Za drzwiami lodówki
Decyzja, by otworzyć swoją lodówkę przed Baszarem El-Helou z Pracowni Dietetycznej Wanilia, wymagała odwagi. Baszar wytknął słabe punkty ich zawartości. A podczas wspólnych zakupów otworzył ich właścicielom oczy na nowe smaki.
- glamour
MARIA KANABUS (20 lat) I RADEK WOJNOWSKI (22 lata),
dziennikarze
Marysia: Najczęściej jemy w domu. Nigdy nie wychodzę bez śniadania – bagietki z masłem, serem żółtym i pomidorem. Radek wypija tylko kawę i zjada na mieście kanapkę. Około 17–18 gotuje dla nas obiadokolację. Smaży kurczaka albo robi makaron z sosem. Popijamy białe wino albo on pije pszeniczne piwo, a ja herbatę owocową. Mamy na sumieniu słodycze i frytki, które podgryzamy, oglądając fi lmy, ale zawsze rozgrzeszałam się owocami i warzywami.
ZAKUPY: Myśleliśmy, że odżywiamy się racjonalnie, a okazało się, że kupujemy w żywności masę soli, cukru i tłuszczu! Podczas wspólnych zakupów, które trwały 1,5 godziny, Baszar pokazał nam, jak to wyeliminować. Np. serek mascarpone, który ma dużo tłuszczu, można zastąpić naturalnym jogurtem greckim o podobnej konsystencji. Zganił nas za kupowanie gotowych sosów (po przeczytaniu etykiety okazało się, że grzybowo- -serowy to sam tłuszcz, woda i składniki smakowe). Poradził, żebyśmy sami robili sosy do makaronów, np. na bazie wywaru z kurczaka. Zwrócił uwagę na nowe przyprawy, które Radek dorzucił do koszyka: kolendrę, chili, tymianek. Na bitą śmietanę, którą dodawałam do kawy, Baszar pozwolił mi raz na kilka miesięcy (!) i zasugerował zastąpienie batoników gorzką czekoladą bez nadzienia. Po zakupach nabraliśmy ochoty na gotowanie i próbowanie nowości – zrobiliśmy m.in. purée z batatów. Nauczyliśmy się, żeby w sklepie zwracać uwagę nie tylko na rzeczy, które stoją na wysokości wzroku. Taka lekcja przydałaby się wielu znajomym.
Zdaniem Baszara
Zwykle zalecam robienie zakupów na bieżąco, ale ponieważ Marysia i Radek nie mają zbyt wiele czasu, mogliby zaopatrywać lodówkę np. raz na tydzień, a zaoszczędzony w ten sposób czas przeznaczyć na gotowanie z wykorzystaniem półproduktów – pomidorów w puszce czy naturalnego pesto zamiast gotowych sosów do makaronu.
Za dużo: Sera żółtego, słodkich przetworów i dżemów, zarówno domowych, jak i kupnych.
Do wyrzucenia: Bita śmietana w aerozolu, słodkie syropy i posypki czekoladowe do kawy, batoniki, żelki, ptasie mleczko, nachosy, płatki kukurydziane w miodzie. Oraz ser topiony i parówki – dwa największe diabły tkwiące we wszystkich lodówkach.
ALEKSANDRA KORAB (25 lat),
redaktorka Działu Urody Glamour
Odżywiam się dość monotonnie, w zasadzie od dziecka jem głównie serki (np. na śniadanie biały wiejski z ciemną bułką, pomidorem, papryką) oraz jogurty. Mój obiad to zazwyczaj lunch podczas jakiejś konferencji albo makaron z sosem pesto, który przynoszę z domu. Rzadko mięso. Na kolację oczywiście jogurt z muesli. Myślę, że powinnam zróżnicować swoją dietę, ale przyzwyczajenia są silniejsze.
ZAKUPY: Wykorzystałam je do tego, żeby wypytać o kilka rzeczy, z którymi mam problem, np. nigdy nie wiem, jak wybrać rybę. Ponieważ jestem bardzo szczupła, Baszar polecił mi tłuste ryby morskie, np. mintaja. Dodał, że maślana ryba często uczula, a pangi są karmione środkami odrobaczającymi. Świeża ryba powinna pachnieć wodą z morza i nie może być wysuszona, bo to znaczy, że była czymś płukana. Zachęcił mnie do jedzenia fasoli i polecił miks różnych gatunków w małych woreczkach, których wcześniej nie dostrzegałam na stoisku z warzywami. Taki miks jest zdrowy, bo każdy gatunek fasoli ma w sobie inne wartości, które się uzupełniają. Baszar próbował mnie namówić na pestki dyni i nasiona słonecznika, bo są to zdrowe tłuszcze, ale nie lubię ich. Skusiłam się natomiast na orzechy brazylijskie. Zamiast owoców kandyzowanych, które przegryzam w pracy, polecił mi suszone jako zdrowsze (mniej cukru!). Z innych poleconych mi produktów najbardziej polubiłam kiełki, które dosypuję do ulubionych serków.
