Reklama

Sonia Bohosiewicz o nierówności płac

Sonia Bohosiewicz udzieliła ostatnio bardzo szczerego wywiadu dla "Wysokich Obcasów". Aktorka poruszyła w nim niezwykle istotną kwestię nierówności płac między kobietami a mężczyznami i przytoczyła przykład trójki znajomych: kobiety aktorki i dwóch kolegów aktorów. W tej samej agencji aktorskiej mężczyźni z mniejszym doświadczeniem zarabiają więcej niż kobieta aktorka z dużo większym doświadczeniem.

Reklama

Sonia Bohosiewicz na swoim przykładzie opowiedziała sytuację, jaka niedawno ją spotkała. "Wczoraj zakończyłam rozmowy o udziale w bardzo dużym serialu. Moja menedżerka zaproponowała, na moją zresztą prośbę, stawkę, jaką w tym serialu mają mężczyźni. Zakończono ze mną rozmowy. Zmieniono mnie. Szukają innej aktorki. Nikt ze mną nawet nie negocjował."

Aktorka tłumaczy, że zażądała po prostu stawki jak jej koledzy. "Oczywiście, zawsze można powiedzieć, że nie mam takich osiągnięć jak koledzy, nie przepracowałam tylu lat, nie zrobiłam tego czy tamtego. To wszystko jest bardzo relatywne." - mówi Sonia Bohosiewicz, po czym dodaje:

Kiedyś w dyskusji od kolegi aktora usłyszałam taki oto argument: Nie dziwcie się, dziewczyny, że zarabiamy więcej. Są badania, że widzowie chętniej oglądają mężczyzn. Wyobrażasz to sobie?

Nam też trudno w to uwierzyć!

Z czego wynika różnica w zarobkach kobiet i mężczyzn?

Sonia Bohosiewicz tłumaczy, że różnica w zarobkach kobiet i mężczyzn wynika ze złego pojęcia ról matki i ojca. "Mężczyzna jest postrzegany jako ktoś, kto na rodzinę nie musi przeznaczać czasu, ale świadczy ona o jego statusie społecznym. Dla kobiety w tej sytuacji rodzina to garb, zjadacz czasu i konkurencja dla firmy. I póki mężczyźni „nie przesuną się na ławce”, nie przejmą swojej części odpowiedzialności za dom, rodzinę, nic się nie zmieni." - dodaje aktorka.

Jak pokazują statystyki kobieta poświęca o dziewięć godzin tygodniowo więcej na opiekę nad dziećmi i prace domowe niż mężczyzna. To oznacza, że oprócz pracy zawodowej, mamy w domu dodatkowy etat, a i tak zarabiamy mniej.

"Dlatego ojcowie muszą zacząć brać zwolnienia na chore dzieci, przewijać je, robić im kanapki, chodzić na wywiadówki. Wtedy nie będziemy musiały trzymać swojego zdjęcia rodzinnego w szufladzie, będziemy mogły dumnie postawić je na biurku, bo nareszcie zacznie ono mówić: mogę utrzymać rodzinę, mogę być na stanowisku, bo jestem w partnerskiej relacji z ojcem moich dzieci." - podsumowuje aktorka.

Sonia Bohosiewicz wsadziła kij w mrowisko?

Aktorka na swoim Instagramie bez oporów napisała:

"Panowie, chcemy zarabiać tyle co Wy.
-Ale jesteś odważna, że to powiedziałaś - rzekła moja znajoma.
-Serio?... A mi się wydaje odważne/ryzykowne ze strony mężczyzn utrzymywanie tego nierównego i niesprawiedliwego układu.
Przeczytajcie i dajcie znać co Wy o tym myślicie."

W komentarzach pod postem aktorki wiele kobiet utożsamiało się ze słowami Bohosiewicz i wymieniało doświadczeniami.

"Wspaniale, że Pani o tym głośno mówi! Ja mieszkam od 4 lat w Szwajcarii i tu też kobiety muszą się zmagać z nierównością płacy, z brakiem szacunku i seksizmem ze strony mężczyzn."

"Gdyby kobiety za taka samą pracę, na tym samym stanowisku zarabiały mniej od mężczyzn, to pracodawcy by zatrudniali tylko kobiety."

"Chciałabym zarabiać tyle ile mój mąż. On mógł sobie budować pozycje na rynku kiedy ja w tym czasie byłam w ciąży lub maluszkiem w domu..." - piszą Internautki w komentarzach.

Reklama

Brawa dla Soni Bohosiewicz, że ma odwagę mówić głośno o problemie, jakim są nierówności płac między kobietami i mężczyznami. Im więcej osób znanych, których głos jest słyszalny będzie poruszać tak ważne tematy jak ten, tym większa szansa, że może się coś zmienić w tym temacie.

Reklama
Reklama
Reklama