Spór o chrześcijańskie życie po życiu
Chrześcijaństwo obiecuje nam zmartwychwstanie przed Sądem Ostatecznym, a potem - życie wieczne. Nie wspomina o wędrówce dusz, tymczasem idea reinkarnacji przenikała tę religię od dawna. I choć spory na ten temat ucichły, to jednak nie ustały.
- Jan Pann
Według badań Instytutu Gallupa, w Europie, gdzie przeważają chrześcijanie, aż jedna czwarta mieszkańców wierzy w reinkarnację, czyli wędrówkę dusz, zwaną też - za Pitagorasem, greckim filozofem i matematykiem - metempsychozą. Religijni Polacy także coraz częściej przyznają się, że łączą wiarę w reinkarnację z przynależnością do Kościoła rzymskokatolickiego. Badania wykazują, że następuje rozmycie tożsamości religijnej. Wiara staje się wtedy zindywidualizowana, skrojona wedle własnych wyobrażeń. To budzi niepokój duchowieństwa katolickiego i protestanckiego o dusze wiernych. Ale z drugiej strony, idea reinkarnacji od dawna przenikała chrześcijaństwo. Jej zwolennicy niekiedy nawet oskarżają Kościół o wielkie oszustwo. Twierdzą bowiem, że w swych początkach uznawał wędrówkę dusz, a potem wyparł się jej. Miało to miejsce na V Soborze Powszechnym w Konstantynopolu, gdzie opowiedziano się za dogmatem o zmartwychwstaniu.
Zanim to nastąpiło, w łonie Kościoła przez kilka wieków dyskutowano o reinkarnacji. Jeden z pierwszych wielkich ojców Kościoła, aleksandryjski kapłan i teolog Orygenes (185-254), wzbudził spore kontrowersje m.in. teorią na
temat dusz stworzonych, według niego, jeszcze przed powstaniem świata. Głównym jego opozycjonistą był rzymski duchowny, tłumacz Biblii na łacinę, późniejszy święty Hieronim (347-420). Początkowo tłumaczył dzieła Orygenesa i bronił jego poglądów, a autora uważał za największego nauczyciela chrześcijaństwa. Mimo to pod naciskiem władz kościelnych przeciwstawił się doktrynom mistrza.
Nową falę sporów o reinkarnację podsycił w VI wieku cesarz Justynian Wielki (483-565). Władca nie mógł pogodzić się z myślą, że jego dusza miałaby się wcielić np. w osła. W stosownym edykcie - powołując się na kilka kontrowersyjnych zdań Orygenesa dotyczących m.in. egzystencji dusz i zmartwychwstania oraz zapowiadanego przez niego końca mąk piekielnych ("na końcu świata piekło będzie puste") - uznał go za heretyka. Wreszcie w 553 roku na V Soborze Powszechnym w Konstantynopolu 150 biskupów pod naciskiem Justyniana, potępiło "błędy" Orygenesa i zniszczyło jego dzieła. Papież, mimo iż obecny w mieście, nie brał udziału w obradach. Potem jedynie, przymuszony przez Justyniana, uznał uchwały biskupów.
Kościół budował wtedy swą tożsamość. W tej sytuacji spory teologiczne i doktrynalne były więc sprawą naturalną. Dotyczyły niemal wszystkiego: boskości i człowieczeństwa Jezusa, kultu Marii i świętych, czczenia obrazów, eucharystii, zmartwychwstania i innych zagadnień, również reinkarnacji. Ówcześni teologowie napotykali bowiem w Biblii "sprzeczne" informacje na jej temat. Czytali np. w "Księdze Rodzaju" o zapowiedzi Boga, że wyniszczy "co istnieje na powierzchni ziemi". A potem życie i tak wróciło na ziemię. Pierwsi chrześcijanie powoływali się na słowa św. Pawła: "Kiedyś i ja prowadziłem życie bez Prawa". Basilides, filozof z Aleksandrii, zwolennik reinkarnacji, odczytywał je jako kolejny dowód na to, że apostoł w poprzednim wcieleniu był kimś innym, "mianowicie w ciele zwierzęcia albo ptaka". Podobnie interpretował słowa z "Księgi Wyjścia", że Bóg zsyła kary za niegodziwość aż do trzeciego i czwartego pokolenia. Według niego chodzi o to, że Bóg kara za grzechy reinkarnacją duszy w kolejne ciała.
Wedle innych myślicieli wywodzących się z kręgu gnozy* o reinkarnacji świadczy fakt, że to kosmiczny duch Chrystusa-Zbawiciela wstąpił w Jezusa, który dotąd był tylko człowiekiem. W wielu gnozach Bóg pojawia się jako Energia Kosmiczna, Wielki Duch, Architekt Świata, Demiurg, a nie Bóg osobowy, jak u chrześcijan. Wedle tych teorii Jezus odszedł do niebios w chwili, gdy był krzyżowany już jako człowiek. Jeszcze inne teorie hermetyczne uznają ponadto, że "wraz z przyjściem Odkupiciela, ustała wędrówka dusz". Tym samym świat został odkupiony, dusze nie musiały już męczyć się i wędrować z ciała do ciała.