Reklama

Polacy kochają zwierzęta

Coraz więcej młodych ludzi rezygnuje z posiadania dzieci. Powodem są zazwyczaj problemy zdrowotne, nienajlepsza sytuacja materialna lub po prostu niechęć do wychowania. Nie ma w tym nic złego! Zamiast dzieci, coraz więcej par decyduje się na powiększenie rodziny poprzez przygarnięcie pupila. Według badań ponad połowa Polaków ma zwierzątko domowe. Aż 42% badanych zdecydowało się na psa, a 26% na kota. Zaledwie 5 % wybrało dla siebie inne zwierzę. Większość ludzi przyznaje, że zwierzęta domowe są dla nich pełnoprawnymi członkami rodziny. Coraz więcej osób angażuje się w opiekę nad pupilem do tego stopnia, że zaczynają kupować mu ubrania i zabawki. Młode pary nieraz traktują zwierzątko domowe jak dziecko, którego nie mają. Czy instynkt macierzyński zmienił się w miłość do psów i kotów?

Reklama

Pies zamiast córki?

Alicja i Paweł w 2 lata po ślubie zdecydowali się na powiększenie rodziny. Szybko jednak okazało się, że nie mogą mieć dzieci. Przygarnęli psa, którego nazwali Kama, czyli tak, jak chcieli nazwać córkę. Para przyznaje, że po tym wydarzeniu wstąpił w nich nowy duch i wrócili do normalnego życia. Alicja podkreśla, że nie traktuje Kamy jak dziecka, ale kocha ją i czuje się za nią odpowiedzialna. Nieraz zwraca się do niej „córeczko”, czym ściąga na siebie nieprzychylne spojrzenia ludzi na ulicy.

Do restauracji z psem zamiast dziecka

Podobnym przywiązaniem do zwierzęcia domowego mogą pochwalić się Klaudia i Sebastian, którzy mimo zaręczyn nie planują na razie ślubu i dzieci. Klaudia przyznaje nawet, że za nimi nie przepada, a perspektywa ciąży i porodu zawsze ją przerażała. Właśnie dlatego zamiast dziecka zdecydowali się na psa, Franka. Zabierają go ze sobą, gdzie tylko mogą: na obiady rodzinne, wyjścia z przyjaciółmi, czy nawet wesele znajomych, którzy się na to zgodzili. Widzą jednak problem, który wywołuje obecność kundelka w miejscach publicznych.

- Ostatnio wyprosili nas z ogródka kawiarnianego, bo przyszliśmy z psem. To jawna dyskryminacja. Dlaczego nikt nie wyprasza z restauracji rodziców z wrzeszczącym dzieckiem? Przecież jest to bardziej uciążliwe niż obecność grzecznego psa.
Reklama

Tak duże przywiązanie do zwierząt domowych skomentował psycholog, Violetta Nowacka z Poradni Psychologicznej "SELF" Przyjazne Terapie. Stwierdziła, że nie ma w nim nic złego, jeśli tak jak w przypadku Alicji wpływa na jej dobry humor, nie wadząc nikomu dookoła. Jeśli jednak jest powodem do awantur i stawiania ludzi na równi ze zwierzętami, jak w przypadku Klaudii, staje się nadużyciem. Widać jednak, że opieka nad zwierzętami wywołuje bardzo dużo emocji, przypominających zaangażowanie w wychowanie dziecka. Czy młode pokolenie faktycznie woli zająć się psem, niż dzieckiem?

Reklama
Reklama
Reklama