Rodzinna ekipa sprzątająca
Jak nie wyobrażamy sobie Bożego Narodzenia bez choinki, tak nie wyobrażamy sobie przygotowań do świąt bez wielkich porządków, bo dom ma lśnić i pachnieć czystością. Wszyscy tego chcemy, tylko jak ten idealny stan osiągnąć?
- Krystyna Zielińska, Naj
Generalne porządki nie muszą spoczywać wyłącznie na naszych barkach. Włączmy do nich resztę rodziny. Męża pewnie nie będzie tak trudno zachęcić do pomocy, zwłaszcza gdy mamy z nim partnerską umowę, że dzielimy się obowiązkami domowymi. Z dziećmi, szczególnie nastolatkami, nie zawsze idzie tak łatwo. Co zrobić, żeby wzięły się do świątecznego sprzątania?
NIE TYLKO MAMA POTRAFI
Sprytne pociechy pewnie będą usiłowały nas przekonać, że my sprzątamy najlepiej. Gdy w to uwierzymy i pozostaniemy w roli perfekcyjnej pani domu, do stołu wigilijnego usiądziemy zmęczone. Lepiej zostać szefem ekipy sprzątającej. Najpierw zróbmy naradę rodzinną. Niech podczas niej domownicy napiszą na kartce, co z własnej woli wezmą na swoje barki. Po zebraniu ofert ostatecznie przydzielamy zadania i wpisujemy je na listę przedświątecznych obowiązków dla każdego. Powinny być one na miarę możliwości dzieci. Wiadomo, że kilkulatek nie umyje okna, ale może nam pomoc, robiąc porządki w zabawkach (np. odłoży te, którymi się nie bawi), na swoim biurku. Od nastolatka wymagajmy więcej. Odkurzanie, mycie podłóg czy wprowadzenie ładu we własnym pokoju nie przekraczają jego możliwości. Listę obowiązków wieszamy w widocznym miejscu i startujemy z pracami! Stopniowo wykreślamy te, które zostały wykonane.
PRZERYWNIKI MILE WIDZIANE
Dla dorosłych sprzątanie to rutyna, dla kilkulatków i nastolatków to nudne, wyczerpujące zajęcie. Nie należy więc urządzać maratonów porządkowych, np. przez cały weekend. Błędem jest także oczekiwanie, że nasze pociechy wykonają powierzone zadania w czasie, który wyznaczymy. Jednak nie zakładajmy z góry, że dzieci nie sprzątają tak szybko, jak byśmy chcieli, bo pewnie nie potrafi ą. Stąd już tylko krok od wyręczania ich w wykonaniu zadań, których się podjęły. Z drugiej strony nie zarzucajmy im lenistwa lub złej woli, ale okażmy cierpliwość. Proponujmy rozłożenie pracy na etapy, robienie przerw. Niech dzieci sprzątają we własnym rytmie, bo tylko wtedy nie będą pracą udręczone i umęczone. Przecież zależy nam nie tylko na lśniącym mieszkaniu, ale i dobrej atmosferze w domu.
DEKOROWANIE JEST FAJNE
Jeśli do porządków dołączymy świąteczne przyozdabianie domu, pojawi się przychylniejsze nastawienie do najcięższych czy najmniej wdzięcznych prac. Oczywiście i w tym przypadku najlepiej podzielić się zadaniami, ustalić, kto jest odpowiedzialny za oświetlenie domu, a kto za ubranie choinki. Zaproponujmy też dzieciom, aby same przystroiły swoje pokoje. Jeśli nastolatki nie mają na to ochoty, zostawmy je w spokoju. Nie należy im jednak odpuszczać udziału w sprzątaniu, które powinny zacząć od własnego pokoju. Wytłumaczmy dorastającemu dziecku, że zależy nam na czystości w całym domu, bo współtworzy ona atmosferę świąt. Dlatego jeśli nie chce sprzątać dla siebie, niech to zrobi dla innych. Ufajmy, że naszą argumentację zrozumie i przyjmie