Zdaniem Baszara
Ola jest bardzo szczupła. Jeśli chciałaby zdrowo przybrać na wadze, to paradoksalnie powinna wyeliminować ze swojego jadłospisu słodycze na rzecz produktów o wysokiej wartości odżywczej: białka, dobrych tłuszczy, witamin i składników mineralnych. Słodycze hamują apetyt na krótki czas, a po godzinie organizm potrzebuje kolejnego kopa energetycznego i nie ma się ochoty na wartościowy posiłek. To powoduje, że nie wnosimy do diety nic cennego.
Za dużo: Słodzonych muesli, owoców kandyzowanych i w czekoladzie oraz kawy.
Do wyrzucenia: Ciastka, parówki, chipsy.
Brak: Produktów o wysokiej wartości odżywczej. Kasz, naturalnych płatków zbożowych, mięsa, drobiu, ryb, orzechów i nasion – są one istotne, bo dostarczają dobrej jakości tłuszczów, dużo błonnika, cynku i selenu, zawierają silne antyoksydanty.
KATARZYNA (32 lata), TOMASZ (30 lat) i KSENIA (4 lata) SZUCHNIK,
muzycy
Jesteśmy wegetarianami, łącznie z córeczką, która nigdy nie jadła mięsa. Na obiad gotujemy np. szpinak z ryżem, kotlety sojowe (taki nasz „schabowy”) z ziemniakami. Jemy dużo zup- -kremów, przetworów z soi w postaci tofu, parówek i wędlin. Każde z nas je o innej porze i co innego. Myślę, że odżywiamy się zdrowo.
ZAKUPY: Trwały dwie godziny, przy samym pieczywie (Ksenia domagała się kajzerki) spędziliśmy kwadrans! Dowiedziałam się, że im mniej składników w chlebie, tym lepiej. Wybraliśmy razowca na mące żytniej bez zawartości słodu, którym są dosładzane ciemne chleby, i karmelu, który nadaje im ciemniejszy kolor. Baszar zwrócił mi uwagę na cukier, który był zarówno w kajzerce Kseni, jak i w herbacie owocowej. Tam kompletnie się go nie spodziewałam, podobnie jak kawałków buraka czy dyni. Czasami są dodawane, by nasycić kolor. Skrytykował serki dla dzieci, które kupowałam Kseni – mają wsady owocowe pełne chemii i są wysokokaloryczne. Zamiast tego kupiliśmy serek bieluch – w domu dodałam do niego mrożone truskawki i Ksenia miała pyszny deser. Ponieważ zdaniem Baszara jemy zbyt dużo pszennych produktów, kupiliśmy świderki razowe z mąki pełnoziarnistej. Będę pilnowała, żeby ugotować je al dente, dzięki czemu nie stracą wartości odżywczych (makaron ugotowany na miękko to głównie skrobia). Odkryłam parę nowości, z których jestem zadowolona, np. kiełki brokułów – mają właściwości antyrakowe. Kupiłam kaszę pęczak, która zawsze wydawała mi się czasochłonna w przygotowaniu, a okazuje się, że można ją ugotować w 15 minut i jest dobrym urozmaiceniem dla gryczanej i jęczmiennej. I radykalna zmiana! Pod wpływem Baszara postanowiliśmy ograniczyć w diecie żółty ser – nasz główny składnik kanapkowy. Ma dużo soli i małą wartość odżywczą. Włożyłam do koszyka serek wiejski, który zjedliśmy z cebulką i kiełkami brokuł. Jestem zadowolona z zakupów, bo zazwyczaj robiłam je według pewnego schematu, który udało się przełamać. Podzieliłam się tą uwagą z Baszarem.
Zdaniem Baszara
Duży plus za gotowanie w domu i starania, żeby uzupełnić brak mięsa w diecie produktami sojowymi i strączkowymi. Minus za to, że każdy z członków rodziny je coś innego i o różnych porach – dziecko potrzebuje prawidłowych wzorców. Za dużo: Sera żółtego, słodzonych płatków śniadaniowych, które je córeczka. Za mało: Orzechów i nasion roślin strączkowych, i to we wszystkich lodówkach naszych bohaterów. Fasola, groch, cieciorka, soczewica to nie tylko świetny zamiennik dla mięsa i jajek. Porcja kaszy z soczewicą dostarcza więcej magnezu niż tabliczka czekolady.
