Życie w małym mieszkaniu
Dwa ciasne pokoiki i pięć osób: rodzice i troje całkiem sporych dzieci. Przeciskają się obok siebie w przedpokoju, nie mieszczą się razem w kuchni. Czy w takiej ciasnocie w ogóle da się żyć? Tak, jednak, by nie popadać w konflikty, trzeba przestrzegać kilku zasad.
- Izabela Kiminowicz, Naj
Maria z mężem oraz trojgiem dzieci od 8 do 13 lat zajmują 35 metrów kwadratowych: dwie kliteczki, ciemną kuchnię i maleńką łazienkę. Salon jest jednocześnie ich sypialnią, jadalnią i pokojem telewizyjnym. Pod oknem udało się wcisnąć stoliczek, oddzielony od reszty pomieszczenia bokiem szafy: jeśli ktoś potrzebuje skupienia, odizolowania, wciska się właśnie za szafę. Pokój dzieci został pomyślany tak, by każde miało swoje łóżko, szafkę i kawałek biurka.
[adsense]
To ostatnie jest deską ciągnącą się pod oknem: każdy z małych uczniów ma tyle miejsca, by oprzeć łokcie. Dwaj starsi chłopcy śpią na łóżku piętrowym, natomiast ich siostra korzysta z rozkładanego fotela. Gdy była młodsza, odgradzała się wieczorem od braci parawanem. Dzięki temu chłopcy mogli poczytać sobie w łóżku lub pograć w karty, podczas gdy mała siostrzyczka spokojnie spała. Ponieważ obaj są fanami piłki nożnej, każdy ma wydzielony kawałek ściany, na którym może wieszać plakaty ulubionych graczy. Dziewczynka również ma swoje miejsce, udekorowane rysunkiem z bajki. Od początku dzieci ćwiczone są w utrzymywaniu porządku, a także w realnej ocenie, czy kolejna zabawka jest im naprawdę potrzebna. Bo gdy już się pojawi – trzeba będzie znaleźć dla niej miejsce. Maria przyznaje, że dzieciom zdarzają się kłótnie. Jedno chce rozstawić na podłodze klocki, drugie – urządzić w kącie zamek księżniczki. Wtedy trzeba negocjować. Rodzice starają się sprawiedliwie ważyć racje i znaleźć kompromisowe rozwiązanie. Czasami wysyłają któreś z dzieci na weekend do dziadków – żeby nacieszyło się życiem jedynaka. – Dzięki małej przestrzeni kwitnie nasze życie towarzyskie... poza domem. Oczywiście, że doskwiera nam ciasnota. Ale dysponując tak skromną powierzchnią, też potrafi my być szczęśliwi. Oto, czego możemy nauczyć się od rodziny Marii:
WŁASNE MIEJSCE
Każdy członek rodziny ma nienaruszalną przez innych domowników przestrzeń. Zamykaną szafkę, łóżko, kawałek biurka. Dzięki temu każdy ma taki obszar, w obrębie którego czuje się bezpiecznie.
WZAJEMNY SZACUNEK
Gdy tata pracuje, dzieci słuchają muzyki lub oglądają film w słuchawkach. Kiedy jedno z dzieci przygotowuje się do klasówki, inne bawią się w pokoju rodziców albo u sąsiadów. Domownicy dopasowują się do siebie.
WSPÓLNE RADOŚCI
Rodzina znalazła dobre strony wzajemnej bliskości. Mają swoje ulubione zabawy, gry. Filmy, które chętnie oglądają w piątkę, leżąc razem w ogromnym rodzicielskim łożu.
AKTYWNE ŻYCIE
Wszyscy szukają sposobu, jak rozładowywać napięcie (które zawsze pojawia się, gdy na niewielkiej przestrzeni żyje wiele osób) poprzez ruch na powietrzu i poczucie humoru.
SZTUKA KOMPROMISÓW
Rodzice w każdej sytuacji starają się znaleźć jakieś dobre rozwiązanie. Gdy dzieci błagały o zwierzątko, mogły sobie wybrać maleńką japońską myszkę albo chomika. Ich marzenia zostały spełnione.