Jeśli ON cię tak nazywa, to znaczy, że kocha!
Są słowa, którymi nazywamy partnera tylko wtedy, gdy darzymy go prawdziwym uczuciem. Czy twój mężczyzna tak do ciebie mówi?
Jak mówimy do kochanej osoby?
Gdy kiedyś słyszałaś, jak zakochane pary wymieniają się czułymi słówkami, nie mogłaś uwierzyć, że można się w tak infantylny sposób zwracać do drugiej osoby. Ale kiedy sama się zakochałaś, odruchowo zaczęłaś nazywać ukochanego "misiaczkiem", "kotkiem", "gołąbkiem". To całkiem normalne! I teraz są na to naukowe dowody. Naukowcy z Uniwersytetu na Florydzie dowiedli, że dzieje się tak przez... naszych rodziców.
Język pełen zdrobnień jest właściwy dla niemowląt i najczęściej posługują się nim matki. To język, który wyraża miłość i zwiększa bliskość
- powiedział profesor Dean Falk serwisowi broadly.vice.com. Jak pokazują badania, dzieci uwielbiają taki sposób mówienia, zwłaszcza jeśli słyszą zdrobnienia od swoich mam. Jaki to ma związek z miłosnymi relacjami dorosłych ludzi? Profesor Falk uważa, że używając zdrobnień i nazw zwierząt wobec partnera, wracamy do dzieciństwa i do swojej pierwszej wielkiej miłości - matki. Chcemy się zbliżyć do ukochanej osoby, nawiązać więź, bawić się. Dzięki temu czujemy się też bardziej komfortowo i swobodnie, możemy odejść na chwilę od reguł, jakie obowiązują w dorosłym świecie, ram, które nas ograniczają. To oznaka szczerego uczucia! A więc jeśli usłyszysz od swojego mężczyzny, że jesteś jego ptysiem albo myszką, możesz być pewna, że to miłość.