Reklama

Mężczyzna trafi do więzienia za "upskirting"

Jest wyrok dla młodego mężczyzny, który w Singapurze wsuwał kobietom telefon pod spódnice robiąc zdjęcia i kręcąc wideo, czyli stosował tak zwany "upskirting".

Reklama

22-letni student Kelmen Wong Yew Hui w ten sposób sfilmował ponad dwadzieścia kobiet w okresie między czerwcem 2017 a marcem 2018 roku. Młody mężczyzna najczęściej dopuszczał się "upskirtingu" w autobusach, metrze i na mostach i wpadł właśnie w ten sposób. Personel metra zauważył, że mężczyzna nagrywa telefonem kobietę bez jej zgody i zawiadomił policję. Wcześniej udało mu się nagrać 25-sekundowy filmik, kiedy kobieta jechała ruchomymi schodami.

Mężczyzna przyznał się do kilku zarzutów, w tym obrażania skromności kobiet i posiadania filmów pornograficznych na swoim telefonie, na których widać, jak ofiary były uchwycone w sytuacjach intymnych, takich jak korzystanie z toalety, czy zdjęcia z przymierzalni.

Student został skazany na 12 tygodni więzienia. Wcześniej prokurator wnosił o karę 14 tygodni więzienia i karę grzywny w wysokości 20 tys. dolarów argumentując, że ofiary byłyby narażone na niewyobrażalny wstyd, gdyby zdjęcia i filmiki zostały rozpowszechnione.

"Upskirting" - niebezpieczny trend

Jeszcze kilka lat temu nikt nawet nie słyszał o tym pojęciu. Dzisiaj "upskirting" stał się niebezpiecznym trendem, za który grożą poważne kary.

Upskirting polega na zaglądaniu kobietom pod spódnicę i robieniu zdjęć telefonem, czy krótkich wideo. Takie sytuacje mają miejsce w zatłoczonych miejscach publicznych: w klubach, czy na festiwalach. Sprawcy "upskirtingu" robią to zarówno w jawny sposób jak i z ukrycia, kiedy ofiara nie zdaje sobie sprawy z zagrożenia. Często takie materiały trafiają do sieci, czy są rozsyłane do większej liczby odbiorców.

Jeszcze do niedawna kobiety, które zgłaszały przypadki upskirtingu nie mogły liczyć na jakąkolwiek pomoc. Na szczęście to się zmienia i w niektórych krajach upskirting traktowany jest jak przestępstwo kryminalne. Tak już jest w Anglii i Walii, a to za sprawą głośnej akcji zainicjowanej przez Ginę Martin.

Martin padła ofiarą "upskirtingu", podczas British Summertime Festivalu. Chociaż kobieta zgłosiła sprawę na policję i miała zdjęcie sprawców, to nic nie zostało zrobione w jej sprawie i dochodzenie zamknięto. Gina zamieściła na Facebooku petycję, którą podpisało ponad 50 tys. osób. Kampanią zainteresowali się politycy, celebryci, a nawet sama premier Theresa May, która wypowiedziała się stanowczo na temat upskirtingu: "to ohydna inwazja na prywatność, która sprawia, że ofiary czują się upokorzone i dręczone". Po kilkunastu miesiącach walki udało się doprowadzić do podpisania ustawy, dzięki której kobiety w Anglii i Walii w końcu będą mogły dochodzić swoich praw w tym temacie. "Byłam zdumiona, gdy dowiedziałam się, że upskirting nie jest przestępstwem seksualnym. Chciałam zmienić to dla nas wszystkich, bo powinnyśmy przynajmniej móc chodzić, w czym nam się podoba, nie będąc narażonymi na to, że ktoś zrobi takie zdjęcie bez naszej zgody. (...) Teraz jestem szczęśliwa. Upskirting będzie nielegalny!" - powiedziała Gina Martin.

Odkąd ustawa weszła w życie, Martin namawia kobiety, żeby zgłaszały przypadki upskirtingu. "Dobrze, że jest nowe prawo, ale jeśli nie wiemy o ty lub nie zgłaszamy tego to tak jakby nic się nie zmieniło" - mówi Martin BBC News i dodaje: "Musimy mówić o tym, ponieważ takie rzeczy dzieją się bardzo często".

Reklama

Dzisiaj w Anglii, Szkocji i Walii za dopuszczenie się upskirtingu grozi kara pozbawienia wolności do dwóch lat.

Reklama
Reklama
Reklama