Do wyrzucenia: Sery topione z powodu dużej zawartości soli, tłuszczu i dodatków chemicznych.
Brak: Naturalnych płatków zbożowych, świeżych i suszonych owoców.
OLA KOTLARSKA (22 lata) I IWONA SADŁO (21 lat),
studentki technologii żywności.
Iwona: Mieszkamy w dwuosobowym pokoju w akademiku i korzystamy ze wspólnej lodówki. Przeważnie jest w niej coś na kanapkę: serki, wędlina, masło, a także ketchup i jogurty. Ola: Staramy się odżywiać regularnie. Śniadanie jemy osobno, ale obiady już razem – zazwyczaj w stołówce akademickiej. Po weekendzie w naszej lodówce przybywa wyrobów, które przywozimy z domu: pierogów, polędwiczek. Jeśli coś gotujemy we wspólnej kuchni, to proste potrawy typu ryż z sosem, spaghetti ze szpinakiem.
ZAKUPY: Nie zauważyłyśmy nawet, jak minęły trzy godziny! Iwona: W pobliskim hipermarkecie odkryliśmy razem kilka ciekawostek, np. paluszki krabowe, które nie zawierały kraba, a jedynie rybę i aromat. Baszar zachęcił nas, żebyśmy – zamiast wrzucać do koszyka, co wpadnie w rękę – robiły zakupy z listą, którą od niego dostałyśmy. Znajdują się na niej: warzywa, owoce, produkty mleczne, jaja, nasiona roślin strączkowych, ryby i owoce morza, mięso, orzechy i nasiona, tłuszcze, przyprawy, napoje. Zganił nas za ulubione parówki drobiowe, mówiąc, że to same resztki z kurczaka: korpus mielony z kośćmi i ścięgnami. Zamiast frytek polecił pokroić ziemniaki, obsmażyć je i wrzucić do piekarnika. Obie lubimy jogurty owocowe, np. fantazję truskawkową oraz serki waniliowe. Przeczytaliśmy razem ich skład i serek naturalny miał 5 gramów cukru, a waniliowy 16 gramów. Dietetyk polecił nam serek naturalny grecki. W wersji słodkiej z dodatkiem cukru waniliowego i płatków muesli. Zamiast kupować serek smakowy, lepiej samemu go skomponować, np. z pokrojoną świeżą papryką. Dużo czasu spędziliśmy przy warzywach. Ola: Wrzuciłyśmy do koszyka kalafior i marchew do pochrupania na surowo. Baszar podpowiedział, żeby ugotowaną i startą marchewkę dodać do sosu do spaghetti, które bardzo lubimy. To fajny patent! Kupiłyśmy szczypiorek (do serka białego) i natkę pietruszki, którą posypałyśmy pierogi przywiezione z domu. Zamiast zapychać się ciastkami i chipsami w trakcie sesji, Baszar poradził nam, żebyśmy przygotowały mieszankę orzechów z suszonymi owocami – już dwie łyżeczki dają „kopa” energetycznego. Najważniejsze jednak, że otworzył nam oczy na nowe składniki. Po raz pierwszy ugotowałyśmy kaszę jaglaną i perłową. Iwona: Nie wpadłabym na to, że ta kasza może tak dobrze smakować. Będziemy teraz na pewno więcej eksperymentować w kuchni. Dostałyśmy prosty przepis na sałatkę z selera naciowego. Trzeba dodać do niego rodzynki lub winogrona, jabłko plus sok z cytryny. Już ją zrobiłyśmy i była naprawdę pyszna!
Zdaniem Baszara
Dziewczyny mieszkają w akademiku, więc nie robią większych zapasów. Dużo produktów przywożą z domów. Widać, że brakuje im pomysłu na posiłki, nie eksperymentują.
Za dużo: Gotowych dressingów i sosów, mieszanek przypraw do mięs – to głównie sól, wzmacniacze smaku i zapachu, aromaty i inne substancje dodatkowe.
Za mało: Warzyw, tak jak w pozostałych lodówkach bohaterów!
Do wyrzucenia: Słodzone napoje gazowane, śmietana, mrożone frytki, słodzony kisiel.
Brak: Kasz, naturalnych płatków zbożowych, nasion, orzechów, które – jeśli się pojawiały – to w formie prażonej.