"Chcę ratować swój związek", czyli jak rozmawiać z partnerem, który się od ciebie oddala
Harriet Lerner to jedna z najpopularniejszych i najbardziej uznanych amerykańskich terapeutek małżeńskich. W książce "100 zasad udanego związku" radzi między innymi, jak ratować relację, kiedy partnerzy oddalają się od siebie. Jeśli jesteś na podobnym etapie związku, warto skorzystać z jej rad.
- Harriet Lerner - autorka książki "100 zasad udanego związku"
Jak rozmawiać, kiedy się od siebie oddalamy?
Kiedy pewnego razu kartkowałam jakiś magazyn w sklepie z pamiątkami na lotnisku, natknęłam się na artykuł o bliskości i dołączony kwestionariusz, w którym można było w skali od 1 do 10 ocenić bliskość w swoim związku. Zanim wypełnisz taką ankietę i postanowisz już nigdy w życiu nie wstać z łóżka, bo okazało się, że twój związek to jedna wielka porażka, zapamiętaj: niektóre pary są szczęśliwe, bo czują się jak bliźnięta syjamskie, inne żyją jak dobrzy kumple, a jeszcze innym wystarcza to, że znajdują się gdzieś pośrodku. Nie istnieje „prawidłowa” bliskość czy „prawidłowy” dystans odpowiedni dla wszystkich par albo dla jednej pary przez cały czas.
Oczywiście oddalanie się partnera może oznaczać czerwoną flagę sygnalizującą, że wasze problemy są zamiatane pod dywan albo że jedna z osób postanowiła emocjonalnie wycofać się ze związku. Ale dystans nie zawsze świadczy o tym, że wasz status jako pary jest niepewny. Ochłodzenie uczuć ze strony partnera może być po prostu sposobem na przebrnięcie przez trudny okres. Jeżeli macie małe dzieci, wieczorami oboje marzycie tylko o tym, żeby pójść spać. Czasami jedynym realistycznym celem jest przetrwanie, a nie bliskość. W takich chwilach „rozwiązaniem” może być uświadomienie sobie, że w ogóle nie istnieje żaden problem – niezależnie od tego, co mówią terapeuci rodzinni. Jeżeli za dużo zwaliło się wam na głowę, zasługujecie na medal już za samo to, że przeżyliście kolejny dzień.
Ważne jest utrzymanie równowagi między byciem osobno a byciem razem. Łatwiej powiedzieć niż zrobić! Każdy z nas ma inną potrzebę bliskości i dystansu. Poza tym kiedy martwi nas oddalanie się partnera, odruchowo „puszczamy się w pościg”, co pogłębia problem. Jeśli ścigasz partnera, który się oddala, będzie uciekał jeszcze szybciej. Jeśli to ty się oddalasz, będziesz intensywniej ścigany. Możesz to uznać za coś w rodzaju prawa fizyki.
Ściganie i ucieczka to naturalne sposoby na radzenie sobie w stresującej sytuacji. Problem pojawia się dopiero wtedy, gdy schemat ten się utrwala, a ścigający i ścigany tak samo cierpią na przeciwległych biegunach. W takiej sytuacji zachowanie jednego z partnerów prowokuje do reakcji i utrwala zachowanie drugiego partnera. Na przykład pojawia się stresująca sytuacja (powiedzmy problemy z dzieckiem). Ona próbuje się zbliżyć do niego, chce o tym porozmawiać. On się wycofuje, co zwiększa jej niepokój, więc ściga go, a on ucieka jeszcze dalej. Wkrótce dochodzi do kłótni, w której oboje oskarżają się nawzajem. Zawsze łatwiej wytknąć coś komuś niż wziąć część winy na siebie. Jeśli naprawdę chcesz nauczyć się komunikować z partnerem, który się oddala, powinnaś dostrzec ten cykl i postarać się go zmienić. Oczywiście każdy z partnerów w różnych sytuacjach raz jest ściganym, a raz ścigającym. Na przykład mąż może dążyć do większej bliskości emocjonalnej, ale unikać kwestii medycznych. Niezależnie od wszystkiego to ścigającego dystans martwi bardziej i dlatego to on czuje się silniej zmotywowany, by zmienić ten schemat. Ścigany może się czuć nieszczęśliwy w małżeństwie, ale i tak woli zachować ten stan rzeczy niż zbliżyć się do ścigającego. Większość rad, które przedstawiam dalej, pomoże ścigającemu zrezygnować z pościgu i znaleźć taki sposób komunikowania się z partnerem, który nie będzie dalej utrwalał schematu „ścigający–uciekający”.
