Wegetarianin od małego - czy brak mięsa wpływa na rozwój dziecka?
Zaledwie 10 lat temu tylko jeden na tysiąc dorosłych Polaków był wegetarianinem. Teraz, po badaniach w 2010 r., okazało się, że 3 proc. kilkulatków w ogóle nie je mięsa. Na ile ryzykowne mogą być skutki takiej decyzji rodziców?
- Joanna Zagdańska, Claudia
Bez wątpienia wegetarianizm jest nie tylko rodzajem diety, to także styl życia bliski panującej ekomodzie. Naturalne więc, że rodzice, którzy sami nie jedzą mięsa, nie karmią nim swoich pociech. Za bezpieczny dla dzieci uchodzi laktoowowegetarianizm, gdzie wyklucza się mięso i ryby, a dopuszcza mleko, jego przetwory, jajka. Gorszą opinią cieszy się dieta wegan, w której nie ma nabiału, a groźny bywa fruktarianizm – oparty na owocach.
a) „Znam rodziny, gdzie od pokoleń nikt nie je mięsa i wszyscy są w dobrej formie”
lek. med. Witold Klemarczyk specjalista pediatra i gastroenterolog, z Poradni Gastroenterologicznej dla Dzieci Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie
Liczące się na świecie instytucje (m.in. Amerykańska Akademia Pediatrii) akceptują dietę wegańską jako jeden ze sposobów żywienia dzieci. W Polsce jesteśmy bardziej konserwatywni, bo Komitet Ekspertów przy Krajowym Konsultancie ds. Pediatrii uznaje wyłącznie dietę laktoowowegetariańską, gdzie podaje się mleko, sery, jogurty i jajka. Choć sam jadam mięso, od 16 lat obserwuję rozwój małych wegetarian. Obecnie mam pod opieką ok. 300 dzieci, których rodzice świadomie wybrali bezmięsną dietę i rozumieją, jak ważne jest, by przy jej komponowaniu nie popełnić błędu. Jako lekarz jestem ich doradcą. W praktyce oznacza to ich regularne wizyty w poradni gastroenterologicznej. Konsultacje lekarskie i dietetyczne pozwalają szybciej dostrzec niedobory czy chorobę. Wtedy mały pacjent ma wykonywane badania, np. krwi, by ocenić gospodarkę żelazem. Dzięki temu lekarz wie, czy trzeba dziecku podać zawierające je preparaty. Niedobory żelaza i niedokrwistość w polskich realiach nie są częste, bo suplementuje się nim mleko: zarówno krowie modyfikowane, jak i sojowe (także robione z niego jogurty i serki) oraz kaszki zbożowe dla dzieci do 3. roku życia. Podobnie rzecz się ma z witaminą B12 . Ale – tak jak wszystkie dzieci – mały wegetarianin musi dostawać codziennie odpowiednią dawkę witaminy D. O tym, że dieta laktoowowegetariańska jest bezpieczna, świadczą liczne opracowania oparte na obserwacjach społeczności Adwentystów Dnia Siódmego w USA. Ich dzieci są zdrowsze, bo rzadziej cierpią na zaparcia i otyłość niż rówieśnicy jedzący mięso. Jako osoby dorosłe żyją przeciętnie 5 lat dłużej i są mnie zagrożeni nowotworami układu pokarmowego, cukrzycą typu 2, miażdżycą, chorobami układu krążenia. Warto podkreślić jeszcze aspekt psychologiczny. Dziecko dorastające w domu wegetariańskim od małego uczy się odmawiać, gdy jest częstowane mięsem. Dzięki temu potrafi być asertywne i dokonywać wyborów zgodnie z zasadami obowiązującymi w jego rodzinie.
