Reklama

Pierwsza była Eurynome, Bogini Wszechrzeczy. Naga wyłoniła się z chaosu. Nie znalazła trwałej podstawy, na której mogłaby stanąć, dlatego oddzieliła morze od nieba i tańczyła na jego falach. Wiatr powstający za nią zdawał się być czymś najbardziej właściwym do rozpoczęcia dzieła stworzenia. Eurynome uchwyciła ten wiatr i tarła go w dłoniach. Tak oto stał się Ophion, Wielki Wąż. Eurynome tańczyła, chcąc się rozgrzać, wykonywała coraz dziksze skoki, aż wreszcie Ophion owinął się wokół niej i parzył się z nią. W ten sposób Eurynome stała się brzemienna i zrodziła wszelkie życie.

Reklama

Księżyc - Jej symbol

W zależności od tego, w jakiej kwadrze znajdował się Księżyc, ukazywał jeden z jej trzech wizerunków: Dziewicy, Matki, Staruchy. W zamierzchłych czasach wierzono, że to księżycowy promień ma moc zapładniania, a dzieworództwo uchodziło raczej za normę niż za sensację. Seksu nie łączono z prokreacją, lecz z przyjemnością i przyzywaniem magicznych mocy. I choć do przeszłości należy zwyczaj, kiedy szczelnie zasuwano zasłony w sypialniach dziewcząt, by po jasnej księżycowej nocy panna nie obudziła się brzemienną, to jednak światło srebrnej tarczy wciąż wywiera na nas nieodparty wpływ. Każdy położnik przyzna, że najwięcej porodów przyjmuje w czasie pełni.
I Księżyc, i Bogini Matka mają wciąż istotne miejsce w wierzeniach i będzie tak, dopóki kobiety będą rodzić dzieci, a dzieci pamiętać matczyną opiekę. Tak jak 5 tysięcy lat temu w Babilonie, tak i dzisiaj "mama" jest słowem, które poznajemy pierwsze. Erica Jong napisała w swej książce "Czarownice", że mit starożytnej epoki matriarchatu może wynikać z potrzeby ludzkiej psychiki: z tęsknoty za spokojnym królestwem dzieciństwa rządzonym przez łaskawego despotę - kobietę.
Chociaż żyjemy w epoce postępu technologicznego to za sprawą odkryć archeologicznych i otwarcia się na nowe prądy religijno-filozoficzne światło Księżyca wciąż przedziera się do naszych sypialni. Bogini Matka, Królowa Nieba, Izyda, Isztar, Innana, Asztarte - Ona ma tysiące imion. A ochrzciliśmy Ją my, Jej dzieci. Dzieci Bogini.

Kolebka cywilizacji

W 1961 roku angielska ekspedycja archeologiczna odkopała Chatal Huyuk, najstarsze miasto świata, które powstało około 8,5 tys. lat p.n.e. Sir James Mellart odkrył tam na wybrzeżu tureckiej Anatolii wizerunek labrysa - rytualnego ostrza w kształcie półksiężyca. Jego motyw przewija się aż do cywilizacji starożytnej Krety, zniszczonej niczym legendarna Atlantyda wybuchem wulkanu. Labrys był narzędziem, którym męscy wyznawcy Bogini dokonywali samokastracji, by upodobnić się do niej. Służył też do zabijania składanych jej ofiar, niekiedy ludzkich. W końcu kobieta zmienną jest, niestałą w nastrojach i zmysłach, jak mówią słowa słynnej arii. Kto powiedział, że matka nie może być jednocześnie zabójczynią?
Uczeni zajmujący się rekonstrukcją Chatal Huyuk zdumieni są stopniem architektoniczno-urbanistycznego zaawansowania tego starożytnego miasta. Nie miało ono ulic. Domy - wysokie ustawione naprzemiennie z niskimi - ciasno przylegały do siebie. Okna i drzwi znajdowały się zawsze wysoko, a prowadziły doń drabiny sięgające płaskich dachów - wystarczyło je tylko wciągnąć, by zamienić miasto w fortecę, opierającą się każdemu najeźdźcy. Żaden z nich nie miał ponadto pojęcia o rozbudowanym systemie wewnętrznych krużganków pełnych zwierząt i kwiatów. To było miasto-ul z Królową Pszczołą i skarbcem pełnym złocistego miodu.
Zabytki i zachowane mity jednoznacznie świadczą, że również cała Europa miała jednolity system religijny oparty na matriarchacie. Bogini była wszechwładna, a Europa nie znała innych bogów.
Taki stan rzeczy utrzymał się aż do II wieku p.n.e., kiedy to aryjscy najeźdźcy przybywający z północy i wschodu przynieśli wraz z ogniem i mieczem surowego, męskiego boga. Męskie mitologie przyswoiły sobie ochoczo wizerunek Bogini Dziewicy, lekceważąc całkowicie Boginię Matkę. Boginię Staruchę nie dość, że raz na zawsze odesłały do lamusa, to jeszcze poprowadziły na stosy niestrudzone jej wyznawczynie. Działo się tak aż do końca XVII wieku n.e., kiedy już tak naprawdę mało kto pamiętał, jakie były źródła tego konfliktu.

Reklama

Korzystałam m.in. z książki Jadwigi Żylińskiej "Kapłanki, Amazonki i czarownice" (Wyd. Kopia, Warszawa 2001) oraz Eriki Jong "Czarownice" Wyd. Zysk i S-ka, Poznań 2003) - Izabela Szolc

Reklama
Reklama
Reklama