fot. Wydawnictwo Burda Książki
„Sto zasad udanego związku” Harrier Lerner to prawdziwa skarbnica życiowych, praktycznych porad, dla par, które w relacji ze sobą chcą zachować zdrowy rozsądek, odwagę i radość. Jedna z najbardziej popularnych i uznanych amerykańskich terapeutek małżeńskich podpowiada, jak poradzić sobie z większością problemów pojawiających się w stałym związku.
Harriet Lerner - jedna z najbardziej popularnych i uznanych amerykańskich terapeutek małżeńskich. Jest szanowanym naukowcem w dziedzinie psychologii kobiety i rodziny, autorką bestsellerowych poradników i wielu innych poczytnych książek, które wyszły w łącznym nakładzie ponad pięciu milionów egzemplarzy. Jako psycholog kliniczny prowadzi prywatną praktykę, jest też cenioną mówczynią, konsultantką i organizatorką warsztatów.
1 z 5
Zaproś go na randkę, a nie na przesłuchanie
Kiedy twój partner się oddala, w naturalnym odruchu próbujesz zdiagnozować i jego („Ostatnio jesteś taki nieobecny. Wydaje mi się, że masz depresję i nawet o tym nie wiesz”), i wasz związek („Odnoszę wrażenie, że między nami brakuje bliskości”). Kiedy czujemy się zagrożeni, często popadamy w przesadę („Od roku ani razu poważnie nie porozmawialiśmy”). W ten sposób możemy powołać do życia nieistniejący problem albo wyolbrzymić niewielki. Jeżeli potrzebujesz większej bliskości, zaproponuj wspólne zajęcie. („Podobno wzdłuż jeziora prowadzi piękny szlak turystyczny. Może pojechalibyśmy tam w tym tygodniu?”). Zamiast skarżyć się na brak komunikacji – mówiąc o tym, że nie rozmawiacie – po prostu zacznij rozmawiać. Oto przykład, czego się wystrzegać, jeśli pragniesz zacieśnić więź z partnerem, który się oddala: Carol opisała swojego męża Jamesa jako człowieka unikającego rozmów, więc z radością przyjęła to, że entuzjastycznie zgodził się wyskoczyć z nią na kolację do ich ulubionej japońskiej restauracji. Miło gawędzili, dopóki na stole nie pojawiła się zupa. Wtedy Carolpoczuła potrzebę „przedyskutowania” stanu ich małżeństwa. Zapamiętała to tak: Ona: Wiesz, smutno mi, że już w ogóle nie rozmawiamy. On: Jak to, nie rozmawiamy? Przecież przed chwilą opowiadałem ci, co się działo u mnie w pracy. Ona: Ale ja mam na myśli poważne rozmowy. Nie rozmawiamy już tak jak kiedyś. On: O co ci właściwie chodzi? Przecież właśnie rozmawiamy. Ona: Nawet nie wiem, co czujesz. To znaczy tak, wiem, jakie masz odczucia względem pracy, ale wydaje mi się, że na głębszym poziomie zupełnie się przede mną zamknąłeś. On (ze złością): A więc zapraszasz mnie na randkę tylko po to, żeby mnie skrytykować? To nie do przyjęcia. Ona: Proszę, nie zachowuj się tak defensywnie. Zupełnie jakbym to ja stwarzała problemy, bo chcę się do ciebie zbliżyć. On: A ja po prostu chcę stąd wyjść. Nie tak sobie wyobrażam udaną randkę. Ona (ze złością): No pięknie. Ja ci mówię, że potrzebuję bliskości, a ty chcesz wracać do domu. Coś wspaniałego.Ten wieczór wypadł tragicznie, za co Carol winiła wyłącznie defensywną postawę Jamesa. Rzeczywiście zachowywał się defensywnie, ale Carol nie potrafiła dostrzec własnego udziału w konflikcie. Jeśli rzeczywiście chciała „poważnie porozmawiać”, mogła bardziej zainteresować się sprawami zawodowymi męża albo wybrać temat, który zainteresowałby ich oboje. Ona jednak zarzuciła go pretensjami („Mam wrażenie, że się przede mną zamknąłeś”), źle też oceniła ich małżeństwo („Już w ogóle ze sobą nie rozmawiamy”). A przecież to była sobotnia randka, a nie spotkanie w celu omówienia problemów z komunikacją. Zanim zaczniesz oceniać partnera albo wasz związek, postaw na bliskość, jak to uczyniła Carol, zapraszając męża na kolację. Powstrzymaj się jednak od krytykowania partnera czy małżeństwa. Ta sama rada dotyczy tych, którzy wolą zachować większy dystans. Postaraj się go zmniejszyć, zamiast diagnozować partnera jako nadmiernie emocjonalnego albo natarczywego.
