Reklama

Jeżeli człowiek zjada zbyt dużo kwaśnych potraw, pije kawę, herbatę, alkohol, pali papierosy, robi się „kwaśny”. Sztywnieją mu mięśnie i stawy, ma kwaśny oddech, a w kontaktach z otoczeniem staje się mało elastyczny i zbyt krytyczny. Duża ilość węglowodanów w diecie jest z kolei charakterystyczna dla osób infantylnych, niepewnych siebie, które za swoją otyłością ukrywają brak dojrzałości, przekonuje Wojciech Eichelberger. Jedzenie wpływa nie tylko na nasze zdrowie, ale też na osobowość. Potrafi oddziaływać na emocje – ukoić, wyciszyć lub wręcz przeciwnie – wzbudzić w nas agresję. W skrajnych wypadkach może stać się nawet nałogiem, obsesją, wokół której niepostrzeżenie koncentruje się całe nasze życie.

Reklama

Za szóstkę dajemy dziecku lizaka. Potem, w dorosłym życiu, ono samo jedzeniem nagradza się i karze
Skojarzenie, że jedzenie to miłość i szczęście, powstaje w okresie niemowlęcym, podczas karmienia dziecka mlekiem przez matkę. Z czasem to pozytywne doświadczenie jest umacniane, niekoniecznie poprzez kształtowanie dobrych nawyków żywieniowych. Kiedy maluch dostaje w szkole dobry stopień albo jest grzeczny, otrzymuje od rodziców batonik, lizaka. Zabierają go do McDonalds’a czy KFC. Z kolei gdy zrobi coś nagannego, za karę nie ma dla niego deseru. Jedzenie staje się więc po trosze sposobem na okazywanie miłości i troski, a także formą sprawowania kontroli.
Mechanizm ten ma potem skutki w naszym dorosłym życiu. Kiedy jesteśmy smutni czy nieszczęśliwi, automatycznie chcemy pocieszyć się jedzeniem. Staje się ono metodą nagradzania się, zadręczania, karania. Sposobem na kontrolowanie swojego życia i radzenia sobie ze stresem. Tak wygląda właśnie codzienność osób z zaburzeniami jedzenia: anorektyków, bulimików, a ostatnio coraz częściej otorektyków (z obsesją na punkcie zdrowego jedzenia).
Tego typu zaburzenia jedzenia nie są jednak związane z nim samym, ale raczej z trudnościami w relacjach z drugim człowiekiem, nieumiejętnością okazywania uczuć, brakiem poczucia własnej wartości, niepewnością w zderzeniu ze zbyt wysokimi wymaganiami otoczenia.

Jedzenie dużej ilości czerwonego mięsa i fast foodów może wywoływać agresję
Taką teorię stworzyli uczeni zajmujący się związkami między dietą a zachowaniem ludzi. O wywoływanie agresji oskarżane jest głównie mięso czerwone. Substancje znajdujące się w mięsie zapoczątkowują cykl przemian biochemicznych w mózgu prowadzących do wytworzenia testosteronu. A właśnie on ma związek z agresją. Większość osób jedzących mięso ma więcej testosteronu niż ci, którzy są na diecie niskokalorycznej czy wegetarianie. Dieta wegetariańska i niskokaloryczna powoduje zmniejszenie jego ilości. Stąd powszechne przekonanie, że ci, którzy nie jedzą mięsa, są spokojniejsi i łagodniejsi niż inni.
Niebezpieczniejsze niż mięso okazuje się jednak tzw. jedzenie śmieciowe i fast foody. Uczony angielski Robert McCarrison przetestował na grupie szczurów dietę najbiedniejszych warstw społecznych. Dawał zwierzętom biały chleb, margarynę, słodzoną herbatę, puszkowane mięso, dżemy. Na tej diecie zachowanie szczurów zmieniło się radykalnie: „Były nerwowe i skłonne do gryzienia opiekunów. Żyły w niezgodzie między sobą, a wreszcie zaczęły się zabijać i zjadać słabszych spośród siebie” (Renée Taylor, „Sekrety zdrowia plemienia Hunzów”, Interspar 1998). Australijscy uczeni wykazali ostatnio, że środki konserwujące, barwniki i dodatki smakowe zawarte w słodyczach i jedzeniu śmieciowym powodują wzrost agresji i nadpobudliwość u dzieci. Aby tego dowieść, w jednej ze szkół przez 2 tygodnie podawano dzieciom zdrowe jedzenie. Po zakończeniu eksperymentu stwierdzono, że młodzież stała się znacznie spokojniejsza, skłonna do współpracy, a poziom agresji obniżył się w sposób radykalny.

