Reklama

Dlatego proponujemy ci krótki „przewodnik po rozstaniu”. Dowiesz się, co może cię czekać i jak sobie pomóc.

Reklama
ETAP 1 Szok: to chyba nie może być prawda?

Na początku ta informacja – że to już koniec – w ogóle do nas nie dociera. Łudzimy się, że to jakaś pomyłka, że może partner mówi tak tylko, by nas zranić. Całą energię życiową przeznaczamy na udowodnienie jemu, i przekonanie samych siebie, że ten związek nadal istnieje, że ma przyszłość. W zależności od tego, jak długo byliście razem, etap ten trwa od kilku tygodni do nawet kilku miesięcy. RADA: Staraj się nie przeciągać tego etapu, nie oszukuj się. Jesteście dorosłymi ludźmi. Jeśli on powiedział, że odchodzi i odszedł, możesz zapytać po kilku dniach, czy to jego ostateczna decyzja. Jeśli potwierdzi, więcej do tego pytania wracać nie ma sensu. Skończyło się – uświadom to sobie, bo nie ma innego wyjścia. Pomoże ci w tym opowiedzenie o tym, co się stało, kilku osobom. Siostrze, mamie, trzem przyjaciółkom. Opowiadając, uporządkujesz emocje, które kłębią się już w tobie, ale których sama nie potrafisz jeszcze nazwach.

ETAP 2 Złość: jak on mógł zrobić mi coś takiego!

Gdy przyjmiesz do wiadomości fakt, że ukochany cię opuścił, wpadniesz w prawdziwą wściekłość. Będziesz chciała krzyczeć, wyć, zrobić coś złego – najchętniej jemu, zranić go, zniszczyć coś, na czym zależy mu najbardziej. Opinię w pracy, samochód, nowy związek. Wszystko jedno za jaką cenę, byleby go bolało! RADA: Gniew jest jak stan zapalny, który powstaje w nodze w chwili, w której kość zostanie złamana. Teraz taki stan zapalny panuje w twoim sercu. I dobrze – to pomaga zmobilizować cały organizm do walki, to początek procesu gojenia! Wściekłość ma to do siebie, że nierozładowana narasta i staje się straszną, niszczącą siłą. Dlatego musisz się jakoś wyżywać – ale nie spełniając wszystkie swoje najdziksze zachcianki. Musisz rozładować agresję tak, by nikogo nie skrzywdzić, w tym byłego czy jego nowej partnerki, o waszych wspólnych dzieciach nie wspominając. Możesz odnaleźć w domu jakieś rzeczy, które zostawił, i kilka z nich... zniszczyć. Podrzyj jego koszule, nożyczkami potnij swetry. Ich to nie będzie bolało, a byłemu powiesz po prostu: „Sorry, ale byłam na ciebie tak zła, że musiałam dać ujście tym emocjom. Wiesz, początkowo chciałam to zrobić z twoim autem”. Możesz też pisać do niego list – długaśną epistołę pełną żalu, gniewu i epitetów. Nie wyślesz go – podrzesz, a jeszcze lepiej – spalisz. Dobrze też zrobi ci wysiłek fizyczny. Może przemeblujesz mieszkanie albo oddasz się pracy na działce?

ETAP 3 Smutek: moje życie już się skończyło...

Jesteś zmęczona. Zmęczona całą tą historią. Znużona własną złością, atakami wściekłości. Nagle zdajesz sobie sprawę, że nie czujesz nic. Jakbyś znalazła się za grubą szybą. Nic do ciebie nie dociera, nic cię nie obchodzi. Czujesz się wypełniona smutkiem jak dzban pełen łez. Masz wrażenie, że wszystko utraciło sens, zatraciły się gdzieś smaki, kolory, zapachy, emocje. RADA: Płacz, ile wlezie. Gdy tylko najdzie cię na to ochota. Nie próbuj samej siebie stawiać na nogi, mówiąc: „Koniec tej rozpaczy, czas wziąć się w garść!”. Tu nic nie przyspieszysz. Właśnie w tej chwili odbywa się podstawowy proces gojenia złamanego serca – ono zaczyna się powolutku zrastać, choć ty tego tak nie widzisz. Opiekuj się sobą, rozpieszczaj się. Chodź sama do kina, rób sobie drobne przyjemności. Postaraj się wyjść do ludzi. Spotykaj się ze znajomymi, ich obecność pomoże ci wyłonić twoją nową „ja”, w oderwaniu od byłego partnera. Czatuj w internecie – będziesz mogła tam anonimowo się wygadać i poznać nowe towarzystwo. Ale nie spotykaj się na razie z mężczyznami, nie randkuj. Jest na to za wcześnie. Jeśli się w tym momencie zakochasz, zaangażujesz się w bliską relację tylko dlatego, że ten nowy będzie inny – albo przeciwnie, taki sam jak były partner. Zaczekaj, aż będziesz w stanie wybrać to, co dla ciebie dobre, by poprzedni związek nie rzucał cienia na nowy.

ETAP 4 Akceptacja: było, minęło, ja idę naprzód!
Reklama

Pamiętaj, że poprzednie stadia mogą się mieszać, powtarzać, ale w końcu pewnego dnia ze zdziwieniem odkryjesz, że rozstanie nie jest już głównym wydarzeniem definiującym twoje życie. Prawdopodobnie już od dawna nie zaprząta twoich myśli, pojawia się tylko czasami jak wspomnienie o złamaniu nogi na nartach, gdy miałaś piętnaście lat. To dobrze. To znaczy, że wbudowałaś to rozstanie w historię swojego życia. Jako coś, co ci się przydarzyło, ale co nie ma już na ciebie wpływu. RADA: Twoje serce w końcu dobrze się zrosło. Teraz dopiero jesteś gotowa, by otworzyć je wreszcie przed innym mężczyzną!

Reklama
Reklama
Reklama