2 z 5
Zapanuj nad emocjami
Rezygnacja z roli ścigającego może wymagać zapanowania nad emocjami – czyli unikania głośnego i szybkiego mówienia, przerywania, niedopuszczania partnera do głosu i oferowania pomocy i rad, o które partner nie prosił. Nie są to cechy neurotyczne i nie oznaczają, że wykazujesz jakieś zaburzenia osobowości. Partner, który miałby inne doświadczenie życiowe, temperament i zajmował inne miejsce wśród rodzeństwa, mógłby cenić te cechy. Być może cieszyłby się z partnerki tak wygadanej, żarliwej i pełnej energii.
Jednak osoby, które wolą większy dystans w związku, reagują alergicznie na nadmierną emocjonalność, która z biegiem czasu się pogłębia. Mówią: „Nie chcę rozmawiać”, ale tylko dlatego, że boją się wplątania w dyskusję, która może okazać się dla nich nie do zniesienia.
Jeżeli narzekasz „On/ona nie chce ze mną rozmawiać”, zastanów się nad poziomem swojej emocjonalności. Pamiętaj, że nawet pozytywna emocjonalność może doprowadzić do zwiększenia dystansu, kiedy zacznie się gra w ścigającego i uciekającego. Nadmierna wspaniałomyślność czy opiekuńczość (nieustanne pytanie, czy u partnera wszystko w porządku, zasypywanie go pochwałami, prośba o „prawdziwy pocałunek”, a nie cmoknięcie w policzek, akurat wtedy kiedy twój partner robi kolację) nie pomaga, jeżeli uciekający czuje się przytłoczony. Obniżenie poziomu emocjonalności nie jest równoznaczne z przejściem z negatywów na pozytywy – oznacza całkowitą rezygnację z takiej postawy.
Poeksperymentuj przez parę tygodni i postaraj się zapanować nad emocjami. Mów powoli i mniej, zwięźlej, ciszej, unikaj przerywania i krytykowania i daj partnerowi więcej przestrzeni fizycznej. Możesz zastosować tę technikę w każdej rozmowie albo tylko w odniesieniu do wyjątkowo drażliwych tematów, o których nie potraficie rozmawiać nawet półtorej minuty, by się nie pokłócić. Sprawdź, czego nauczyłaś się o sobie i partnerze, kiedy obniżysz intensywność z powiedzmy ośmiu do dwóch punktów w dziesięciostopniowej skali.
3 z 5
Goń za swoimi marzeniami, a nie za partnerem
Jednym z najważniejszych wyzwań, jakim musi stawić czoło ścigający, jest przeniesienie punktu ciężkości z uciekającego na własne życie – a należy to zrobić z godnością i zapałem. Pomoże to ścigającemu trochę zwolnić. Poza tym to jedyny sposób, w jaki osoba oczekująca większego dystansu w związku może uświadomić sobie potrzebę większej bliskości lub częstszych rozmów.
