć ustalony od lat porządek. Teściowa więc dąży (czasem nieświadomie) do tego, by podważyć pozycję nowej kobiety w rodzinie. Dlatego warto już od początku wyznaczyć terytorium wpływów. Jeśli matka męża będzie próbowała wprowadzać swoje rządy „na naszym podwórku”, mówmy wyraźnie: „Mamo, u ciebie jest tak, ale pozwól, że u nas będzie inaczej”. Grzecznie, ale stanowczo reagujmy na wszelkie próby podważenia naszego autorytetu. Na każde „musisz”, „powinnaś” odpowiadajmy: „zastanowię się”, „pomyślę nad tym”. W ten sposób wysyłamy sygnał, że jesteśmy dorosłe i w sprawach dotyczących naszej rodziny będziemy decydowały same. Nie należy odpuszczać, bo jeśli raz pokażemy, że na czymś nam nie zależy i dla świętego spokoju postąpimy wbrew sobie, sytuacja będzie się powtarzać.

Bardzo absorbuje mnie swoimi sprawami

Koleżanki zawsze zazdrościły mi teściowej – opowiada Agata, 35 lat, tłumaczka. – Mama Maćka rzeczywiście sprawia wrażenie superbabki. Zawsze elegancka, zadbana, chodzi na basen, do kina, często się śmieje. Szybko znalazłyśmy wspólny język. Po tym, czego nasłuchałam się na temat teściowych, byłam szczęśliwa, że trafiłam tak dobrze. Wychodziłyśmy razem na kawę, zakupy, do kosmetyczki. Było fajnie, dopóki nie urodziłam bliźniaków. Teściowa powiła tylko Maćka i zawsze miała sztab babć oraz ciotek do pomocy. Nie rozumiała więc, co znaczą zarwane noce, dwójka dzieci płaczących na okrągło, praca, którą trzeba wykonać na wczoraj. Dzwoniła do mnie w najmniej odpowiednich momentach i chyba coraz bardziej irytował ją mój zmęczony głos. Oczywiście nigdy nie zaproponowała, że mi pomoże, zajmie się dziećmi. Potrafiła za to godzinami opowiadać o imieninach u znajomej, nowych ciuchach, książce, którą ostatnio przeczytała. Słuchałam tego, nie chcąc jej robić przykrości. Czułam jednak coraz większy żal, że kiedy ja padam na nos, ona się dziwi, że na nic nie mam czasu. „Moja droga, zamieniłaś się w kurę domową, musisz coś z tym zrobić” – wyrażała dezaprobatę. Łatwo powiedzieć…

Nie mogę być jej niańką

Kiedy bliźniaki podrosły i mogę w końcu trochę odetchnąć, znaleźć chwilę na poczytanie książki czy pójście na wystawę, okazało się, że teściowa ma problemy. Wdała się w romans, nawet rozwiodła dla tego faceta, a on po paru miesiącach okazał się draniem. Zaczęło się wypłakiwanie na moim ramieniu, błagalne telefony: „Proszę cię, przyjedź do mnie. Nie przeżyję kolejnego samotnego wieczoru”, itp. Wiem, że ona cierpi, ale jestem już zmęczona rolą powiernicy i opiekunki. Sugerowałam mężowi, by wytłumaczył jej, że ja też mam swoje życie. W odpowiedzi słyszałam tylko: „Ale ona bardzo cię teraz potrzebuje”. Szkoda, że jego mama nie była taka pomocna, kiedy to ja „pchałam pod górkę swój wózek”.

