Reklama

Droga Elżbieto...
Nie umiem sobie radzić z moimi lękami. W każdej sytuacji, gdy pojawia się jakaś niewiadoma. Spóźnia się pociąg – myślę, że się wykoleił. Czekam na wynik egzaminu i jestem pewna, że oblałam. Wciąż się zadręczam, co będzie, gdy stracę pracę? Wyobraźnia podpowiada mi najgorsze rozwiązania i zaczynam wierzyć, że tak właśnie się stanie. To bardzo utrudnia życie. Co robić?

Magda

Reklama

odpowiada ELŻBIETA BRODOWSKA, psycholog

Zlękiem trudno walczyć, bo jest to uczucie paraliżujące. Strach odbiera energię i sprawia, że boimy się wyrażać własne potrzeby i własne opinie. Żyjemy na pół gwizdka, nie rozwijamy się. Jeśli ktoś odczuwa lęk, nie można mu powiedzieć: „Przestań myśleć pesymistycznie, a wszystko się zmieni”. Zalękniony człowiek nie potrafi, ot tak, wziąć się w garść.

SKĄD TEN LĘK?
Snując w głowie najgorsze scenariusze, nieświadomie wyrażamy potrzebę kontrolowania rzeczywistości. Jest to mechanizm obronny, który ma nas zabezpieczyć przed nieprzyjemnymi niespodziankami. Jeśli uprzedzimy w myślach wszystkie możliwe wypadki, zdradę, utratę pracy, to w chwili, gdy nasz koszmarny sen się ziści, możemy sobie powiedzieć, że... „byłyśmy na to przygotowane”.
Mechanizm ten ma nas chronić przed rozczarowaniem i bólem psychicznym. Faktycznie jest jednak inaczej. To my same, przeżywając emocje związane z nieistniejącymi dramatami, sprawiamy sobie ból. Naukowcy zajmujący się naszym zdrowiem psychicznym dawno udowodnili, że 80% lękowych problemów rozgrywa się w wyobraźni. Niepotrzebnie tracimy czas i energię na „odczynianie” ewentualnych złych wydarzeń. Zajęte analizowaniem tego, co może się stać, tracimy realny wpływ na przyszłość. A jest on możliwy tylko wtedy, gdy ryzykujemy, pomimo trudności i lęków.

WARTO RYZYKOWAĆ
Często mówię moim pacjentkom, które – podobnie jak pani – odczuwają silne lęki, że kiedy boją się zaryzykować coś dla swojego rozwoju, tracą „na wejściu” 100%. Jednak gdy mimo niepokoju decydują się uczynić maleńki krok, ryzyko porażki czy straty spada już do 50%. Statystyka mówi sama za siebie! Wyobraźmy sobie sytuację, najbanalniejszą w świecie. Dziewczynie podoba się chłopak. Wie, że spotka go u koleżanki, ale jest przekonana, że nie zwróci na nią uwagi, więc zostaje w domu. Tą decyzją odbiera sobie szansę na powodzenie.

Reklama

JAK POMÓC?
Musi pani dotrzeć do pierwotnego źródła lęku. Może taki sposób myślenia o życiu był częsty w pani domu? Może nie udało się pani otrząsnąć po jakimś trudnym wydarzeniu?
Proszę poszukać szczerej, życzliwej osoby w najbliższym otoczeniu, która pomoże pani spojrzeć na życie obiektywnie, z zewnątrz. Jeśli okaże się to niewystarczające, sugerowałabym poszukanie profesjonalnego wsparcia psychologicznego. Proszę z tym jednak nie zwlekać. Opisywane przez panią objawy lękowe oprócz tego, że utrudniają normalne, satysfakcjonujące życie i blokują pani rozwój (np. z obawy przed utratą pracy nie porozmawia pani z przełożonym o możliwości awansu), mogą też stać się podłożem wielu chorób: bólu głowy, brzucha, nadciśnienia, problemów z jelitami, wrzodów żołądka itd. Mogą też stanowić problem w wychowaniu dzieci, które zarażamy swoim lękiem, mówiąc: „Nie wychodź z domu, bo coś ci się stanie”, „Nie właź na drzewo, bo złamiesz rękę”. Mądra pomoc odwróci tę tendencję. Trzymam za panią kciuki, pani Magdo!

Reklama
Reklama
Reklama