b)„Mały wegetarianin musi brać witaminy, a to dowód, że dieta bezmięsna nie jest kompletna”
lek. med. Andrzej Mierzecki pediatra z Centrum Medycznego ENEL-MED w Warszawie
Już takie zalecenie powinno zapalić w głowach rodziców czerwoną lampkę, bo wskazuje, że ich dziecko nie dostaje w jedzeniu wszystkich potrzebnych składników. Jak się okazuje, rzecz dotyczy nie tylko witamin. Wiele substancji mineralnych organizm łatwiej pozyskuje z mięsa i nabiału. Przykładowo biodostępność wapnia z mleka i jego przetworów jest większa niż z kasz. I to nawet o kilkanaście procent, a do tego bez obciążania zbędnymi kaloriami, jakich dostarczają produkty zbożowe. Podobnie z ryb przyswaja się znacznie więcej fosforu niż z warzyw i owoców. Poza tym pochodzący z roślin błonnik przyśpiesza przesuwanie pokarmu w jelitach i zmniejsza wchłanianie różnych składników, w tym mikroelementów (m.in. frakcje błonnika występujące w otrębach wiążą cynk), a to negatywnie wpływa na zdrowie. Problem dotyczy też białka: co prawda roślinne i zwierzęce budują te same rodzaje aminokwasów, ale w zupełnie innych proporcjach. Dlatego, by pokryć zapotrzebowanie na wiele z nich (zwłaszcza aminokwasy egzogenne, których organizm nie produkuje), trzeba zjeść więcej białka roślinnego niż zwierzęcego. Zamiennikiem mięsa są silnie wzdymające warzywa strączkowe, którymi w odpowiednio dużych ilościach trudno karmić malucha. Nawet kilkulatek powinien jeść tylko produkty lekkostrawne, a fasola i groch do takich nie należą. Pozostaje jeszcze kwestia cholesterolu (dostarczają go głównie pokarmy zwierzęce), bez którego mały organizm nie może się rozwijać. W nadmiarze prowadzi do miażdżycy i choroby wieńcowej, ale to u dorosłych i w wieku typowym dla występowania tych schorzeń. Dziecku zaś cholesterol jest niezbędny do budowy błon komórkowych, osłonek nerwów, substancj i wytwarzanych w mózgu czy hormonów. I z moich obserwacji, i z badań naukowych wynika, że dzieci będące od pierwszych miesięcy życia na diecie wegetariańskiej są niższe i drobniejsze niż rówieśnicy jedzący mięso.
c) „Nie chodzi o to, że dziecko nie je mięsa, ale by w jedzeniu była niezbędna porcja energii i składników odżywczych”
mgr Elżbieta Banaś dietetyk z Oddziału Pediatrii i Żywienia Instytutu Pomnika Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie
Eliminacja mięsa, ryb, nabiału wiąże się z wysokim ryzykiem niedoboru witaminy B12 , żelaza, cynku i wapnia. Nie oznacza to wcale, że wykluczając z jadłospisu jakiś rodzaj pokarmów, nie można zaspokoić potrzeb żywieniowych małego dziecka. Problem w tym, że zadanie to staje się wówczas o wiele trudniejsze. Jedzenie wegetariańskie, tak jak i każda dieta, musi być urozmaicone i nie może się sprowadzać do kanapki z dżemem. Poza tym im młodsza pociecha, tym większe bywają konsekwencje popełnianych przez rodziców błędów żywieniowych. Czasami ich nieodwracalne skutki pojawiają się bardzo szybko, jak w przypadku niedoboru witaminy B12 , który przekłada się na niedokrwistość i zaburzenia w funkcjonowaniu układu nerwowego. Z drugiej jednak strony Amerykańskie Stowarzyszenie Dietetyczne dopuszcza dietę wegetariańską, w tym i bardziej restrykcyjną wegańską, na każdym etapie życia dziecka. Pod warunkiem że jest ona właściwie ułożona i zbilansowana, co jest możliwe, gdy dziecko pozostaje pod opieką pediatry i dietetyka. Za dietą bezmięsną przemawia również wiele argumentów zdrowotnych. Przede wszystkim w ten sposób karmione dzieci nie są otyłe, bo ich mamy zwykle przestrzegają zasad zdrowego żywienia. Nie podają swoim pociechom fast foodów i produktów przetworzonych, w których jest dużo cukru. Z najnowszych badań wynika, że w Polsce, gdzie karmi się pociechy tradycyjnie, co 7. kilkulatek ma nadwagę lub jest otyły. Dieta wegetariańska zachowuje odpowiednie proporcje, jeśli chodzi o tłuszcze, ponieważ te niezdrowe, pochodzące z mięsa i mleka (mają nasycone kwasy tłuszczowe), zastępuje się olejami roślinnymi, które dostarczają jedno- i wielonienasyconych kwasów tłuszczowych, w tym omega-3, niezbędnych rosnącemu malcowi. Poza tym rezygnacja z wędlin oznacza ograniczenie spożycia sol i , a co za tym idzie, szkodzącego nerkom sodu. l