Co na to PSYCHOLOG

Mówi Tatiana Ostaszewska-Mosak: Kochamy z teściową tego samego faceta, potrafimy więc czasem się zaprzyjaźnić. Na początku taka sytuacja wydaje się zaszczytem. Rzadko przecież się zdarza, by synowa była bezwarunkowo akceptowana i obdarzana zaufaniem. Staramy się więc nie zepsuć tej sielanki i bez namysłu pozwalamy, by matka męża angażowała nas w swoje sprawy. Po jakimś czasie taki układ zaczyna nam ciążyć. Teściowa wypija z nas całą energię, brakuje nam siły i czasu dla własnej rodziny. Jeśli sytuacja nas męczy, nie udawajmy, że wszystko jest w porządku. Postawmy na szczerość. Wcześniej czy później i tak wykrzyczymy teściowej, że czujemy się wykorzystywane. Lepiej rozbroić bombę, niż czekać, aż wybuchnie. Jasno komunikujmy naszą hierarchię wartości, np.: „Nie mogę dziś przyjść do ciebie, bo muszę zająć się dziećmi”. Mówmy, co czujemy, i wspólnie z teściową szukajmy kompromisów. „Chcesz spędzać z nami więcej czasu? Przyjdź, pomóż przy wnukach, posiedź, pogadaj”.

Porównuje mnie do poprzedniej synowej

Cały czas żyję w cieniu byłej żony mojego męża – skarży się Kasia, 28-letnia bibliotekarka. – Wojtek rozwiódł się z Anką z powodu niezgodności charakterów. On jest domatorem, a ona wolała codzienne imprezki, częste wypady na narty czy nurkowanie. Nie chciała słyszeć o dzieciach, pichceniu obiadków, wieczorach z mężem w kapciach. Za to zawsze świetnie wyglądała, błyszczała w towarzystwie, pracowała w prestiżowej firmie. Teściowa ją uwielbiała. Mogła się nią pochwalić. Kiedy dowiedziała się o rozwodzie, rwała włosy z głowy. Uważała, że Wojtek popełnia największy błąd w życiu.

Jestem „tą gorszą”

On jednak miał dość fikcyjnego małżeństwa i postawił na swoim. Rok później poznał mnie, wzięliśmy ślub, mamy córeczkę Magdusię. Nasz związek jest bardzo udany, ale teściowa mnie nie akceptuje. Często rzuca zdania w stylu: „Tylko pierwsza żona jest prawdziwa”, „Małżeństwo bez ślubu kościelnego to nie małżeństwo”, „Najłatwiej złapać chłopa na dziecko”. Nie mieści się jej w głowie, że Wojtek naprawdę mnie kocha i jest ze mną szczęśliwy. Pewnie dlatego, że jej zdaniem jestem nijaka, nieciekawa, niegodna jej syna. Nie taka jak Ania! Kiedyś niechcący podsłuchałam jej rozmowę telefoniczną: „Nie mogę patrzeć, jak Wojtuś się przy niej marnuje. A miał taką wspaniałą żonę” – mówiła. Strasznie to przeżyłam. Gdyby nie dziecko, odeszłabym wtedy od męża. „Może ja rzeczywiście jestem taka beznadziejna. Po co będę łamać mu życie?” – myślałam. W końcu opowiedziałam mu o wszystkim. Zdenerwował się, zrobił matce awanturę, a ta wyzwała mnie od szpiegów. Przestała zapraszać nas na uroczystości rodzinne, nie spędzamy wspólnie świąt. Kiedyś poszłam do niej i poprosiłam, by przyszła do nas na Wielkanoc. Usłyszałam tylko: „Przez ciebie straciłam syna”…, i trzask drzwi. Widzę, że Wojtek przeżywa tę sytuację, ale podobnie jak ja nie widzi z niej wyjścia.

Co na to PSYCHOLOG
Reklama

Mówi Tatiana Ostaszewska-Mosak: Jeśli teściowa stawia nam za wzór ideał, któremu (jej zdaniem) nie sięgamy do pięt, postarajmy się to po prostu przeczekać. Prawda jest taka, że wcześniej czy później musi nas zaakceptować. Jest w końcu matką i babcią. Nie może zerwać stosunków z synem i wnukami tylko dlatego, że coś jej się nie podoba. Musi jedynie okazać, jak bardzo jest niezadowolona z wyboru syna. Nie ma co polemizować z jej uwagami, udawać idealną synową. Ona i tak nas „przeczołga”, by potem okazać łaskawość. Oczekiwanie na tę chwilę może być trudne, ale zamiast płakać po kątach, lepiej skoncentrować się na budowaniu małżeństwa. Najważniejsze to pokazać, że związek jest jak mocna skała. Gdy teściowa zobaczy, że wali głową w mur, odpuści.

Reklama
Reklama
Reklama