"Pewnych rzeczy nie da się odzobaczyć". Projekt "edukacyjny" TVP rodem z Gombrowicza
Na czas kwarantanny Telewizja Polska wypuściła cykl lekcji "Szkoła z TVP", które natychmiast stały się hitem internetu. Niestety nie walory edukacyjne zdecydowały o popularności szkoły online, ale wpadki nauczycieli i wygląd lekcji, metod oraz samego studio rodem z lat 90.
"Szkole TVP" na pewno nie można odmówić walorów sentymentalnych. Przywraca wspomnienia tych, wychowanych w latach 90. na porankach z Telerankiem, kultowych postaciach z dzieciństwa jak Kulfon i Monika, Pan Tik Tak oraz Pi i Sigma. Ale chyba nie o to chodziło twórcom programu edukacyjnego telewizji polskiej, który miał w teorii pomóc uczniom zmagającym się na kwarantannie z problemami zdalnego nauczania. W sieci wrze od krytyki cyklu o wątpliwych walorach naukowych. Jak widać, po liczbie opinii internautów, inspiruje on bardziej do tworzenia memów, niż zgłębiania wiedzy.
Jak wyglądają lekcje w "Szkole z TVP"? "Ich oglądanie szkodzi zdrowiu"
Zestresowana nauczycielka łamiącym się głosem czyta z kartki, a raczej recytuje encyklopedyczną wiedzę. Dwie matematyczki tłumaczą teorię liczb parzystych, jakby grały w grę "nie możesz użyć wyrażenia: podzielne przez dwa". Co chwilę odpowiadają przy tym dzieciom... nieobecnym na wizji. A pani od nauczania podstawowego uczy pojęcia średnicy koła, myląc go z obwodem. Po takim seansie każdy dorosły z większym zrozumieniem popatrzy na swoje pociechy uwięzione w takim systemie edukacyjnym oraz przypomni sobie dlaczego tak właściwie nigdy nie lubił szkoły.
Szkoła TVP: co na to nauczyciele? "Poziom makabryczny"
Pewnie można by tak długo mnożyć anegdoty i memy na temat "Szkoły TVP", gdyby nie fakt, że ten edukacyjny program, jak sama nazwa wskazuje - powinien pomagać w zdobywaniu wiedzy zwłaszcza tym uczniom, którzy nie mają dostępu do nauki online z nauczycielem. Skazuje więc tych najbardziej potrzebujących, i tak poszkodowanych w obecnej sytuacji kwarantanny, na ubogi poziom nauczania. Poza tym nie zapominajmy, że "Szkoła z TVP" realizuje program hojnie obdarzonej finansowo Telewizji Polskiej. Gdy pomyślimy, na co wydawane są te potężne sumy (zwłaszcza w kontekście dramatycznej sytuacji służby zdrowia walczącej z pandemią) robi się zdecydowanie już mniej zabawnie. Dlatego głos zabrało grono nauczycielskie m.in. Nauczyciel Roku 2018 - Przemysław Staroń, który w rozmowie z TOK FM powiedział:
Gdyby pani Krysia z drugiego piętra przygotowała coś takiego dla dzieci z osiedla, to byłbym pod wrażeniem jej chęci, wysiłku i szczerze bił jej brawo. Ale tutaj TVP, która na co dzień jest zaprzeczeniem istoty edukacji, bo kłamie i hejtuje, nagle stwierdza, że zrobi zdalne nauczanie. Ta sama TVP, która niedawno w atmosferze skandalu dostała 2 miliardy zł. Rocznie. Kontrast między tym faktem i wykonaniem… serio, nie mam słów. Poziom przekazu jest makabryczny.