Chcesz lepiej pamiętać, szybciej przyswajać wiedzę – odżywiaj się odpowiednio
Okazuje się, że niewłaściwa dieta ma również wpływ na naszą zdolność koncentracji, poziom inteligencji i sprawność zapamiętywania.
Amerykańska kuratorka nieletnich, Barbara Reed Stitt, postanowiła zmienić dietę swoich podopiecznych. Zastąpiła cukier, przetwory z białej mąki i kofeinę surowymi warzywami, owocami, chudym mięsem i rybami. Zmiana w przyswajaniu wiedzy przez młodzież była znacząca.
Czym w takim razie zastąpić śmieciowe jedzenie? Najlepsze są ryby, z powodu dużej zawartości nienasyconych kwasów tłuszczowych, zwłaszcza omega-3, które zwiększają ilość substancji szarej w mózgu (odpowiedzialnej za możliwości umysłowe). Badania wyraźnie pokazały, że uczniowie, których dietę wzbogacono w kwasy omega-3, w trzy miesiące zrobili takie postępy w nauce, jak ich rówieśnicy przez trzy lata (źródło: „Wprost” nr 13/2007). Naukowcy zalecają, by kobiety w ciąży jadły dużo ryb. To ważne dla umysłowego rozwoju dziecka.
Zdolności umysłowe poprawiają też produkty pełnoziarniste, bogate w witaminy z grupy B (odpowiadają za funkcjonowanie układu nerwowego), lecytyna (wpływa na pamięć) znajdująca się w kiełkach pszenicy, orzeszkach ziemnych i soi oraz cynk (zwiększa poziom inteligencji). Wnioski nasuwają się same: uważajmy, co nakładamy na talerz!

CO JEŚĆ, GDY...

DOPADŁA CIĘ CHANDRA:
czekoladę, banany i awokado – uwalniają w organizmie znaczne ilości serotoniny i endor' n, poprawiając nastrój

JESTEŚ ZESTRESOWANA:
nasiona, np. dyni, słonecznika – zawierają magnez, który likwiduje objawy stresu

BRAKUJE CI ENERGII:
szpinak i natkę pietruszki – są bogate w żelazo, które pomaga pozbyć się przygnębienia i apatii

ŁATWO SIĘ IRYTUJESZ:
jajka – mają w sobie tryptofan i witaminę B2, działające łagodząco i uspokajająco na układ nerwowy.

CO JEDLI GENIUSZE
Reklama

Albert Einstein był wegetarianinem. Podobnie jak Pitagoras i Newton. Leonardo da Vinci preferował dietę wegańską, bogatą w świeże owoce, chleb, mleko migdałowe, zielony groszek i sałatę. Kuchnia Kopernika była piekąca i pachnąca, pełna arabskich przypraw: szafranu, pieprzu, migdałów i róży. Z kolei Juliusz Cezar wybierał ryby, ślimaki i dziczyznę, wszystko skropione oliwą i octem. Napoleon lubił jajka, proste sałatki warzywne, rosół z makaronem i pieczyste: głównie wołowinę, baraninę i drób.

Reklama
Reklama
Reklama