Czy będziemy ze sobą szczęśliwi?
„Spójrz na przyszłą teściową, a dowiesz się wiele o swojej przyszłej żonie” – mówi obiegowa mądrość. Coś w tym jest – potwierdzają psycholodzy. I dodają, że można z dużym prawdopodobieństwem określić szanse powodzenia związków, przyglądając się ich rodzinom!
- Agnieszka Fedorczyk, Naj
Dawniej wszystko było prostsze: istniała instytucja zawodowej swatki, której zadaniem było kojarzyć małżeństwa. Zero romantyzmu, sto procent pragmatyzmu. Okropne, powiecie? Może i tak, jednak w zaskakująco dużej liczbie przypadków taka swatka działała lepiej niż najlepszy komputer w agencji matrymonialnej. Łączyła w pary ludzi, którzy tworzyli potem udane, kochające się małżeństwa. Wiedziała ona po prostu, gdzie szukać najlepszych partnerów: w podobnych rodzinach. Swatała młodych z takich samych środowisk, z podobną historią i o zbliżonym statusie. I to się na ogół sprawdzało.
Przyjrzyjcie się matkom. I babciom!
Wielka namiętność nie zawsze przeradza się w dobre małżeństwo. Ma ona to do siebie, że szybko się wypala i jeśli prócz niej dwojga ludzi nic nie łączy, zwykle się rozchodzą. Najczęściej po 3–4 latach związku, bo w takim czasie opadają emocje i para zaczyna dostrzegać wzajemnie swoje defekty. Natomiast związek małżeński zawierany na bazie przyjaźni, szacunku, wzajemnego podziwu – ma większe szanse na przetrwanie. Ale są jeszcze inne rzeczy, które ułatwiają harmonijny rozwój małżeństwa. Opisuje je psycholog Monica McGoldgrick w swojej książce „Family Life Cycle” („Cycle życia rodziny”). Według niej, podstawą na której można budować wspólne życie, są rodzinne podobieństwa w trzech kolejnych pokoleniach. Mogą one dotyczyć sposobu wychowania, kultywowania rytuałów, edukacji, doświadczenia itp. Na przykład: ojcowie młodej pary mają wyższe wykształcenie, matki są po maturze. Dziadkowie pochodzą ze wsi lub rodzin robotniczych, ale zdobyli wykształcenie i przenieśli się do miasta itd. Nie jest przypadkiem, że osoby pochodzące z rodzin arystokratycznych szukają partnerów wśród „swoich”. Nie robią tego dla zachowania błękitnej krwi, ale dlatego, że czują, iż mają podobny system wartości, uznają podobne rytuały (zjazdy rodzinne, wielkie wesela) i podobnie traktują ważne dla nich sprawy.
Oni do siebie nie pasują... czy na pewno?
Na pierwszy rzut oka ona i on kompletnie do siebie nie pasują. Ona – aktywna i otwarta na świat, on – cichy domator. Albo: ona – wielbicielka komedii romantycznych, on – oglądający wyłącznie rozgrywki Ligi Mistrzów. Czy w ogóle mają szansę? – Tak! – odpowiada z przekonaniem dr Danuta Gruszczyńska, terapeutka rodzinna. – Potwierdza to zarówno literatura fachowa, jak i moje blisko 30-letnie doświadczenie w terapii par. Różnice w stylu bycia, życia i zainteresowaniach mogą być ogromne. Obserwatorom wydaje się, że tych dwoje nie ma szans żyć zgodnie w małżeństwie. Ale dzieje się inaczej, bo ich podobieństwa tkwią głębiej. Kiedy przyjrzymy się ich rodzinom, edukacji, zwyczajom, majątkom – dostrzeżemy, jak wiele ich łączy. Czy w takim razie zakochani pochodzący z zupełnie różnych rodzin w ogóle nie mają szans? – Mają – uspokaja psycholog. – Pod warunkiem że posiadają też jakąś wspólną bazę: pasje, zawód. I gdy poświęcą czas, by poznać się i „dotrzeć”.
Nie tak szybko, skarbie!
Co może spowodować, że mimo wielu punktów wspólnych parze się nie udaje? Najbardziej klasyczny powód: wszystko dzieje się zbyt szybko. On i ona wychodzą z domu rodziców, nie zaznawszy samodzielności, zawierają małżeństwo przed upływem 6 miesięcy od poznania się i w pierwszym roku rodzi im się dziecko. Brakuje czasu na zbliżenie się do siebie, ustalanie zasad, według których będą funkcjonować. Każdy związek powinien mieć trzy fazy. W pierwszej ludzie się poznają. Jeśli nie potrafią się dogadać, odchodzą – każde w swoją stronę. Albo przechodzą do fazy drugiej i pobierają się. Ustalają, gdzie będą mieszkać, ile chcą mieć dzieci, w jaki sposób będą utrzymywać kontakty z rodzicami. Na to jest czas w pierwszym roku małżeństwa. W trzeciej fazie rozwija się rodzina – rodzi się dziecko, związek umacnia się i ewoluuje.
Co wróży trwałe szczęście małżeństwu?
- Podobny wiek: maksymalna różnica – 5 lat. Np. ona powyżej 20, on poniżej 30 lat
- „Chodzenie” nie krócej niż pół roku i... nie dłużej niż 3 lata
- Podobna zamożność
- Podobna odległość miejsca zamieszkania od rodziców i od teściów
- Dziecko – ani przed ślubem, ani w pierwszym roku małżeństwa Niewiązanie się tuż po stracie kogoś bliskiego lub zerwaniu z poprzednim partnerem
- Samodzielność obojga przez co najmniej 2 lata
- Dobre relacje obojga z własnym rodzeństwem
- Niezależność materialna od rodziców i dobre z nimi relacje
- Podobny stosunek do przeżyć z własnego dzieciństwa