Reklama

Pamiętacie taki stary dowcip? Skrępowani rodzice mówią do pociechy: "Może porozmawialibyśmy o seksie?". Dziecko wzdycha i mówi: "No dobrze. A czego konkretnie chcielibyście się dowiedzieć?".
Dzisiaj takiej odpowiedzi może udzielić i trzynastolatek. I to już wcale nie jest śmieszne. Nastolatki za wszelką cenę chcą być dorosłe, nic nowego. Ale ostatnio nawet kilkulatki noszą odkryte brzuchy i dżinsy biodrówki. Używają błyszczyków do ust i wzbudzają entuzjazm dorosłych, gdy tańcząc, ruszają biodrami jak gwiazdy pop w ociekających erotyką teledyskach. Seks dziś jest wszędzie. Wylewa się z telewizji, billboardów, gazet. Stał się oficjalną dźwignią reklamy. Czy można się dziwić, że interesują się nim także gimnazjaliści, w których ciałach zabuzowały hormony? A do ich dziecięcych głów otoczenie wciąż pompuje przekonanie, że uprawiają go wszyscy (na pewno - coraz więcej nastolatków). W domach, na imprezach, w parkach.
Seks staje się sportem, sposobem na zaimponowanie znajomym, walutą wymienialną na pożądane dobra. Czasem rozpaczliwą próbą zatrzymania ukochanego przy sobie (z różnym skutkiem). Ale o tym nastolatkowie nie wiedzą. Rodzice zaś jeszcze nie zdają sobie sprawy, co tak naprawdę przeżywają ich dzieci.

Reklama
Karolina, 13 lat, II klasa gimnazjum: Zakochałam się, a on chciał dowodu miłości

Kiedyś powiedział, że go nie kocham, jeśli nie chcę tego samego, co on. Innym razem - że lekarz kazał mu opróżniać nasieniowody, bo inaczej może być bezpłodny. I co ja na to. Raz się pokłóciliśmy i on powiedział, że może nie powinniśmy być razem. Zaczęłam płakać. Wtedy mnie mocno przytulił - opowiada, gdy spotykamy się, by porozmawiać o nastolatkach. - Byliśmy sami w domku mojej babci na terenie ogródków działkowych. Przyszliśmy podlać grządki. Nikogo w pobliżu, cisza, upał, brzęczenie pszczół... Zaczęliśmy się całować, a potem...
Tak strasznie nie chciałam go stracić. Serce waliło mi jak młot. Drewniana ława w altance była strasznie twarda. Już po wszystkim rozpłakałam się ze zdwojoną siłą - Karolina znowu ma łzy w oczach. Rodzice by mnie zabili - Wcale "tego" nie chciałam. Nie czułam się jeszcze gotowa - mówi.
Wygląda jeszcze dziecinniej, niż wskazuje jej metryka. Okrągła buzia, kręcone włosy ściągnięte w kucyk. Dżinsy, T-shirt z zabawnym nadrukiem. Bez biustonosza, bo i powodów brak. Przy torbie z mnóstwem kieszeni wisi pluszowy zajączek. Karolina bawi się nim bezwiednie. - Miałam do Maćka żal, że to się stało. On wrócił do domu zrelaksowany. A ja? Rozdygotana i z ubrudzoną spódnicą. Przekręciłam ją na bok, by nikt nie zobaczył. Prałam ją i płakałam. Potem miesiąc żyłam w panice, że jestem w ciąży. Wymiotowałam ze zdenerwowania i myślałam: to objaw! Spóźniał mi się okres. Na biologii akurat była mowa o rozmnażaniu. Przyjaciółka, która o wszystkim wiedziała, patrzyła na mnie ze współczuciem. - Rozmawiałaś o tym z mamą? - pytam. - Niby jak? - dziwi się. - "Mamo, poproszę naleśnik. Wiesz, spałam z Maćkiem" - Ja jej o pierwszej miesiączce nie umiałam powiedzieć. Zresztą gdyby rodzice się dowiedzieli, zabiliby mnie chyba - dodaje. - Co godzinę muszę im się meldować, gdzie i z kim jestem.
Za Maćkiem nigdy nie przepadali. Starszy o trzy lata, zbyt przebojowy jak dla nich. A oni mi nawet przekłuć uszu nie pozwalają. Gdy w telewizji zaczyna się scena erotyczna, zaraz któreś mówi: "A co na innym kanale?". Ja nie jestem małym dzieckiem. Ja już wszystko wiem.

Może myśli, że jestem łatwa

O tym, skąd się biorą dzieci oraz co robić, by ich nie było, Karolina czyta w prasie młodzieżowej. Ale wciąż ma mnóstwo wątpliwości. Czy można zajść w ciążę miesiąc po stosunku? A przez ubranie? Korzystając z tego samego ręcznika? Przez dotykanie? I czy na pewno wystarczy wziąć gorący prysznic, by pozbyć się plemników? W internecie pełno jest sprzecznych informacji. - W szkole mieliśmy przygotowanie do życia w rodzinie. Nikt jednak nie miał śmiałości pytać o takie rzeczy. Żeby nie wyszło, że nie wie - mówi.
- Spotykasz się jeszcze z Maćkiem? - pytam. - Widzieliśmy się potem jeszcze dwa razy, ale jakoś rozmowa nam się nie kleiła. - Masz złamane serce? - Pewnie myśli, że jestem łatwa. A jeżeli to komuś powie? Chłopaki rozmawiają o takich rzeczach - martwi się. - Może byłam kiepska?

Nie byłam u spowiedzi

Swoje przeżycia Karolina notuje w pamiętniku. Kwiecień: pierwsza randka, spacer podczas deszczu. Maj: na urodziny maskotka od niego. Pierwszy pocałunek, pierwsze dotknięcie piersi: Wciągała brzuch, by nie pomyślał, że jest za gruba. Skrupulatnie zapisywała nawet jego wyznania. Ostatnie strony były wypełnione maczkiem, z mnóstwem wykrzykników. Niedawno je wyrwała i podarła na kawałki, by nikt ich nie przeczytał. - Staram się o tym nie myśleć - mówi. - Jakby nic się nie zdarzyło. Nie opowiadam koleżankom. Jak gdyby nigdy nic przyjmuję komunię. Nie, nie spowiadałam się. Ponoć nigdzie nie jest napisane, że "tego" nie wolno robić bardzo wcześnie.

Reklama

NASZ EKSPERT RADZI

Ewa Woydyłło, psycholog i psychoterapeutka
Ważna zasada pedagogiczna mówi: nie należy dziecku niczego zabraniać, jeżeli nie można sprawdzić, czy się zastosowało. Bo wtedy zakazy skłaniają je do działania ukradkiem. Nie mówmy więc nastolatkom: "Nie wolno współżyć", ale tłumaczmy, co robić, by nie zajść w ciążę, nie zarazić się chorobą weneryczną czy HIV. Młodzi powinni usłyszeć od dorosłych np.: "Cieszymy się, że jesteście ze sobą. Kochamy was, chcemy, byście byli szczęśliwi. Dlatego radzimy: poczekajcie z decyzją o współżyciu. Za parę lat seks będzie wam zupełnie inaczej smakował". Warto też mówić córce, że pochopnego "pierwszego razu" zawsze się żałuje. Wytłumaczyć, że teraz chłopak wydaje się fajny, ale za kilka lat można myśleć o nim z niechęcią czy wstrętem. Dziecko powinno czuć w nas oparcie, by w razie dramatu nie zostało z nim samo.

Reklama
Reklama
Reklama