Dlaczego nie mogę na niego liczyć
Często okazuje się, że wcale nie jesteś z ukochanym na dobre i na złe. Kiedy pojawia się problem albo dodatkowe obowiązki - on nagle chowa głowę w piasek.
- Naj
Ewa, 25 lat: Mąż jest gościem w domu
Kiedy zaszłam w ciążę, Marcin z radości nosił mnie na rękach. Jednak szybko okazało się, że to wszystko było na pokaz. Dziś jego rodzicielskie obowiązki ograniczają się do chwalenia się przed kolegami, jakie ma cudowne dziecko. Pranie, gotowanie, zakupy - to wszystko jest wyłącznie na mojej głowie. Cały dzień jestem sama z dzieckiem, bo Marcin nagle zaczął brać nadgodziny, a na dodatek udziela się towarzysko jak nigdy. To spotka się z kolegą z liceum, to odwiedzi znajomego z wojska. Przypomniał też sobie o dawnym hobby i każdą wolną chwilę spędza na korcie tenisowym. Przychodzi do domu jak do hotelu. Dlaczego w niczym mi nie pomaga? Czy on w ogóle kocha mnie i córkę?
Co na to psycholog
Wielu mężczyn reaguje na pojawienie się dziecka ucieczką. Czasem jest to wynik niedojrzałości, tchórzostwa, niekiedy wygody czy zazdrości o partnerkę. Bywa, że miłość ojcowska, a także poczucie odpowiedzialności za rodzinę rodzi się latami. Ewa nie może się załamywać, ale sprytnie wciągać męża w opiekę nad dzieckiem.
Beata, 30 lat: Czy tylko ja mam zajmować się chorym dzieckiem?
Trzy miesiące temu nasz synek poszedł do przedszkola, a ja wróciłam do pracy po urlopie wychowawczym. Niestety, mały ciągle chorował. Okazało się, że ma astmę, i pediatra zalecił, by jeszcze przez rok potrzymać go w domu. Myślałam, że jakoś rozwiążemy z mężem ten problem, a tymczasem on zachowywał się tak, jakby ta sprawa zupełnie go nie dotyczyła. Najpierw "poradził", żebym nie panikowała, bo mały na pewno się zahartuje. A potem powiedział: - Załatw to jakoś - i po prostu włączył telewizor. Kiedy ze złością burknęłam, że może to on będzie brał zwolnienia albo zrezygnuje z pracy, spojrzał na mnie jak na wariatkę. Jestem wściekła. Dlaczego to tylko moja sprawa? Przecież dziecko jest nasze, wspólne.
Co na to psycholog
Panowie pogodzili się z naszą emancypacją. Z dumą opowiadają rodzinie i znajomym o swoich ambitnych i niezależnych żonach, ale w praktyce wygląda to trochę inaczej. W głębi duszy każdy mąż myśli podobnie: "Możesz, kochanie, być nawet prezesem banku i zarabiać krocie, ale dom, dziecko i obiad to twój podstawowy obowiązek". Poza tym w każdym panu jest trochę egoisty, który w pierwszym rzędzie dba o swoje męskie interesy. A jego życie zawodowe to tabu, którego nie ma prawa naruszyć żaden rodzinny tajfun. Dlatego Beata nie może liczyć, że mąż dobrowolnie opuści firmę i zajmie się chorym dzieckiem. Ma prawo jednak oczekiwać od niego pomocy i zaangażowania w rodzinne problemy. Niech spróbuje podawać mu gotowe rozwiązania, np: - Zatrudnimy opiekunkę. Ja umówię kandydatki, a ty wybierz najlepszą.
Agnieszka, 34 lata: Spłacamy kredyt, a on wydaje na głupstwa
Po wielu latach wynajmowania mieszkań postanowiliśmy kupić własny kąt. Wzięliśmy kredyt z banku i wpłaciliśmy pierwszą ratę w spółdzielni. Dla mnie jest oczywiste, że to oznacza zaciśnięcie pasa. Przestałam kupować ulubione gazety, zrezygnowałam z drogich kosmetyków. Ale Jan nie może zrezygnować ze swoich zachcianek. Co sobotę wraca z bazaru ze stertą płyt i filmów. Gdy tłumaczę mu, że nie stać nas na takie rzeczy, obraża się jak przedszkolak. Nie potrafi sobie niczego odmówić. Wydaje pieniądze na prawo i lewo. Ostatnio kupił DVD i wieże hi-fi. Po co? Przecież mieszkanie jest teraz sprawą priorytetową! I jak mamy spłacić ten kredyt?
Co na to psycholog
Jan, jak większość mężczyzn, cierpi na syndrom Piotrusia Pana, czyli - niech się wali i pali, ja muszę mieć swoje zabawki. Jest mu tym łatwiej, że jego żona oszczędza i czuje się odpowiedzialna za finanse rodziny. Trzeba to zmienić. Agnieszka powinna zaproponować mężowi, aby to on pilotował spłatę kredytu.
Anna, 54 lata: On lekceważy nasze problemy w sypialni
Już gdzieś od pół roku przytrafiają się nam w łóżku przykre niespodzianki. Mąż ma ochotę na zbliżenie, ale jego ciało odmawia posłuszeństwa. Zaprzyjaźniona lekarka doradziła mi, abyśmy wybrali się do seksuologa. Starałam się jak najbardziej delikatnie namówić na to męża. Wojtek najpierw się zdziwił, potem obraził i w końcu powiedział, że jest zdrowy i nie ma żadnych problemów. A jeżeli mnie coś nie pasuje, to może sama powinnam się leczyć. Czy jemu już nie zależy na naszym małżeństwie?
Co na to psycholog
To bardzo drażliwy temat, gdyż dotyka najważniejszej sfery mężczyzny - jego seksualnej sprawności. Nawet jeśli partnerzy są sobie bardzo bliscy, dla mężczyzny przekonanie, że spadła jego wydolność seksualna, jest końcem świata. Ze wstydu i lęku przed odrzuceniem woli więc bagatelizować problem, udawać, że go nie ma, albo obwiniać partnerkę. Najważniejsza jest w tym wypadku cierpliwa wyrozumiałość, czułość i dyskrecja partnerów. Jeśli mężczyzna upewni się, że nawet w tak trudnej chwili może liczyć na miłość żony, jest szansa, że sam pójdzie do lekarza.
Zofia, 46 lat: To na mnie spadła opieka nad jego matką
Gdy mąż zaproponował, by jego chora mama zamieszkała u nas, liczyłam, że weźmie na siebie choć część obowiązków. Bardzo się myliłam. Cała opieka nad teściową jest wyłącznie na mojej głowie. To ja muszę zwalniać się z pracy, by zawieź ją do lekarza. On nigdy nie ma na to czasu. Gdy proszę go o pomoc, narzeka na migrenę albo bóle w krzyżu. Padam ze zmęczenia, a on jeszcze dziwi się, że nie ma ciasta na deser!
Co na to psycholog
Piotr pewnie uważa, że zrobił już wystarczająco dużo. Sprowadził matkę do siebie, a więc jest dobrym synem. Całą resztę bez problemu przekazał na barki swojej żony. Ucieczka w pracę, wymigiwanie się od obowiązków to typowe zwalanie odpowiedzialności na kobietę. Zofia ma prawo wymagać od męża pomocy. Jeśli on nie chce sam się zaangażować, to może warto przeforsować wynajęcie płatnej opiekunki?