Reklama

Dla osób, które nigdy nie zmagały i nie zmagają się z chorobami skóry, jak na przykład łuszczyca, nie jest tak oczywiste, że choroba ma silny związek z naszą psychiką. Ale okazuje się, że tak jest.

Reklama

K. Lea Jarmołowicz-Turczynowicz, Ośrodek CENTRUM: Kiedy mówimy o psychologicznych aspektach łuszczycy to należy poruszyć dwie kwestie. Samo pojawienie się i konieczność życia z łuszczycą stanowi dla chorego istotne źródło napięcia/stresu, ale co kluczowe - zależność między łuszczycą, a stresem ma charakter dwukierunkowy. Choroby skóry powodują problem natury psychicznej, a te trudności znowu wpływają na pogorszenie się stanu skóry. Choroby skóry dlatego rozpatrywane są w aspektach psychosomatycznych, bo w ich genezie i przebiegu istotną rolę odgrywają czynniki psychiczne. Stres wpływa na powstawanie łuszczycy, ale także życie z łuszczycą stanowi silne źródło specyficznego stresu.

Jak tłumaczysz to powiązanie?

K.L.J-T: Nasza skóra jest częścią naszego cielesnego JA, bowiem skóra jest jakby "płaszczem - okryciem wierzchnim" dla naszego całego wnętrza. To również istotna część naszego wyglądu także w kontekście społecznym. To ją najbardziej eksponujemy i jej wygląd wpływa na to, jak jesteśmy postrzegani przez otoczenie. Łuszczyca więc nie tylko zaburza naszą skórę, ale bardzo mocno ingeruje w tendencje psychologiczne, utrudniając, a nawet uniemożliwiając choremu normalne funkcjonowanie. Chorzy często przeżywają wstyd w sytuacjach związanych z ekspozycją swojego ciała i nawet uścisk dłoni może stanowić dla nich trudność. Nierzadko podejmują oni wiele strategii służących ukrywaniu ciała oraz unikaniu jego ekspozycji, co istotnie wpływa na realizację wielu potrzeb oraz pragnień. Napięcie związane z łuszczycą wiąże się więc z zakłóceniem możliwości prawidłowej realizacji psychologicznych funkcji skóry. Choroba staje się źródłem wielu przykrych doznań takich jak: swędzenie, ból, pieczenie, nadwrażliwość. Sam wygląd skóry w chorobie sprawia, że inni ludzie mogą także unikać kontaktu fizycznego z osobą chorą i w drugą stronę - chory unika kontaktu z obawy przed reakcjami innych osób. Aspekty estetyczne więc przyczyniają się występowania ogromnego napięcia emocjonalnego u chorującego. W relacji z innymi najczęstszy jest: nasilony lęk przed negatywną oceną, poczucia odrzucenia i stygmatyzacji, a w relacji ze sobą samym: niekorzystny obraz siebie, co znowu wpływa na kwestie samoakceptacji, poczucia wartości, czy zmniejszenie jakiejkolwiek aktywności, w tym - aktywności seksualnej.

Jakie są tego dalsze konsekwencje?

K.L.J-T: Chroniczny stres wynikający z braku akceptacji własnego ciała oraz społecznego odrzucenia, będący efektem zmagania się z łuszczycą, jest istotnym czynnikiem ryzyka zaburzeń i chorób psychicznych jak: depresja, alkoholizm, zaburzenia lękowe i fobia społeczna czy trudności w kontaktach intymnych.

Ale czy tylko stres przyczynia się do powstawania łuszczycy?

K.L.J-T: Istotne kwestie psychologiczne poruszane w kontekście genezy powstawania łuszczycy nierozerwalnie wiążą się z doświadczanym przez pacjentów stresem, ale także przeżywanymi konfliktami wewnętrznymi, tłumionymi emocjami, co nierzadko prowadzi do uruchomienia niekorzystnych zmian fizjologicznych w organizmie, w tym właśnie do zmian patologicznych w obrębie skóry.

Wiele badań prowadzonych w tym zakresie wskazuje na aspekt przeciążenia organizmu, który przekracza dotychczasowe zasoby adaptacyjne jednostki i wymaga uruchomienia nowych mechanizmów przystosowawczych w celu odzyskania stanu równowagi. Co w praktyce objawia się wystąpieniem łuszczycy lub nasileniem jej objawów. Płaszczyzny w jakich najczęściej możemy zaobserwować wzmożone napięcie w przypadku łuszczycy to stres środowiskowy, fizjologiczny i psychologiczny. Jak pokazują badania, to w przypadku osób, które mają genetyczną predyspozycję do łuszczycy, aktywizacja każdego z wymienionych może spowodować wystąpienie po raz pierwszy choroby lub zaostrzenie jej objawów. Stresorami psychologicznymi wywierającymi wpływ na pojawienie się i przebieg łuszczycy mogą być: zaburzone relacje społeczne, konflikty rodzinne (zarówno te w życiu dorosłym, jak i ślady utrwalone z dzieciństwa), problemy zawodowe, czy stany depresyjne, lękowe. Dlatego tak istotne jest, aby nie bagatelizować nadmiarowego napięcia, stresu w naszym życiu, a w sytuacji występowania problemów fizycznych, ważne jest oglądanie siebie bardziej holistycznie. Do czego zresztą coraz więcej lekarzy zachęca.

Czyli wychodzi na to, że kolejny raz wszystko sprowadza się do naszej głowy.

K.L.J-T: Oczywiście, w chorobach skóry szczególnie znaczenie ma "głowa". Nierzadko praca psychoterapeutyczna niweluje objawy chorobowe związane właśnie np. z łuszczycą. Tu szczególnie polecam poszukanie psychoterapeuty psychodynamicznego. Psychoterapia psychodynamiczna jest bowiem formą terapii, która zakłada, że objawy choroby wynikają z nieuświadomionych popędów, konfliktów wewnętrznych i napięć, które mają zostać dostrzeżone i odpowiednio zinterpretowane. Jej celem jest pomóc pacjentowi zrozumieć samego siebie i dzięki temu dać możliwość korygowania swoich utrwalonych schematów. Różne trudne wydarzenia życiowe mogą zostać zepchnięte w głąb umysłu, co stanowi rodzaj mechanizmu obronnego, ale związane z nimi negatywne emocje rzutują, w późniejszym czasie, na zdolność do prawidłowego funkcjonowania w określonych sytuacjach. A łuszczyca może mieć związek w wieloma nieuświadomionymi konfliktami wewnętrznymi i śladami niedostosowania z okresu dzieciństwa. Warto więc doświadczając cielesnych trudności skorzystać z pomocy psychoterapeuty właśnie psychodynamicznego. Zwracam uwagę, aby były to osoby z minimum w 4-letnim profesjonalnym szkoleniu przygotowującym do certyfikacji, poddające się regularnej superwizji.

Reklama

Zachęcam więc śmiało do myślenia o chorobach jak pisał już nawet Platon: "jak się nie trzeba brać do leczenia głowy bez względu na całe ciało, tak i ciała nie ma co próbować leczyć, zapominając o duszy".

Reklama
Reklama
Reklama