Przeprowadź następujący eksperyment: przez co najmniej parę tygodni nie skupiaj się obsesyjnie na partnerze. Poświęć sto procent energii własnemu życiu. Bądź serdeczna wobec partnera, ale nie żądaj większej bliskości, a nawet całkowicie o niej zapomnij na czas trwania eksperymentu. Oprzyj się wszelkim pokusom zachęcania go do zbliżenia się do ciebie. O swoich troskach rozmawiaj z kimś innym. Dasz partnerowi więcej przestrzeni, niż potrzebuje, jeśli wynajdziesz sobie nowe zajęcia lub będziesz spędzać więcej czasu z przyjaciółmi i rodziną.
Powstrzymaj się od krytyki i negatywnych uwag. Nie wypominaj mu chłodu, braku zainteresowania Skupienie się na samym sobie to najlepszy sposób na przerwanie schematu „ścigający–uciekający”. czy uwagi. Możesz nawet przeprosić za swoje wcześniejsze zachowanie. („Przepraszam, że ostatnio tak się ciebie czepiałam. Myślę, że częściowo wynikało to ze stresu. Poza tym nie próbowałam zastanowić się nad tym, co zrobić z własnym życiem”). Pozostań serdeczna i uprzejma, nawet jeśli początkowo będziesz musiała udawać. Oprzyj się pokusie rozpoczęcia kłótni albo ostentacyjnego wycofania się. Lodowaty chłód nie zmieni tego schematu, chociaż przez jakiś czas partner może próbować zabiegać o twoje zainteresowanie. Poświęcenie większej ilości czasu i energii własnemu życiu nie oznacza emocjonalnej nieobecności. Podczas tych paru tygodni skup się na jakości swojego życia i na kierunku, w jakim chcesz podążać. Jakie zdolności czy zainteresowania mogłabyś rozwijać? Jakie są twoje cele zawodowe? Jak sobie wyobrażasz bycie dobrą siostrą, bratem, córką, synem, ciocią czy wujkiem? Jakie relacje chciałabyś stworzyć w swoim środowisku? Może chcesz poznać nowych przyjaciół albo spędzać więcej czasu ze starymi? Uprawiasz jakiś sport, zdrowo się odżywiasz lub w inny sposób dbasz o swój organizm? Co ci sprawia przyjemność albo radość? Czy pomagasz innym? Zajęcie się innymi to chyba najlepsze antidotum na zbytnie koncentrowanie się na tym, czego nie dostajesz od partnera.Skupienie się na samym sobie to jeden z najskuteczniejszych sposobów na przerwanie schematu „ścigający– uciekający”. Praca nad związkiem okaże się bardziej efektywna, jeśli zaczniesz od pracy nad samym sobą, więc ten eksperyment cię wzmocni – i to niezależnie od reakcji twojego partnera.
4 z 5
Wyłącz tę głupią komórkę
Współczesna tendencja do usprawnienia komunikacji w istocie zwiększa dystans między partnerami, którzy nawet nie zdają sobie z tego sprawy. Każda para potrzebuje czasu wolnego od elektronicznych gadżetów, by móc poświęcić sobie całkowitą uwagę. Niektórzy są przekonani, że nawet na plaży muszą odbierać telefony i że szybciej awansują, jeśli będą bezwłocznie odpisywać na wszystkie służbowe maile. Rzeczywistość rzadko to potwierdza. Nie musisz ciągle sprawdzać najnowszych wiadomości, wyników meczu i tak dalej. Wydzwanianie do partnera albo wysyłanie mu esemesów, kiedy umówił się z przyjaciółmi, jest nie tylko niegrzeczne, ale stanowi potencjalne zagrożenie dla związku. Wszyscy niekiedy musimy od siebie odpocząć.
Usiądź z partnerem i ustal zasady czasu wolnego od nowoczesnych narzędzi służących komunikacji. W moim małżeństwie brzmią one następująco:
1. Podczas gotowania jedzenia i w trakcie posiłków wyłączamy telefony komórkowe i nie odbieramy stacjonarnych.
2. Nie odbieramy telefonów w trakcie rozmowy albo kiedy mamy gości – można oddzwonić później.
3. Jeżeli jednak koniecznie musimy odebrać telefon, wychodzimy do innego pokoju.
Szczególnie ważne jest odłączenie się od gadżetów, jeżeli partner narzeka na to, że zbyt często z nich korzystasz. Jeden z moich pacjentów bardzo poprawił funkcjonowanie swojego małżeństwa, kiedy wprowadził nową zasadę: „Żadnej elektrotechniki przez dwie godziny po powrocie do domu i dzieci”. Zasada ta była szczególnie ważna, bo żonę ogromnie denerwowało jego uzależnienie od komórki. Kiedyś wrzuciła ją do sedesu, gdy potrzebowała pomocy męża przy robieniu kolacji, a on ciągle wysyłał esemesy do brata. Nie polecam aż tak drastycznych metod, chociaż w tym wypadku zadziałała. W dzisiejszych czasach warto wprowadzić w domu zasady przypominające te, które obowiązują podczas startu i lądowania samolotu. Kiedy już ograniczysz czas, jaki poświęcałeś na korzystanie z urządzeń elektronicznych, sam się przekonasz, jak bardzo mogą one oddalić cię od partnera i od samego siebie.
5 z 5
Nie oceniaj uciekającego
Ściganie i oddalanie się to schemat, który ludzie często powtarzają w stresujących sytuacjach. To dwa zupełnie różne sposoby na odzyskanie spokoju. Oczywiście w związku układa się najlepiej wtedy, kiedy partnerzy nie znajdują się na przeciwległych biegunach i są na tyle elastyczni, by zmienić styl bycia. Ale żadna z tych postaw nie jest „prawidłowa lub nieprawidłowa”, „dobra lub zła”, „lepsza lub gorsza”.
To naturalne, że uważamy nasz sposób bycia za właściwy. Jeśli udajemy się na terapię, by poradzić sobie z problemem, oczekujemy, że partner zrobi to samo, nawet jeśli pochodzi z rodziny, która stawia na samodzielne rozwiązywanie problemów. Jeśli chcemy zapłacić profesjonaliście, żeby z nami porozmawiał – no cóż, uważamy, że partner powinien pragnąć tego samego.
Przytoczę tu rozmowę moich znajomych, Alana i Sabry, którzy niedawno się pobrali. Byłam przy tym, kiedy Sabra dostała wiadomość o chorobie siostry. Nikt się nie zdziwił, gdy kobieta rzeczowym tonem przekazała nam tę informację, po czym zmieniła temat. Takie zachowanie było typowe dla Sabry, która zawsze miała problemy z odsłanianiem delikatniejszej, bezbronnej strony swojej natury. Ten styl bycia niezwykle irytował jej męża, chociaż Alan podziwiał podejście do życia typu „Nie narzekaj, trzeba żyć dalej”.
Wieczorem Alan powiedział: „Sabra, nigdy nie dajesz mi szansy na zareagowanie na trudne wiadomości, które mi przekazujesz. Zupełnie jakbyś odpychała mnie kijem, a potem przechodziła do następnej sprawy. Nie mogę nawet wyrazić, jak bardzo mi przykro, że stało się coś strasznego”.
„Alan – odpowiedziała właściwym sobie stanowczym tonem. – Wiem, że ci przykro, nie muszę tego słuchać”.
Kiedy Alan zaczął bronić swojego podejścia, Sabra przerwała mu jeszcze bardziej stanowczo.
„Słuchaj – powiedziała. – Kiedy ty opowiadasz o swoich problemach, przynosi ci to ulgę. Kiedy ja o nich mówię, czuję się jeszcze gorzej. Wolę przekazać wiadomość i na tym poprzestać. Musisz uznać, że pod tym względem się różnimy”. Alan rzeczywiście powinien zaakceptować tę odmienność, ale też pomóc Sabrze zrozumieć jego potrzebę zareagowania, kiedy ona przekazuje mu jakąś złą wiadomość – nawet jeśli Sabra sama woli milczeć. Dla obojga byłoby lepiej, gdyby choć trochę zmienili swój styl bycia, oczywiście przy poszanowaniu różnic, które ich dzielą. Mnie słowa Sabry uzmysłowiły, że rozmowa o trudnych sprawach pogarsza jej nastrój.Pomyślałam o tym, że skrajne różnice w stylu bycia przesłaniają to, co nas łączy. W stresującej sytuacji wszyscy chcemy odzyskać spokój, ale nie ma na to jednego uniwersalnego sposobu.