Zbyt dużą zmienną jest tutaj mimo wszystko gust, więc to zostawiam. Ale popatrzmy na coś bardzo obiektywnego. Metodyka. Na pewno na plus trzeba zapisać, że nauczyciele na ekranie nie prowadzą lekcji za pomocą suchego wykładu, lecz używają jakichkolwiek pomocy. Tylko że to są pomoce, które atrakcyjne były dwie dekady temu. Myślę, że za dwa miliardy złotych przeznaczone na TVP (rocznie) powinna być tam J.K. Rowling czytająca na żywo rękopis pierwszej części „Harry’ego Pottera”. A tak serio: milion by wystarczył na zrobienie tam laboratorium multimedialnego z hologramami przedstawiającymi bryły geometryczne czy dzieła sztuki - stwierdza w rozmowie z Wirtualne Media.
Portal skierowany do nauczycieli opublikował post na fejsbuku, gdzie żartobliwie ostrzega, że "oglądanie programu TVP szkodzi zdrowiu".
List w imieniu nauczycieli do ministra edukacji narodowej oraz prezesa Telewizji Polskiej napisał oburzony Doktor Uniwersytetu Jagiellońskiego, Karol Dudek-Różycki. Napisał w nim m.in. "że większym pożytkiem dla ucznia, jest nie oglądanie tych lekcji":
Notoryczne używane było sformułowanie tlen zamiast atom tlenu. Pani ponadto pokazała model cząsteczki wodorotlenku sodu, potasu i magnezu, które cząsteczkami nie są. Porównała higroskopijność do rozpuszczania się w wodzie, tymczasem jest to zdolność do pochłaniania wody z otoczenia. Mówiła, że wodorotlenki metali są dobrymi przewodnikami i dobrze rozpuszczają się w wodzie, podczas gdy to faktycznie nieprawda, bo większość wodorotlenków metali jest nierozpuszczalna w wodzie - tłumaczy powód listu dr Karol Dudek-Różycki.
"Szkoła z TVP": hejt nauczycieli i kulisy nagrań
Trudno nie uśmiechnąć się pobłażliwie, a czasem nawet i roześmiać w głos na widok przestarzałych, infantylnych metod edukacyjnych prezentowanych w programie. Jednak kulisy pracy przy programie przedstawione przez informatorów tłumaczą "spektakularne" efekty. To zdecydowanie nie na nauczycieli powinna spaść fala krytyki - temu mówimy zdecydowane NIE. Informator Onet.pl pracujący na planie produkcji zdradził, że wszystko było przygotowywane na ostatni moment (co akurat widać gołym okiem), a nauczyciele narażeni na duże naciski (odmowa groziła wypowiedzeniem pracy) i tremę pracy przed kamerą.
W mojej ocenie nauczycielki są hejtowane niesłusznie. To, co poszło nie tak, to strona organizacyjna tego programu. Wszystko było robione na ostatni moment.Gdyby dać kilka dni więcej na realizację, to z pewnością wyszłoby to o niebo lepiej.... Niektórzy nauczyciele odmawiali ze względu na to, że TVP kojarzy im się z obozem władzy. Inni, bo jedna z dużych telewizji przygotowuje podobny projekt i mają już podpisane umowy. Można by rzec, że nauczycielki, które występują w programie są z łapanki i w ostatnim momencie zostały wrzucone do studia. Na dobrą sprawę nie miały nawet prób przed nagraniami.
"Szkoła z TVP": Oficjalne oświadczenie TVP
W opublikowanym komunikacie możemy przeczytać:
Poniżanie i dyskredytowanie nauczycieli, którzy realizując swoją misję zdecydowali się zaangażować w projekt edukacyjny, którego celem jest zapewnienie ciągłości nauczania świadczy o niedostrzeganiu powagi sytuacji i wyzwań, które stoją przed naszym społeczeństwem w tej trudnej chwili. Pedagodzy z wieloletnim doświadczeniem, na co dzień uczący nasze dzieci w szkołach publicznych, dziś, kiedy poświęcają się i angażują w przedsięwzięcia służące dobru ogółu stają się obiektem drwin i ataków. Jeszcze kilka miesięcy temu te same media, które wspierały nauczycieli w walce o lepsze wynagrodzenia, dziś na podstawie jednostkowych pomyłek stygmatyzują ich. Zachowanie to świadczy o niedojrzałości przedstawicieli mediów komercyjnych oraz o braku solidarności ze społeczeństwem.