Reklama

Na całym świecie zostali ogłoszeni superbohaterami nowej codzienności, jaką sprezentowała nam globalna pandemia. Włosi śpiewają pracownikom służby zdrowia serenady, Hiszpanie tańczą na balkonach na ich cześć, rodzina królewska wraz z całą Wielką Brytanią oklaskuje dzielnych lekarzy, pielęgniarki i ratowników medycznych, którzy stoją na froncie walki z koronawirusem. Polacy też nie pozostają bierni wobec ich odwagi i poświęcenia - oprócz górnolotnych gestów, takich jak brawa, Polacy zbierają pieniądze na uniformy ochronne, restauracje dowożą darmowe posiłki do szpitali, a właściciele resortów obiecują lokum na letni wypoczynek za ich ciężką pracę.

Reklama

"Pomyślałaś o tym, że wracając tutaj ryzykujesz naszym zdrowiem?"

Jak się okazuje lekarzom przyszło się w tych trudnych czasach zmierzyć z czymś być może większym i silniejszym niż sam koronawirus - z potęgującym się społecznym strachem, niewiedzą i manipulacją. Coraz częściej miejsce mają takie niechlubne kroki jak kartki wywieszane na sklepowych oknach: "Nie obsługujemy lekarzy i pielęgniarek", szkalowania i wpisy w sieci hejtujące tych, którzy każdego dnia ryzykują za nas swoje życie.

Jeden z takich przykładów przytoczyła pediatra Róża Hajkuś, która opisała historię swojej koleżanki po fachu. Jakie słowa usłyszała od swoich "życzliwych" sąsiadów"?

Mam taką koleżankę. Ona w okresie pandemii pracuje i dyżuruje nadal w swoim szpitalu, w mieście sąsiednim do miasta zamieszkania. Dostałam dziś od niej wiadomość. Tym razem nie o tym, że jak się skończy pandemia to będzie się można wreszcie uczyć USG albo co zjemy jak się znów spotkamy. Tylko że znalazła za wycieraczką samochodu laurkę od któregoś z wdzięcznych sąsiadów, który widocznie zapomniał o biciu brawa z balkonu i chciał to naprawić: “Droga sąsiadko. Wszyscy boimy się o swoje zdrowie i nie wychodzimy z domu. Wiemy, że pracujesz w szpitalu. Pomyślałaś o tym, że wracając tutaj ryzykujesz naszym zdrowiem? Pomyśl o przysiędze Hipokratesa. Powinnaś zostawać w mieście X.” Na grupie na FB w jej stronach trwa dyskusja, że dla pielęgniarek pracujących w innych miastach powinny być zamknięte granice. Jakie granice? Wczoraj brawa, dziś to. A jutro?

Reakcja internautów na hejt lekarzy

Pod postem lekarki zawrzało. Zszokowani obserwatorzy nie dowierzali, że podobne sytuacje mają miejsce. Niektórzy z nich wyrazili swój brak przyzwolenia na tego typu zachowania, a inni w geście otuchy opowiedzieli historie ze swoich miast. Emerytowana sąsiadka jednego z lekarzy dyżurującego w nocy, osobiście prosiła innych sąsiadów o ciszę w budynku, by mógł dostatecznie odpocząć. I tylko tym podobne gesty powinny mieć miejsce, zwłaszcza w tak trudnym i stresującym dla wszystkich czasie jak okres pandemii.

Oglądając w dzieciństwie Batmana i Spidermana zawsze się dziwiłam co oni tak marudzą na to bycie superbohaterem, że przecież to świetnie mieć supermoce i ratować ludzi. No i że jak ktokolwiek mógłby mieć problem z tym, że taki superbohater mieszka w jego miescie. Jak widać sporo było w tym mądrości, od bycia postrzeganym jako bohater do bycia potencjalnym zagrożeniem dla zwykłych ludzi jest tylko mały krok. Przykro mi, że Pracownicy ochrony zrdowia muszą jeszcze i takich nieprzyjemności doświadczać. Za to moja 60letnia sąsiadka zostawia mi obiady w słoikach pod drzwiami z kartką, że biorę za dużo dyżurów i że upominała już te młodzież spod X, że ja odsypiam więc muza dopiero po 15. A u nas w kilku sklepach dodatkowe kasy otwierane dla medyków, w innym darmowe zestawy: kawa i hot dog (może to nie szał, ale gest miły), ludzie udostępnieniający za darmo mieszkanie w pobliżu szpitala i inni, wyposażający je w konieczny do życia sprzęt - dla tych, którzy nie chcą wracać do swojego domu, albo za chwilę mają następny dyżur i chcieliby odpocząć. Po ludzku mi przykro, że gdzieś jest inaczej. A ja myślałam, że ten list skończy się słowami typu nie wychodzimy z domu, bo wiemy, że Ty musisz. Wspieramy Cię itd. A tu taki zonk.
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama