"Kobieta chce być kimś dla kogoś nie dla siebie" - kolejny podręcznik dla młodzieży, który żenuje
Podręcznik "Wygrajmy młodość" Barbary Charczuk zamiast obalać utrwalone przez lata stereotypy umacnia je. Czy tak powinna wyglądać edukacja dziewczynek i chłopców w polskich szkołach?
"Kobieta chce być kimś dla kogoś nie dla siebie" - tego uczą dzieci w szkołach
Powyższy cytat to tylko jeden z licznych przykładów pochodzących z podręcznika "Wygrajmy młodość". Autorka Barbara Charczuk postanowiła w ten sposób edukować uczniów gimnazjum i szkół ponadgimnazjalnych i przygotowywać ich do życia w rodzinie.
"Zadaniem dziewcząt jest podporządkowanie uczuć rozumowi i woli. Zachowanie czystości wspomaga rozwój i prowadzi do wolności. U dziewcząt dzieje się to pod wpływem psychicznej potrzeby czułości, u chłopców zazwyczaj występują napięcia związane z presją popędową do zbliżenia i odreagowania" - czytamy w rozdziale "Dojrzewanie dziewcząt – wartość czystości".
Natomiast w rozdziale "Dojrzewanie chłopców – twórcze przeżywanie płci" autorka tak edukuje współczesnych młodych mężczyzn: "Czystość to twórcze przeżywanie płci z pełnym zaangażowaniem kreatywnej mocy płodności”. Jej celem jest „wolność, której towarzyszy radość, satysfakcja, poczucie siły i mocy".
Barbara Charczuk bierze również na warsztat podział ról i obowiązków ze względu na płeć. Czego możemy dowiedzieć się o kobietach, a czego o mężczyznach?
"Kobieta chce być kimś dla kogoś nie dla siebie (mężczyzna chce być kimś dla siebie)", "Sukces zawodowy jest ważny dla mężczyzn. Dla kobiet ważne są potrzeby bliskich", "Główne zainteresowanie kobiety to jej świat wewnętrzny (mężczyzna ma znacznie szersze zainteresowania - techniczne, polityczne, matematyczne, gospodarcze,społeczne)", "Kobieta odczuwa przymus mówienia (mężczyzna woli robić niż mówić)", "Kobieta lubi drobiazgi, jak upiększanie się, mężczyzna rzadko przywiązuje wagę do drobiazgów", "Kobieta jest uczuciowa, mężczyzna spontaniczny", "W sytuacjach trudnych kobieta potrzebuje pocieszenia, opieki i czułości. Mężczyzna argumentów." - tak wyglądają różnice w podejściu do życia kobiet i mężczyzn, według autorki podręcznika.
Czy tego chcemy uczyć nasze dzieci?
Nikogo nie dziwiłoby gdyby autorka książki ten podręcznik napisała kilka dekad temu, kiedy wyraźne były podziały między kobietami a mężczyznami. Wydawanie takiego podręcznika dla uczniów w dzisiejszych czasach, kiedy dążymy do obalania przez lata utrwalonych stereotypów i od najmłodszych lat edukujemy nasze dzieci na świadomych i odpowiedzialnych jest po prostu oburzające.
Współczesne kampanie społeczne skierowane do dziewczynek, że "mogą wszystko" dają im wreszcie przyzwolenie, że mogą wyrosnąć na świadome swoich możliwości i wartości kobiety. "Możesz być kim chcesz" - astronautką, politykiem, naukowcem, to tylko nieliczne przykłady płynące ze wspaniałej kampanii Barbie, która walczy o ambicje małych dziewczynek. Również mężczyzna nie musi trzymać się przez lata utrwalonych zasad, że musi być twardy i nie może pozwolić sobie na chwile słabości. Skończyły się czasy kiedy chłopcy bawili się tylko samochodami a dziewczynki lalkami. Teraz każde dziecko może rozwijać swoje zainteresowania w takim kierunki, w jakim chce, a dorosłemu mężczyźnie wręcz wypada zmienić pieluchę dziecku i pomóc kobiecie w obowiązkach domowych.
Naszym obowiązkiem jest reagowanie i nie przechodzenie obojętnie wobec rzeczy, na które się nie godzimy. Społeczeństwo, a zwłaszcza rodzice muszą reagować, kiedy dzieciom wkłada się do głowy tak bzdurne rzeczy, jak te przedstawione w podręczniku "Wygrajmy młodość", bo ta droga na pewno nie służy wygraniu młodości.