Własna firma – kultowa Pracownia cukiernicza z pączkami
Mała, niepozorna cukiernia nie wyróżnia się niczym specjalnym wśród innych lokali przy Górczewskiej 15 w Warszawie. Może jedynie nazwa „Pracownia cukiernicza” nieco intryguje. I ten mały, drewniany stołeczek, wystawiony na zewnątrz. Po co?

- Edyta Urbaniak, Naj
Dwie gimnazjalistki w dżinsowych rurkach cieszą się na jego widok: – Uff, jeszcze się nie skończyły! – śmieją się. Widać są stałymi klientkami lokalu. Stołeczek to dla nich znak, że pączki jeszcze są. Klienci, którzy od lat kupują tu słodkości, jeszcze czasem się dziwią, że nie siedzi na nim pani Hania. – Nam też się wydaje, że babcia jest tam nadal, chociaż już od dwóch lat nie żyje – przyznaje Sylwia Tomaszkiewicz, wnuczka pani Hani. Niestety, czas nie stoi w miejscu, choć wchodząc do cukierni przy Górczewskiej, można odnieść takie wrażenie. Boazeria, starodawna lada, kryształowy wazon z różą, żółtawa lamperia na zapleczu. Właścicielka, Zenona Adamuszewska (córka pani Hani), mogłaby przeprowadzić gruntowny remont i sprawić, by wnętrza wyglądały nowocześnie. Ale nie chce. A właściwie, klienci nie chcą. Bo pracownia przy Górczewskiej to dla nich miejsce kultowe. – Cukiernię założył w 1926 roku mój dziadek Władysław Zagoździński. Najpierw mieściła się przy Wolskiej – opowiada Zenona, zaokrąglona, uśmiechnięta kobieta o miodowych oczach. Pączki to całe jej życie. W pączkarni pracował jej dziadek, babcia. Później rodzice, jej mama – Hanna Grelof, która była spadkobierczynią słodkiego interesu. Na początku lat 70. w kamienicy, gdzie mieściła się cukiernia, rozpoczął się remont, który trwał kilka lat. Biznes trzeba było przenieść. Pan Władysław dostał przydział na lokal przy ulicy Górczewskiej 15. – Dziadek się martwił, że interes nie będzie dobrze szedł w nowym miejscu. Wolska to jednak główna ulica na Woli! Okazało się, że martwił się niepotrzebnie. Stali bywalcy nadal przychodzili po pączki, a dodatkowo pojawili się nowi klienci – opowiada Zenona Adamuszewska. Z roku na rok pracownia stawała się coraz sławniejsza. I choć lata mijały, cały czas ustawiały się kolejki. I tak jest do dziś. W tym roku w tłusty czwartek smakosze czekali w kilkudziesięciometrowym ogonku nawet cztery godziny. Czy warto tak się poświęcać dla kilku smażonych łakoci? Każdy, kto zna ich smak, nie ma wątpliwości. – Są niepowtarzalne, pyszne, lepsze niż samodzielnie usmażone w domu. Kupuję je od lat i od lat smak się nie zmienia – mówi Ewa Olbryś, która kiedyś do cukierni przychodziła z córką, a dziś przychodzi z wnuczką. Przepis na taki sukces? Naturalne produkty, zero konserwantów i wciąż ta sama receptura, którą opracował Władysław Zagoździński. – Smażymy tylko i wyłącznie pączki z dobrą marmoladą, z lukrem albo cukrem pudrem. Nie lubię wynalazków z kremami, budyniem – wyjaśnia Zenona Adamuszewska. Poza wyrabianiem ciasta, resztę – krojenie, formowanie, nadziewanie – pracownicy wykonują ręcznie. Gdy trzeba, pomaga właścicielka i jej córka Sylwia. Obie skończyły studia: mama Szkołę Główną Planowania i Statystyki (obecnie Szkoła Główna Handlowa), córka Wyższą Szkołę Ekonomii i Zarządzania oraz Wyższą Szkołę Ubezpieczeń i Bankowości w Warszawie. Ale postanowiły zgodnie, że będą jednak prowadzić rodzinny interes.
Polecane
„Zajadałem się pączkami, uśmiechając się słodko i prawiąc komplementy. Nie miałem serca mówić Renatce, że są ohydne”
„W pudełku z pączkami znalazłam dowód zdrady męża. Tłusty czwartek miał być słodki, a zamienił się w najgorszy koszmar”
„Miłość znalazłam w osiedlowym sklepiku między paczkami herbaty. Z jednego spotkania zrodziło się uczucie”
„Matka trzymała mnie z dala od rodzinnej firmy, jakby się bała, że coś popsuję. Oniemiałam, gdy okryłam, czemu to robi”
„Dałam siostrzenicy sporo kasy, a siostra przepuściła ją na własne fanaberie. Jak można okraść własną córkę?”
„Matka uważa, że rodzinna firma to jej prywatny folwark. Przez jej przestarzałe poglądy ledwo wiążemy koniec z końcem”
„Sądziłam, że szef mnie nie cierpi, bo zawsze unika ze mną kontaktu. Gdy odszedł z firmy dowiedziałam się, dlaczego”
„Noc poślubną wolałem spędzić ze szwagierką niż z własną żoną. Zaciągnąłem przed ołtarz niewłaściwą siostrę”
„Romansowałam z nauczycielem syna. Musiałam wybrać między miłością, a dobrem własnego dziecka”
„Odszedłem z korporacji i zbijam kasę na własnym biznesie. Byli szefowie mszczą się na mnie w najgorszy możliwych sposobów”
„Postawiłbym majątek na to, że to brat oskubał mnie z kasy. Dziś przez własną głupotę skończyłbym na ulicy”
„Na jego koszuli wykwitła plama z kawy, a na mojej twarzy rumieniec wstydu. Zrobiłam z siebie idiotkę przed całą firmą”
Promocja
Pokazywanie elementów od 1 do 4 z 8
Zaproś sztukę do swojego wnętrza z nową linią Velvet ART
Współpraca reklamowa
Jak dobrać damskie buty zimowe do swojego stylu i sylwetki?
Współpraca reklamowa
Wybierz się do Suntago i wypocznij w tropikalnym stylu
Współpraca reklamowa
„Woda opadła, psy zostały” – rusza kampania pomocowa dla bezdomnych zwierząt
Współpraca reklamowa
Blask, ciepło i styl na chłodniejsze dni z SHEIN
Współpraca reklamowa
Blaupunkt świętuje 100-lecie innowacyjnym gramofonem wertykalnym VT100
Współpraca reklamowa
Paulina Krupińska w Świątecznej Kampanii Homla
Współpraca reklamowa
Święta tuż-tuż… Oto 7 prezentowych inspiracji
Współpraca reklamowa